Cios w program atomowy Iranu. Zamach na naukowca

Aktualizacja:

W zamachu bombowym w stolicy Iranu zginął uniwersytecki profesor, a dwie inne osoby są ranne - podała irańska agencja prasowa Fars. Naukowiec nadzorował wzbogacanie uranu w zakładzie w Nantaz. - Za tym zabójstwem stoi Izrael - oświadczył zastępca gubernatora Teheranu, Safarali Baratloo. Zamach miał wyglądać bardzo podobnie do ataków przeprowadzonych ponad rok temu, kiedy zabito dwóch innych naukowców pracujących przy programie nuklearnym

Ofiarą dzisiejszego ataku ma być według agencji Fars 32-letni prof. Mostafa Ahmadi-Roshan, naukowiec odpowiadający za wzbogacanie uranu w zakładzie w Natanz. Dziewięć lat temu uzyskał on dyplom z chemii na teherańskim uniwersytecie Szarif, najbardziej renomowanej technicznej uczelni w kraju.

Bomba była magnetyczna. Taka sama jak te wykorzystane przy poprzednich zamachac na naukowców. To sprawka Syjonistów. Zastępca gubernatora Teheranu, Safarali Baratloo

Zamach miał według irańskich mediów przypominać atak sprzed roku, gdy zginęli naukowcy związani z programem atomowym. - Bomba była magnetyczna. Taka sama jak użyta w poprzednich zamachach - stwierdził zastępca gubernatora stolicy.

Według świadków, do samochodu wiozącego profesora podjechało na motorze dwóch mężczyzn, którzy następnie przyczepili do auta bombę i odjechał. Po chwili ładunek eksplodował zabijając naukowca i raniąc dwóch innych pasażerów pojazdu. Według świadków zginął także przechodzień, ale nie potwierdziły tego oficjalne irańskie media.

Wojna w cieniu

Śmierć Ahmadi-Roshaniego jest kolejnym ciosem w irański program nuklearny. Dotychczas w zamachach i tajemniczych wybuchach zginął szereg naukowców i specjalistów.

Środowy zamach miał miejsce dokładnie w drugą rocznicę ataku na naukowca Massouda Ali Mohammadiego, specjalisty ds. technologii jądrowych. Tego samego dnia w styczniu 2010 roku przeprowadzono inny zamach na Fereidouna Abbassi Davaniego, obecnego szefa Irańskiej Organizacji Energii Atomowej, który jednak uniknął śmierci. Również w 2010 roku, ale 29 października, zginął Majid Shahriari, naukowiec pracujący przy irańskim programie jądrowym. Wszystkie zamachy były przeprowadzone w podobny sposób.

Iran twierdzi, że za wszystkimi atakami stoi Izrael. Pomimo braku wyraźnych dowodów, od dawna spekuluje się, że Tel-Awiw przy wsparciu Waszyngtonu stara się powstrzymać rozwój irańskiej broni jądrowej za pomocą wywiadu, a nie siły militarnej. Świadczy o tym seria zamachów na kluczowych naukowców, pojawienie się tajemniczego wirusa Stuxnet, który atakował zakłady wzbogacania uranu i elektrownię atomową w Buszerze, czy niewyjaśniony wielki wybuch w ośrodku badań nad bronią rakietową pod Teheranem, w którym mieli zginąć kluczowi naukowcy i dowódcy.

Za pośrednie potwierdzenie zaangażowania Izraela w skryte sabotowanie irańskiego programu nuklearnego, uznano wtorkową wypowiedź szefa izraelskiego sztabu generalnego, generała Bennyego Gantaza. Wojskowy stwierdził podczas wystąpienia przed komisją ds. obrony w Knesecie, iż Iran "powinien spodziewać się kolejnych zdarzeń, które nie będą naturalne" w 2012 roku.

Źródło: reuters, pap