Niedziela była już siódmym dniem powyborczych demonstracji na Białorusi. Solidarność z protestującymi wyraził prezydent Francji Emmanuel Macron.
W niedzielę wieczorem francuski prezydent napisał na Twitterze, że Unia Europejska musi nadal wspierać "setki tysięcy Białorusinów, którzy pokojowo demonstrują w obronie swoich praw, wolności i suwerenności".
"Rozpoczynają się prace nad sankcjami"
W niedzielę w Mińsku odbyła się największa manifestacja w historii niepodległej Białorusi. Według niezależnych białoruskich mediów mogło w niej wziąć udział nawet 200 tysięcy ludzi. Demonstranci domagali się wolnych wyborów i dymisji prezydenta Alaksandra Łukaszenki, a także uwolnienia osób zatrzymanych w czasie kampanii i protestów powyborczych.
Protesty na Białorusi trwają od 9 sierpnia, kiedy odbyły się wybory prezydenckie. Według oficjalnych wyników zwyciężył w nich Łukaszenka, zdobywając 80,1 proc. głosów.
W piątek szef unijnej dyplomacji Josep Borrell oświadczył, że Unia Europejska nie akceptuje wyników wyborów na Białorusi. "Rozpoczynają się prace nad sankcjami dla osób odpowiedzialnych za przemoc i fałszowanie" - poinformował na Twitterze Borrell.
Źródło: tvn24.pl, PAP