"Czy pasażerom kazano włożyć kamizelki?" "Nie potwierdzam"

Aktualizacja:

"Carabinieri z Prato dostali telefon od krewnego członka załogi, który powiedział, że podczas obiadu wszystko zawaliło mu się na głowę" - mówi radiooperator z portu w Livorno w rozmowie z "Concordią" około 40 minut po tym, jak statek uderzył w skały. "Nie potwierdzam" - odpowiada operator z wycieczkowca, twierdząc, że statek ma tylko awarię prądu. Nagranie audio udostępniła telewizja Sky Italia.

Nagranie rozmowy, które wyemitowała telewizja Sky Italia, miało miejsce o 22.12 w piątek, 13 stycznia - około 40 minut po tym, jak "Costa Concordia" uderzyła w skały. Rozmowa toczyła się między radiooperatorem z portu Livorno a niezidentyfikowanym członkiem załogi wycieczkowca. W rozmowie ktoś na Concrodii mówi, że na pokładzie jest awaria prądu. Radiooperator z portu dopytuje o szczegóły, ale członek załogi upiera się, że chodzi tylko o brak elektryczności i że statek nie potrzebuje pomocy.

Cała rozmowa portu z "Concordią"

Port Livorno: Dobry wieczór Costa Concordia. Czy macie problem na pokładzie?

Concordia: Tak, potwierdzam, nie mamy prądu na pokładzie. Sprawdzamy sytuację.

Port: Czy potrzebujecie pomocy, czy na tę chwilę pozostajecie w rejonie Giglio?

Concordia: Tak, potwierdzam, pozostajemy w rejonie, by sprawdzić awarię.

Port: Jaki to problem, dotyczy tylko generatorów? Carabinieri z Prato dostali telefon od krewnego członka załogi, który powiedział, że podczas obiadu wszystko zawaliło mu się na głowę.

Concordia: Nie potwierdzam, mamy awarię prądu i sprawdzamy warunki na pokładzie.

Port: Pasażerowie twierdzą, że kazano im włożyć kamizelki ratunkowe, czy to prawda?

Concordia: Powtarzam, sprawdzamy warunki na pokładzie.

Port: Jak długo nie macie już prądu?

Concordia: Około 20 minut, 20 minut.

Port: Dobrze, wracamy na kanał 16. Informujcie nas o sytuacji.

Concordia: Potwierdzam, będziemy na kanale 16. Będziemy was informować.

Niefrasobliwy kapitan

Costa Concordia z ponad 4,2 tys. ludzi na pokładzie, uderzyła w skały nieopodal toskańskiego wybrzeża. Na razie potwierdzono śmierć 11 osób. 21 wciąż nie odnaleziono. Kapitan statku, Francesco Schettino, przebywa w areszcie domowym. Prawdopodobnie odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci i opuszczenie statku.

O niefrasobliwości kapitana i załogi mówią poprzednio opublikowane nagrania - m.in. zapis rozmowy kapitana z pracownikiem portu Gregorio de Falco, który nieznoszącym sprzeciwu nakazywał Schettino wracać na pokład. Kategoryczne nakazy dla tchórzliwego kapitana przyniosły da Falco uznanie i sławę.

Źródło: APTN