"Był wolny pas, co się dzieje?" Chaos na wieży, 12 sekund od katastrofy?

Władze lotniska zaprzeczają, że mogło dojść do katastrofyReuters

- Jestem nad pasem. Co się dzieje? Nie mamy paliwa żeby tak krążyć - irytował się w rozmowie z kontrolerem lotów pilot jednego z samolotów, któremu w ostatniej chwili nie pozwolono lądować na lotnisku w Waszyngtonie. Kontrolerzy zorientowali się, że chwilę wcześniej popełnili straszny błąd i skierowali kilka samolotów niebezpiecznie blisko siebie. Zapisy z wieży pokazują chaos, który na niej zapanował.

O incydencie lotniczym jako pierwszy doniósł dziennik "The Washington Post", według którego było 12 sekund od katastrofy. Władze lotniska im. Ronalda Reagana zaprzeczają i twierdzą, że samoloty nie były na "kursie kolizyjnym". Z całą pewnością procedury zostały jednak złamane, a wyjaśnieniem incydentu już zajęła się amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA).

Eksperci FAA dysponują między innymi zapisami z wieży kontroli lotów, które właśnie ujawniły też media. Rozmowy pilotów z kontrolerami świadczą o tym, że mogło dojść do bardzo niebezpiecznej sytuacji, a na wieży w pewnym momencie zapanował chaos.

- Po twojej lewej odlatuje samolot. - Widzę to. Co się dzieje?

Pilot lądującego samolotu "Brickyard 3329" w ostatniej chwili, gdy przebywał już nad pasem, został skierowany przez kontrolerów "w prawo", bo ci zorientowali się, że w tym samym momencie z przeciwnej strony startują dwa niewielkie odrzutowce US Airways. Ostatecznie samoloty minęły się odpowiednio o ok. 150 i 180 metrów.

- Tak, widzę to. Czy my wciąż lądujemy? Naprawdę nie mamy paliwa, żeby tak krążyć. Był wolny pas przed chwilą, co się stało? - denerwował się pilot podchodzącej do lądowania maszyny. W odpowiedzi usłyszał tylko, że na lotnisku trwa "chwilowa przerwa w odlotach, ale wieża skontaktuje się z załogą jak najszybciej.". - Musimy szybko lądować - odpowiedział pilot.

"Zauważyli, ale nie mogli zdecydować"

Do zdarzenia na lotnisku w Waszyngtonie doszło kilkanaście minut po wystosowaniu komunikatu o zbliżającej się do lotniska burzy. Z jej powodu kontrolerzy ruchu lotniczego zmienili kierunek dla samolotów przylatujących i odlatujących, ale informacja o tym nie została właściwie przekazana.

"The Washington Post", który jako pierwszy poinformował o incydencie już wcześniej twierdził, że z zapisu rozmów z wieży kontrolnej wynika jasno, iż dwaj pracujący tam mężczyźni "zauważyli swoją pomyłkę, ale byli wyraźnie niezdecydowani i nie wiedzieli, jak mają rozwiązać sytuację".

"To doprowadziło do utraty wymaganej odległości między samolotami" - stwierdziła z kolei FAA, która nie zakończyła jeszcze dochodzenia w tej sprawie.

Autor: ŁOs/tr/k / Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Reuters