Dom Polski odebrany ZPB. Borys: Odwołamy się

Aktualizacja:

- Domu Polski w Iwieńcu został odebrany Związkowi Polaków na Białorusi Andżeliki Borys. Taki wyrok wydał w środę sąd w Wołożynie na Białorusi - powiedział dziennikarzom działacz ZPB Jan Roman. Milicja starała się w środę uniemożliwić dojazd na proces członkom ZPB. Później Radio Swaboda podało, że na salę rozpraw milicja wpuszczała tylko działaczy zameldowanych w Iwieńcu i dziennikarzy oficjalnych mediów białoruskich.

- Jest wyrok. Dom odebrany na korzyść Związku Polaków na Białorusi na czele ze Stanisławem Siemaszką. Od wyroku można się odwołać w ciągu 10 dni - powiedział Roman dziennikarzom. ZPB Siemaszki uznawany jest przez władze w Mińsku.

Przebywająca na terenie przylegającym do sądu Andżelika Borys (nie wpuszczono jej do budynku) już zapowiedziała apelację. - Adwokat będzie się odwoływał - skomentowała. Jak zaznaczyła, wcale nie zdziwiła się z takiej decyzji sądu. - Ja byłam przygotowana do takiego wyroku. Jest to wielka farsa - dodała.

Szesnastu zatrzymanych

Wcześniej wiceprezes ZPB Irena Waluś poinformowała, że szesnastu działaczy ZPB zostało zatrzymanych - wszyscy, gdy jechali do Wołożyna na rozprawę. Wśród nich była szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Działaczkę jednak tylko spisano i wypuszczono.

Jak mówiła Waluś na antenie TVN24 Polaków zatrzymywano pod różnymi pozorami, np. pod zarzutem nieważnego prawa jazdy czy skradzionego samochodu. - Trzy osoby zatrzymano jako przestępców - mówiła wiceprezes ZPB.

Jak dodała, 30 osób dotarło do Wołożyna bez problemów. Jednak tam spotkali się z ograniczeniami przy wejściu na salę sądową. Część działaczy, w tym szefowa ZPB, nie została wpuszczona na salę.

Zatrzymana i wypuszczona

Jeszcze wcześniej na antenie TVN24 o swoim zatrzymaniu mówiła sama Andżelika Borys. - Samochód, którym podróżowałam do Wołożyna został zatrzymany - relacjonowała szefowa ZPB. Jak powiedziała prezes, milicja sugerowała, że auto jest kradzione. - W samochodzie były cztery osoby. (Milicja powiedziała), że trzeba sprawdzić nasze dane osobowe - relacjonowała Borys.

Według portalu Karta-97 szefowa ZPB wyszła z auta i z wioski Bobrowicze poszła w stronę miasta pieszo. Dogonił ją jednak autobus, z którego wyskoczyli ubrani po cywilnemu mężczyźni. Odepchnęli oni towarzyszących Borys dziennikarzy, wciągnęli ją siłą do samochodu i odjechali.

Według relacji Borys, wszyscy trafili na komisariat w Lidzie. Po spisaniu danych, Borys została zwolniona. - W tej chwili jadę innym samochodem do Wołożyna. Na komisariacie milicji znajdują się jeszcze trzy osoby - mówiła.

Dwa razy zatrzymana

To już drugie zatrzymanie Andżeliki Borys po 8 lutego. Wtedy to białoruscy funkcjonariusze zajęli Dom Polski w Iwieńcu. Władzy chciałyby, aby budynek trafił w ręce działaczy ZPB, których akceptuje Mińsk.

Dwa dni później w Grodnie odbył się wiec poparcia w obronie Domu Polskiego w Iwieńcu z udziałem blisko 300 osób.

Aresztowanie przed rozprawą

W miniony poniedziałek przed rozprawą w Wołożynie ws. Domu Polskiego doszło do zatrzymania około 40 działaczy ZPB. Odbyły się ekspresowe procesy głównych działaczy organizacji, w tym Borys. Prezes ZPB została skazana na karę grzywny w wysokości ok. 400 dolarów.

Trzech innych działaczy: prezesa Rady Naczelnej ZPB Andrzeja Poczobuta, wiceprezesa ZPB Mieczysława Jaśkiewicza i rzecznika Igora Bancera skazano na kary po 5 dni aresztu za udział w nielegalnej demonstracji przed iwienieckim Domem 10 lutego.

Członkowie ZPB - z wyjątkiem Poczobuta, Jaśkiewicza i Bancera - zostali we wtorek zwolnieni.

Źródło: Polskie Radio, PAP, TVN24