Deputowani z bloku Julii Tymoszenko zablokowali mównicę, wdarli się do pomieszczenia z elektronicznym systemem do liczenia głosów i wtedy doszło do szamotaniny z przedstawicielami Partii Regionów Wiktora Janukowycza.
Co tak rozsierdziło ukraińskich deputowanych? Poszło o odwołanie przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka. Politykom z Bloku Julii Tymoszenko, tuż przed głosowaniem puściły nerwy. Ktoś wybił szybę ze sprzętem komputerowym, a potem było juz tylko coraz goręcej.
Ostatecznie wniosek o odwołanie Jaceniuka poparło 233 posłów w 450-osobowej izbie. Powód? Bo często i poważnie naruszał regulamin Rady Najwyższej Ukrainy. - Bez akceptacji prezydenta takie zwolnienie nie mogłoby mieć miejsca - powiedziała Julia Tymoszenko.
Zdradził Juszczenkę, poszedł do Tymoszenko
34-letni Jaceniuk był dotychczas uważany za jednego z najbardziej wiernych sojuszników prezydenta Wiktora Juszczenki. Miał nawet zająć jedno z pierwszych miejsc na listach projektowanego, z myślą o wcześniejszych wyborach parlamentarnych, prezydenckiego bloku wyborczego.
Ukraińscy komentatorzy twierdzą jednak, że w ostatnim czasie młody przewodniczący parlamentu odwrócił się od Juszczenki i zbliżył się do premier Julii Tymoszenko, która jest skonfliktowana z szefem państwa i przeciwna przedterminowym wyborom.
Następna: Tymoszenko
Według obserwatorów, następnym krokiem parlamentu będzie głosowanie nad wotum nieufności dla rządu Tymoszenko. Jej usunięcie jest na rękę przede wszystkim Juszczence, który traktuje Tymoszenko jako główną konkurentkę w zaplanowanych za półtora roku wyborach prezydenckich. Zdymisjonowanie TYmoszenko jest też na rękę Partii Regionów Janukowycza. Ma on nadzieję na powrót do władzy dzięki koalicji jego ugrupowania z częścią wciąż lojalnych wobec prezydenta Juszczenki deputowanych bloku NU-LS.
Kryzys polityczny na Ukrainie trwa od września, kiedy to rozpadła się prozachodnia koalicja Bloku Julii Tymoszenko z prezydencką Naszą Ukrainą-Ludową Samoobroną.
Źródło: PAP