Dwaj oficerowie czeskiej armii zostali zawieszeni po skandalu w Afganistanie. Na swoich hełmach nosili symbole nazistowskie symbole. - Uważam zachowanie tych dwóch ludzi za całkowicie nie do przyjęcia - powiedział czeski minister obrony Martin Bartak.
Dodał, że jest "do głębi poruszony" tą sprawą i podkreślił, że dla takich ludzi nie ma miejsca w czeskich siłach zbrojnych. Bartak poinformował ponadto o zawieszeniu w obowiązkach pułkownika Perta Prochazki, dowódcy obu żołnierzy, który - według dziennika - kazał spalić hełmy i kompromitujące zdjęcia swoich podwładnych. Jednak kilka fotografii dotarło do gazety.
Honza, nie Hohenstaufen?
W poniedziałek dziennik "Mlada Fronta Dnes" opublikował zdjęcia, na których widać żołnierza brygady szybkiego reagowania Jana Czermaka z hełmem wymalowanym symbolem dywizji SS Hohenstaufen. Chodzi o przeciętą mieczem literę "H".Wojskowy tłumaczył, że "H" to pierwsza litera czeskiego zdrobnienia jego imienia, które brzmi Honza, i że traktował to jako żart, ale teraz już wie, że to symbol nazistowski.
Drugi z czeskich żołnierzy Hynek Matonoha miał na hełmie symbol formacji SS Dirlewanger. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego. Dowodzona przez Oskara Dirlewangera formacja została skierowana do tłumienia powstania warszawskiego i brała udział m.in. w rzezi cywilnej ludności Woli.
Dziś hańba, wczoraj chwała
Co ciekawe, obaj żołnierze zaledwie w piątek, po powrocie z misji, zostali odznaczeni przez ministra Bartaka i szefa sztabu.
Także w poniedziałek w osobnej sprawie inny czeski żołnierz został wydalony ze służby za współpracę z ekstremistyczną organizacją.
Czechy mają w Afganistanie liczący około ok. żołnierzy 480 kontyngent. Służą oni w ramach natowskich sił ISAF.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: 4brn.army.cz