Kluczem do jakiejkolwiek reakcji militarnej są informacje wywiadowcze. Staramy się pomóc Turkom w uzyskaniu tych informacji - powiedział w środę rzecznik Pentagonu. Te słowa stoją w sprzeczności z oficjalnym stanowiskiem Departamentu Stanu.
Amerykański minister obrony Robert Gates podkreślił w środę podczas wizyty w Holandii, że interwencja turecka przeciwko kurdyjskim rebeliantom na północy Iraku nie mogłaby się obejść bez solidnych informacji pozwalających na ich dokładne zlokalizowanie.
- Stany Zjednoczone dostarczają Turcji informacji o pozycjach kurdyjskich rebeliantów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w rejonie granicy turecko-irackiej - poinformował w środę rzecznik Pentagonu Geoff Morrell.
Turcja od kilku tygodni gromadzi znaczne siły na swojej granicy z Irakiem. Obecnie przebywa tam ponad 100 tys. żołnierzy, którzy co jakiś czas przeprowadzają drobne ataki na terytorium autonomii kurdyjskiej w Iraku. Kurdowie, walczący pod sztandarem Partii Pracujących Kurdystanu, odpowiadają tym samym i atakują tureckie patrole w zasadzkach. Po obu stronach w ostatnich tygodniach zginęło już prawie 80 osób.
Jeśli dojdzie do wojny Kurdyjscy separatyści nie mają szans w starciu - jest ich około 3-4 tysiące w górzystych regionach północnego Iraku. Uzbrojeni są w sowiecką broń, którą otrzymali jeszcze za czasów zimnej wojny.
Tymczasem po tureckiej stronie granicy na rozkaz czekają już gotowe śmigłowce i odrzutowce, w większości amerykańskiej produkcji.
Źródło: RMF FM, tvn24.pl