Rosyjskie stowarzyszenie Memoriał wezwało Główną Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej do przeprowadzenia nowego śledztwa w sprawie tzw. obławy augustowskiej i pośmiertnego zrehabilitowania jej ofiar. W lipcu 1945 r., po obławie NKWD, zaginęło bez śladu ponad pół tysiąca członków podziemia niepodległościowego. Wszystko wskazuje na to, że zostali zamordowani.
Wiceprzewodniczący Memoriału Nikita Pietrow w artykule opublikowanym w środę w "Prawdzie Gułagu" - dodatku do "Nowej Gaziety" - określił obławę NKWD na żołnierzy Armii Krajowej w lipcu 1945 roku jako zbrodnię wojenną. Wytknął też wojskowej prokuraturze rosyjskiej, że ta próbuje przemilczeć masowe mordy, dokonane pod rządami Józefa Stalina.
"Czy będzie nowe dochodzenie w sprawie tych wydarzeń, połączone z poszukiwaniem nowych dokumentów i rehabilitacją 592 osób zamordowanych bez sądu i śledztwa?" - pyta historyk i odpowiada: "Powinno być, jeśli nie tylko w słowach, ale i w rzeczywistości chcemy wyjaśnić wszystkie stalinowskie zbrodnie".
Przełomowy dokument
Pietrow wydał niedawno książkę "Według scenariusza Stalina", w której przedstawił znaleziony przez siebie w archiwach dawnej KGB, następczyni NKWD, dokument o planowanej akcji na Suwalszczyźnie. Jest to źródło, do którego od lat nie udawało się dotrzeć ani polskim historykom, próbującym wyjaśnić zbrodnię z 1945 roku, ani prokuratorom Instytutu Pamięci Narodowej, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie.
Historyk prezentuje ten dokument również w środowej publikacji w "Prawdzie Gułagu". Zamieszcza tam także kserokopię odpowiedzi Głównej Prokuratury Wojskowej FR na prośbę Ambasady RP w Moskwie ze stycznia 1994 roku o wyjaśnienie losów osób zatrzymanych podczas obławy na Suwalszczyźnie w 1945 roku. GPW FR oświadczyła wówczas, że "osoby odpowiedzialne za przeprowadzenie operacji wojskowej już nie żyją" oraz że z powodu braku dokumentów obiektywne ustalenie losów ludzi, o których pyta polska placówka dyplomatyczna, nie jest możliwe.
Jeden z tych, którzy ponoszą osobistą odpowiedzialność za kaźń, Iwan Gorgonow, zmarł właśnie w 1994 roku. Dopiero po tym przygotowano odpowiedź dla Polaków. Oznacza to, że Główna Prokuratura Wojskowa FR zna nazwiska osób, które mogą mieć związek ze sprawą i interesowała się ich losami. Niewykluczone, że zdążyła przesłuchać również samego Gorgonowa Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący Memoriału
"Rzeczywiście. Jeden z tych, którzy ponoszą osobistą odpowiedzialność za kaźń, Iwan Gorgonow, zmarł właśnie w 1994 roku. Dopiero po tym przygotowano odpowiedź dla Polaków. Oznacza to, że Główna Prokuratura Wojskowa FR zna nazwiska osób, które mogą mieć związek ze sprawą i interesowała się ich losami. Niewykluczone, że zdążyła przesłuchać również samego Gorgonowa" - wskazuje wiceprzewodniczący Memoriału.
"Drugi Katyń"
Obława augustowska to - jak podkreślają historycy - największa po II wojnie światowej niewyjaśniona dotąd zbrodnia dokonana na Polakach. Nazywana jest czasem "podlaskim Katyniem", "małym Katyniem" lub "drugim Katyniem".
W lipcu 1945 roku, po obławie przeprowadzonej przez NKWD, zaginęło około 600 działaczy podziemia niepodległościowego z okolic Augustowa i Suwalszczyzny. Wszystko wskazywało na to, iż zostali zamordowani, ale nie było bezpośrednich dowodów, np. rozkazów sowieckich.
IPN od wielu lat prowadzi swoje śledztwo w sprawie, ale - jak dotąd - bezskutecznie, gdyż jego wnioski o pomoc prawną w Rosji i na Białorusi były ignorowane.
Formalnie śledztwo jest prowadzone w sprawie zbrodni komunistycznych, zbrodni przeciwko ludzkości, "w postaci zabójstwa w okresie lipca i sierpnia 1945 roku, w nieustalonym miejscu, około 600 osób zatrzymanych na terenie Suwalszczyzny podczas tzw. obławy augustowskiej dokonanej przez wojska NKWD, przy współudziale funkcjonariuszy UB, MO oraz żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego".
Rodziny ofiar wciąż nie mogą odnaleźć ich grobów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia