Serbska Cerkiew wystąpiła w sobotę z apelem przeciwko porozumieniu Belgradu z kosowskimi Albańczykami, mającemu otworzyć Serbii drogę do członkostwa w Unii Europejskiej. Cerkiew przestrzega przed "zdradzeniem" Kosowa.
UE dała Belgradowi czas do najbliższego wtorku na decyzję, czy Serbia zrezygnuje z kontroli nad północną częścią Kosowa, gdzie Serbowie stanowią większość, w zamian za rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych. W nocy z wtorku na środę w Brukseli fiaskiem zakończyła się kolejna runda negocjacji w sprawie Kosowa. Belgrad domaga się dla swych rodaków na północy Kosowa szerokiej autonomii, czemu sprzeciwiają się władze w Prisztinie, żądając likwidacji "równoległych struktur" państwowych, utrzymywanych tam przez ludność serbską. Osiągnięcie porozumienia, a więc przede wszystkim uregulowanie stosunków serbsko-kosowskich, jest podstawowym warunkiem, jaki Unia Europejska stawia zarówno władzom Serbii, jak i Kosowa w sprawie integracji z UE.
"Bilet wstępu do UE jest za drogi"
Patriarcha Irinej napisał w liście do prezydenta Serbii Tomislava Nikolicia, premiera Ivicy Daczicia i przywódcy Serbskiej Partii Postępowej Aleksandara Vuczicia, że "żadne kierownictwo serbskie, łącznie z obecnym, nie ma prawa ani mandatu, by zgodzić się na tego rodzaju warunki, jakich nie postawiono żadnemu innemu krajowi kandydującemu do UE". - Bilet wstępu (do Unii Europejskiej) jest za drogi. Serbia nie może się zgodzić na zapłacenie z góry takiej ceny za dobra, które mogą nigdy nie zostać dostarczone - uznał patriarcha.
Autor: nsz/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org