"Jesteśmy winni pamięć pilotom, których Winston Churchill nazwał nielicznymi". 80 lat od Bitwy o Anglię

Źródło:
PAP, tvn24.pl
Dowódca RAF podziękował polskim pilotom
Dowódca RAF podziękował polskim pilotom
Polish Embassy UK
Dowódca RAF podziękował polskim pilotomPolish Embassy UK

Jesteśmy winni najgłębszą wdzięczność tym, którzy wysoko nad ziemią nie szczędzili swojej krwi dla Polski, kraju, który nigdy nie zostanie pokonany - powiedział w 80. rocznicę rozpoczęcia Bitwy o Anglię dowódca brytyjskich Royal Air Force, marszałek lotnictwa Mike Wigston. Wspominał on kilkumiesięczne starcie sił powietrznych Niemiec i Wielkiej Brytanii, w którym po stronie brytyjskiej udział wzięły cztery polskie dywizjony lotnicze.

10 lipca 1940 roku rozpoczęła się Bitwa o Anglię. W początkowych założeniach niemieckiego dowództwa bitwa powietrzna miała stanowić wstęp do operacji "Lew morski", czyli inwazji na Wyspy Brytyjskie, do czego niezbędne było uzyskanie przewagi w powietrzu i na morzu. Luftwaffe (siły powietrzne Niemiec - red.) miała rozbić brytyjskie siły lotnicze oraz zniszczyć ich naziemną infrastrukturę, a także uniemożliwić brytyjskiej marynarce wojennej operowanie na kanale La Manche. Osiągnięcie sukcesu pozwoliłoby na wprowadzenie do boju niemieckich jednostek spadochronowych i równoczesne dokonanie desantu drogą morską.

Początkowo ataki niemieckie skupiły się na rejonie kanału La Manche. Bombardowano brytyjskie porty, atakowano konwoje morskie i osłaniające je samoloty. Wkrótce jednak ciężar walk przeniósł się nad samą Wielką Brytanię - niemieckie dywizjony bombowe atakowały lotniska Royal Air Force, a silna ochrona myśliwców wiązała w walkach angielskie siły lotnicze.

Polskie samoloty na brytyjskim niebie

Największym problemem Brytyjczyków był brak pilotów. Przemysł zbrojeniowy mógł szybko dostarczyć nowe samoloty, ale strat w ludziach - wyszkolonych i doświadczonych pilotów myśliwskich - nie można było szybko uzupełnić.

Dowództwo RAF zdecydowało więc o włączeniu do walki pilotów wojsk sojuszniczych. Utworzono nowe dywizjony myśliwskie: polskie (302, 303), czeski (310) i kanadyjski oraz dywizjony bombowe (w bitwie o Anglię walczyły dwa polskie dywizjony bombowe: 300 i 301). Jednostki te weszły do walki w najcięższym jej okresie, czyli w drugiej połowie sierpnia, gdy przewaga Luftwaffe była największa i poważnie odciążyły lotnictwo brytyjskie.

W Bitwie o Anglię walczyły cztery polskie dywizjony: dwa bombowe i dwa myśliwskie. 81 polskich pilotów służyło w dywizjonach brytyjskich. Spośród 144 pilotów zginęło 29 .W powietrzu walczyło około 50 polskich pilotów, ale za nimi stało wielu innych, często dziś bezimiennych bohaterów z Polski: techników, pracowników obsługi naziemnej.

Za przełomowy moment lotniczej bitwy o Anglię uważa się 15 września 1940 roku. Od godzin porannych na Anglię sunęły niemieckie naloty, samoloty RAF przerywały walkę tylko na czas tankowania paliwa, w boju brały udział wszystkie dywizjony RAF, w tym dywizjony polskie. Straty niemieckie były poważne - stracili ponad 60 maszyn, zginęło ponad 80 lotników, wielu zostało rannych lub dostało się do niewoli.

Od tego momentu aktywność Luftwaffe zaczęła stopniowo maleć: bombardowań dokonywano głównie w nocy, zaprzestano ataków z użyciem wielkich formacji, coraz częściej zdarzały się dni, w których żaden niemiecki samolot nie pojawiał się nad Londynem.

Ostatnim akordem bitwy o Anglię były dwa naloty na Londyn: 6 i 8 października, ale poza zniszczeniami materialnymi w stolicy także one nie przyniosły żadnych efektów politycznych ani militarnych.

Potęga przemysłowa Anglii nie została złamana, RAF odzyskały przewagę w powietrzu, a Wielka Brytania nie miała najmniejszego zamiaru wycofywać się z wojny lub choćby podejmować rozmów dyplomatycznych na temat ewentualnego pokoju z Niemcami. Choć Luftwaffe nie zaprzestała bombardowań angielskich miast i zakładów przemysłowych, nie przybierały one już formy tak zorganizowanej i odbywały się zdecydowanie rzadziej.

W ciągu trzech miesięcy najostrzejszych walk lotniczych nad Wielką Brytanią i kanałem La Manche lotnictwo niemieckie straciło 1733 samoloty i ponad 2500 lotników (poległych i wziętych do niewoli). Ponad 650 maszyn uległo poważnym uszkodzeniom, a niemal 1000 pilotów odniosło rany. Straty wynosiły ponad połowę stanu maszyn niemieckiego lotnictwa wojskowego sprzed rozpoczęcia kampanii.

RAF stracił 1087 samolotów (450 zostało poważnie uszkodzonych) oraz 544 pilotów.

"Ludzie z całego świata walczyli i ginęli za wolność, wielu z nich z Polski"

W opublikowanym na Twitterze nagraniu dowódca RAF Mike Wigston przypomniał, że Bitwa o Anglię była "pierwszą, decydującą bitwą w historii, stoczonął wyłącznie w powietrzu". - Trudno jest oddać sprawiedliwość temu, co stało się na naszym niebie w 1940 roku - powiedział.

- Bitwa o Anglię była kluczowym momentem w historii Wielkiej Brytanii i punktem zwrotnym drugiej wojny światowej. Jesteśmy winni pamięć pilotom, których Winston Churchil nazwał "nielicznymi" - oświadczył Wigston. Nawiązał do słynnego cytatu byłego brytyjskiego premiera, który mówiąc o Bitwie o Anglię stwierdził, że "nigdy w historii tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym". - Bez nich wojna mogłaby zakończyć się zupełnie inaczej - zauważył dowódca RAF.

Podkreślił, że nieba nad Wielką Brytanią bronili wówczas nie tylko brytyjscy piloci. - Ludzie z całego świata walczyli i ginęli za wolność, wielu z nich z Polski - zaznaczył. Przypomniał też, że w trakcie drugiej wojny światowej w Polskich Siłach Powietrznych pod dowództwem Royal Air Force służyło 17 tysiecy kobiet i mężczyzn, a w samej Bitwie o Anglię uczestniczyło 145 polskich pilotów z dywizjonów 302. i 303. Jak dodał, 29 z nich poległo. Jak mówił, Polakom udało się zestrzelić wówczas 126 samolotów wroga, co stanowi czwarty najwyższy wynik w historii RAF i najlepszy, jeżeli chodzi o myśliwce Hurricane.

- Z dumą mogę powiedzieć, że jesteśmy winni najgłębszą wdzięczność tym, którzy wysoko nad ziemią nie szczędzili swojej krwi dla Polski, kraju, który nigdy nie zostanie pokonany - oświadczył Wigston.

Autorka/Autor:akw, momo/ ks

Źródło: PAP, tvn24.pl