W sporze chodzi o bardzo prozaiczną sprawę zasiłków. Pentagon nakazał oddziałom Gwardii Narodowej, czyli rezerwowych i półprofesjonalnych sił wystawianych formalnie przez poszczególne stany, wydanie partnerom homoseksualnych gwardzistów kart uprawniających do pomocy socjalnej.
Krecia robota Pentagonu
Nakaz dowództwa wojska w Waszyngtonie wywołał oburzenie w części stanów, gdzie rządzą republikanie i gdzie nie uznano dotychczas formalnie małżeństw homoseksualnych. Władze sprawujące kontrolę nad "swoimi" oddziałami Gwardii Narodowej, odmówiły wykonania rozkazu Pentagonu.- Pan Prezydent wyraził się jasno, że wspiera małżeństwa homoseksualne. Ma pełne prawo nakazać uznanie ich agencjom federalnym, ale nie ma żadnego prawa zrobić tego z agencjami stanowymi. Nie może sobie zmieniać stanowych praw - oznajmiła rzecznik gubernator stanu Oklahoma, Mary Fallin. Wezwała przy tym, aby Obama nie używał Gwardii Narodowej jako "swojego pionka w forsowaniu zmian społecznych".Dotychczas zbuntowało się siedem stanów: Indiana, Georgia, Floryda, Mississippi, Luizjana, Południowa Karolina i Wirginia Zachodnia. Pentagon nie ma na razie pomysłu, co zrobić z obstrukcją. Być może gwardziści będą musieli jeździć do baz regularnego wojska, które wprost podlega Waszyngtonowi.Uznawanie amerykańskiej armii za propagatora powszechnej akceptacji homoseksualizmu jest niecodzienne. Dopiero bowiem dwa lata temu oficjalnie zrezygnowano z polityki "nie pytaj i nie mów", na podstawie której zmuszano do wystąpienia z wojska osoby otwarcie homoseksualne.
Autor: mk//kdj / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: US Army