Pekiński Plac Tiananmen, miejsce głośnego i krwawo stłumionego protestu studentów w 1989 r., na czas Igrzysk nie będzie łatwo dostępny dla wszystkich chętnych. Władze obawiają się szkodzących reputacji rządu demonstracji w obecności zagranicznych dziennikarzy.
Nowe ograniczenia są odpowiedzią władz na poniedziałkową demonstrację mieszkańców miasta. Kilkudziesięciu Chińczyków protestowało przeciwko wyrzuceniu ich z domów, burzonych, by zrobić miejsce na dzielnicę biznesu.
Demonstracja została szybko i sprawnie rozpędzona przez policję.
Aby uniknąć podobnych sytuacji, Chińczycy wprowadzają restrykcję. Przede wszystkim mają one zapobiec wyciekowi informacji o ewentualnych protestach poza Chiny. Ograniczenia dotyczą bowiem zagranicznych dziennikarzy.
Tylko pod eskortą
Ci, którzy zechcą filmować plac bądź przeprowadzić wywiad na Tiananmen, powinni 24 godziny wcześniej wystąpić o specjalną zgodę na wejście na plac. Zostanie im również przydzielona zostanie specjalna eskorta, a na rozległy plac będą mogli wejść tylko od strony wschodniej.
Tiananmen na czas Igrzysk nie będzie jednak pusty. Chińczycy planują przeprowadzenie na nim wielu precyzyjnie zaplanowanych i prawomyślnych imprez kulturalnych.
Wzmocnione siły po zamachu
Nadzwyczajne środki bezpieczeństwa władze wprowadziły również w prowincji Xinjiang, gdzie w poniedziałkowym zamachu zginęło 16 chińskich pograniczników.
Jak podają agencje, powołując się m.in. na relacje przebywających w regionie turystów, wzmocniono kontrolę na lotnisku w stolicy regionu - Urumczi a także w Kaszgarze, gdzie doszło do ataku. W Kaszgarze kontrolowane są wszystkie samochody, a na ulicach widać wzmocnione patrole policji.
Źródło: PAP, tvn24.pl