W poniedziałek rano brytyjska fregata HMS Westminster dotarła do Gibraltaru. Oficjalnie, w celach ćwiczebnych. Rządy hiszpański i brytyjski w stonowanych wypowiedziach zapewniają, że ćwiczenia zostały zaplanowane już wcześniej i nie mają związku z rosnącym napięciem na linii Madryt - Londyn. Niektórzy Hiszpanie uważają jednak, że w obliczu narastającego konfliktu działanie Brytyjczyków jest prowokacją.
W poniedziałek o 7.15 pierwsi świadkowie zobaczyli wpływającą do gibraltarskiego portu brytyjską fregatę, której towarzyszyły dwa mniejsze okręty. Jak zapewniają rządy brytyjski i hiszpański, przypłynięcie floty jest częścią zaplanowanych dużo wcześniej ćwiczeń wojskowych. Brytyjczycy przybywają jednak w momencie zaostrzenia sporu i protestu hiszpańskich rybaków, którzy zarzucają władzom Gibraltaru, że stworzona przez nią sztuczna rafa uniemożliwia im połowy.
Hiszpanie kreują konflikt, bo mają problemy wewnętrzne?
Fabian Picardo, szef ministrów Gibraltaru, w poniedziałkowym wydaniu niemieckiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung" oskarżył hiszpański rząd o podgrzewanie konfliktu. Zdaniem Picardo, Madryt usiłuje w ten sposób odwrócić uwagę społeczeństwa od afery korupcyjnej, z którą boryka się rządząca Partia Ludowa. Szef ministrów usprawiedliwił również utworzenie sztucznej rafy, która, jego zdaniem, ma chronić siedliska ryb.
Przyczyny konfliktu
W niedzielę na pokladach 60 łodzi hiszpańscy rybacy protestowali przeciwko tworzeniu przez władze Gibraltaru wód terytorialnych sztucznej rafy jako siedliska dla ryb. Było to jednym z powodów napięcia w stosunkach Londynu z Madrytem.
Władze Gibraltaru 24 lipca zrzuciły betonowe bloki, które uniemożliwiły hiszpańskim rybakom połowy. Krótko potem hiszpańska straż wprowadziła rygorystyczne kontrole graniczne, a rząd w Madrycie zagroził nałożeniem opłaty 50 euro dla osób wjeżdżających na terytorium Gibraltaru lub opuszczających je, a także zamknięciem hiszpańskiej przestrzeni powietrznej dla lecących do Gibraltaru samolotów.
Autor: kg//gak / Źródło: PAP, Reuters