Lawina telefonów na kilkadziesiąt godzin sparaliżowała pracę ukraińskiej ambasady w Pekinie. Dzwonili młodzi Chińczycy, którzy chcieli zaciągnąć się do "armii ochotniczej" i ruszyć do walki na "krymskim froncie". Informacja o rzekomym poszukiwaniu przez placówkę ochotników do walki na terytorium Ukrainy pojawiła się 6 maja na chińskich portalach społecznościowych - pisze agencja informacyjna "Ukrinform".
W ogłoszeniu, które ukazało się w chińskim serwisie Sina Weibo i lotem błyskawicy obiegło inne portale społecznościowe, można było przeczytać: "Ambasada Ukrainy pilnie prowadzi nabór wojskowych najemników wśród mężczyzn od 18. roku życia, niekaranych". Po przejściu tygodniowego bezpłatnego szkolenia w Chinach i podpisaniu "umów o pracę" mieli oni "dobrowolnie trafić na teren działań wojskowych na froncie krymskim".
Ochotnicy mieli być sowicie wynagradzani - za jeden dzień służby obiecano im 10 tys. juanów (1,6 tys. dolarów), które miały od razu trafiać na konto najemnika. W przypadku śmierci rodzina ochotnika miała otrzymać 800 tys. juanów (ok. 130 tys. dolarów). W ogłoszeniu podano adres i numer telefonu ambasady Ukrainy.
Paraliż ambasady
- To jawne kłamstwo i prowokacja. Prosimy wszystkich obywateli Chin o ignorowanie takich doniesień - poinformował przedstawiciel placówki. Dodał, że telefony, które rozdzwoniły się po godz. 23, zablokowały normalną pracę ambasady. - Najpierw dzwoniły co 30 sekund, po chwili - co 3 sekundy.
Przez całą noc pracownicy i tłumacze wyjaśniali dzwoniącym, że ogłoszenie jest fałszywe. Nad ranem nagrali oświadczenie na automatycznej sekretarce. - Przez to nie mogą się do nas dodzwonić Ukraińcy, którzy mają rzeczywiste problemy - podkreślił jeden z przedstawicieli ambasady.
Ambasada Ukrainy na swojej oficjalnej stronie opublikowała oświadczenie w sprawie ogłoszenia i skierowała notę do chińskiego MSZ z żądaniem wyjaśnienia sytuacji. Chińska policja prowadzi dochodzenie i szuka autora "ogłoszenia".
Autor: asz//gak / Źródło: Ukrinform