USA nie chcą dyktować innym krajom NATO, jak mogą pomóc Ukrainie, a Waszyngton swą decyzję czy dostarczać Kijowowi broń defensywną, czy też nie, podejmie analizując rozwój sytuacji - powiedział w poniedziałek doradca prezydenta Baracka Obamy Ben Rhodes.
Pytany jak administracja prezydenta Baracka Obamy zareaguje, gdyby inne kraje członkowskie NATO zdecydowały o dostarczeniu broni Ukrainie, Rhodes, który jest zastępcą doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego, odparł, że jest to indywidualna sprawa każdego państwa.
"Nie chcemy dyktować innym, co mają robić"
- Niemcy i Francja powiedziały, że sprzeciwiają się dostarczaniu pomocy defensywnej. Ale my nie chcemy dyktować poszczególnym krajom, co mają robić. NATO jako całość podjęło decyzję na ostatnim szczycie w Walii, że wszyscy zapewnią pomoc Ukrainie w obszarze bezpieczeństwa. Każdy kraj ma swój sposób, jak to robi - powiedział Rhodes, który miał w poniedziałek konferencję prasową z zagranicznymi korespondentami w Waszyngtonie.
Dodał, że USA podejmą decyzję, czy dostarczyć Ukrainie broń defensywną w oparciu o "sytuację w terenie, stan procesu dyplomatycznego", a także o ocenę, "na ile taka pomoc byłaby skuteczna". To ważne, by inne kraje też dokonały takiej oceny, podejmując swa decyzję o wysłaniu broni - dodał.
"Nieustannie zastanawiamy się, jaki sprzęt możemy dostarczyć"
Rhodes powtórzył to co powiedział wcześniej prezydent Obama, który w poniedziałek wypowiadał się na ten temat po spotkaniu z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, że zdaniem USA Rosja wysłała na terytorium Ukrainy, by wspierać rebeliantów, jeszcze więcej czołgów i ciężkiej artylerii. Zaznaczył jednak, że zdaniem USA "nie ma wojskowego rozwiązania" konfliktu na Ukrainie, gdyż nawet wspierając wojskowo Ukrainę, nie uda się wyrównać przewagi rosyjskiej armii nad ukraińską. - Ale nieustannie zastanawiamy się, jaki sprzęt możemy dostarczyć, by pomóc ukraińskim siłom w tej trudnej sytuacji - dodał.
Europy musi bronić całe NATO
Rhodes nawiązał też do słów Obamy, że USA będą wzmacniać obecność wojskową w krajach NATO w Europie Środkowo-Wschodniej. - Już zwiększyliśmy zaangażowanie na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa wschodnich krajów Sojuszu, ale na tym się nie skończy - powiedział. Dodał, że USA i NATO będą sprawdzać, co można jeszcze zrobić, by upewnić, zwłaszcza tych sojuszników, którzy mają granicę z Rosją, a więc kraje bałtyckie i Polskę.
- Nie mogą to być jednak tylko działania Stanów Zjednoczonych, ale całego NATO - zastrzegł Rhodes, apelując do europejskich członków NATO o zwiększenie wydatków na obronę do 2 proc. PKB. Jak dodał, wzmocnienie bezpieczeństwa krajów członkowskich NATO w Europie Środkowo-Wschodniej może się odbywać albo poprzez zwiększenie ćwiczeń albo obecności w terenie żołnierzy z NATO. Zapewnił, że zgodnie z art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, atak na kraj członkowski "wywołałby natychmiastową reakcję wojskową USA i NATO".
Autor: adso//gak / Źródło: PAP