- Nic tak bardzo nie hamuje agresora jak przekonanie, że ma przed sobą nie ofiarę, ale mocnego przeciwnika - powiedział w rozmowie z TVN24 Biznes i Świat prezydent Bronisław Komorowski. Odnosząc się do zagrożenia, jakie Rosja tworzy w Europie, prezydent ocenił, że "trzeba porzucić przekonanie, że świat nie pójdzie w złą stronę". NATO zrozumiało to m.in. dzięki Polsce i w tej chwili jednomyślnie uznaje Moskwę za wroga - wyjaśniał dalej prezydent.
- Los Ukrainy ma z perspektywy bezpieczeństwa Polski olbrzymie znaczenie. To taka wysunięta garda i element obrony nie tylko Polski, ale i całego świata zachodniego. Polska podtrzymuje niepodległość Ukrainy na tyle, ile może. Mamy historycznie ukształtowaną świadomość, że jeśli Ukraina stanie się ofiarą potężniejszego rosyjskiego sąsiada, to nabierze on jeszcze większego apetytu - mówił Bronisław Komorowski w rozmowie z Jolantą Pieńkowską w TVN24 Biznes i Świat.
Świat nie jest już bezpieczny
Na pytanie, czy Polacy powinni się obawiać agresji Rosji prezydent stwierdził, że kraj ten na nasze terytorium "nie wejdzie, ale cząstkę naszego przekonania, że świat stał się bezpieczny powinniśmy odłożyć na półkę". - Świat stał się bardziej niebezpieczny, ale to nie znaczy, że mamy się tego bać. Trzeba porzucić przekonanie, że świat nie pójdzie w złą stronę. Póki co nie dotyczy ono jeszcze nas, ale Sojusz i armia polska są potrzebne do tego, by do agresji nie doszło. To są elementy odstraszania - wyjaśnił.
- Nic tak bardzo nie hamuje agresora jak przekonanie, że ma przed sobą nie ofiarę, a również mocnego przeciwnika. Chodzi o to, by przekonywać cały czas, że państwa NATO nie są bezsilną ofiarą - stwierdził prezydent.
Polska przekonała NATO do stworzenia "planów obrony"
Komentując rosyjską inwazję na sąsiada i wrogość Moskwy w stosunku do Kijowa, ale również Europy, prezydent stwierdził, że na szczycie NATO w Newport m.in. dzięki "twardemu" i "temu samemu od lat" stanowisku Polski Sojusz w końcu uznał Rosję za realne zagrożenie.
- Do tej pory NATO unikało jak diabeł święconej wody stwierdzenia, że Rosja jest potencjalnym przeciwnikiem. Teraz jest to tak logiczne i oczywiste, że jeszcze raz trzeba było potwierdzić wagę art. 5 traktatu waszyngtońskiego i zapewnić, że NATO wykona zobowiązania z tytułu obrony krajów członkowskich, w tym Polski - mówił Bronisław Komorowski.
Zdaniem prezydenta największym osiągnięciem szczytu jest to, że "NATO przyjęło polski punkt widzenia, że trzeba udrożnić i stworzyć realne plany ewentualnościowe do szybkiego wykonania, tj. plany obrony terytoriów krajów członkowskich".
- Żeby je wypełnić, trzeba mieć zapewnione możliwości przybycia NATO-wskich brygad, dywizji. To muszą być odpowiednie autostrady, lotniska, porty, muszą być na miejscu magazyny amunicji, części zamiennych i uzbrojenia. To te decyzje są największym osiągnięciem szczytu w Newport - stwierdził prezydent.
Szpica to będą "najlepsi z najlepszych"
Bronisław Komorowski wyjaśnił, że decyzja o stworzeniu szpicy NATO miała związek ze sposobem, w jaki konflikt na Ukrainie rozpoczęła Rosja, zajmując w marcu Krym. To właśnie przed "zielonymi ludzikami" mają ochronić kraje NATO "najlepsi z najlepszych" walczący w tych jednostkach. Dodał, że będą to żołnierze "najlepiej dowodzeni i najlepiej wyszkoleni" i będą pochodzili z wielu krajów. - Ona (szpica) będzie dowodzona stamtąd, gdzie będzie potrzebna. Elementy szpicy będą w Polsce. Prawdopodobnie elementy jej dowodzenia też - powiedział prezydent.
- Doświadczenie ukraińskie pokazało, że jest możliwa nie taka wojna, jaką sobie wcześniej wyobrażano - że będą mobilizowane wojska - tylko, że idą "zielone ludziki", potem zaczyna coś się dziać, a potem pojawia się realny konflikt - dodał Komorowski.
Komorowski: Poroszenko nie ugiął się pod presją Zachodu
Bronisław Komorowski mówił, że "podziwia hart ducha" prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, który ma jego "pełne uznanie, ale i współczucie". Dodał, że Poroszenko nie ugiął się pod presją "zachodnich krajów", które chciały, by doprowadził do zawieszenia broni jak najszybciej. Ukraiński prezydent - podkreślił Komorowski - zdecydował w ostatnim tygodniu o podjęciu kontrofensywy w obwodzie donieckim i ługańskim, próbując zepchnąć separatystów, a także wojska rosyjskie jak najbliżej granicy państwa. Prezydent RP ocenił, że rządy Poroszenki to "ciągłe poruszanie się między potrzebą walki o niepodległość i racjonalizowaniem własnych poczynań ze względu na to, co będzie się działo w przyszłości" z jego krajem.
Bronisław Komorowski powiedział, że w czasie szczytu NATO żadna deklaracja ze strony państwa-sojusznika pod adresem Ukrainy mówiąca o gotowości dostarczenia jej broni "nie pojawiła się", a w rozmowie z nim Petro Poroszenko "w ogóle tego tematu nie poruszył".
- Ukraina może liczyć na wsparcie polityczne i na wsparcie w zmianach mających doprowadzić do lepszego funkcjonowania państwa, w tym armii - podkreślił Bronisław Komorowski.
Ukraina to klucz do przyszłości Polski i Rosji
- Jeśli Ukrainie uda się uratować własną niepodległość, społeczeństwo rosyjskie też być może zacznie myśleć, że lepiej będzie pójść drogą współpracy z Europą; że lepiej będzie postawić na modernizację niż imperializm. Ukraina jest kluczem do przyszłości Polski i kluczem do przyszłości Rosji. Rolą reszty świata jest tymczasem to, żeby Rosja wiedziała, że za swoje działania zapłaci cenę, nie tylko w postaci zabitych na wojnie żołnierzy - mówił dalej prezydent i wyjaśnił, jakim językiem polska dyplomacja stara się przekonywać Zachód do bardzo konkretnych działań wobec Rosji.
Polska - mówił prezydent - wskazuje krajom zachodnim drogę do tworzenia stosunków z Rosją mówiąc o doświadczeniach sprzed II wojny światowej; o tym, że "obłaskawianie agresora może być drogą donikąd" - zakończył Bronisław Komorowski.
Autor: adso//rzw / Źródło: TVN24 Biznes i Świat