"Wspieramy paradę w Belgradzie. Możecie nam zabraniać, ale nigdzie się stąd nie ruszymy" - takie transparenty przynieśli w niedzielę przed ambasadę Serbii w Budapeszcie węgierscy geje. W ten sposób wyrazili swój sprzeciw przeciwko decyzji władz Serbii, które w piątek zakazały zorganizowana parady Gay Pride.
- Zakazujemy w weekend 1 i 2 października wszelkich zgromadzeń. Policja udaremni je wszelkimi środkami. Nie są one zabronione z uwagi na swój charakter, ale dlatego, aby porządek publiczny nie był zagrożony - ogłosił w piątek wicepremier i minister spraw wewnętrznych Ivica Daczić w telewizji B92, powołując się na względy bezpieczeństwa.
"Kapitulacja państwa"
Jeden z organizatorów Gay Pride Goran Miletić powiedział w piątek agencji Beta, że jest to "kapitulacja państwa przed łobuzami i tyranami". - Instytucje państwa straciły okazję do uregulowania rachunków z tymi, którzy w ubiegłym roku podczas poprzedniej parady brali udział w zamieszkach, a także z tymi, którzy atakowali policję i obywateli. Przygotowywaliśmy Gay Pride od pół roku, a państwo nic nie robi - podkreślił.
Źródło: tvn24.pl, PAP