Służby imigracyjne USA starają się o deportację co najmniej 150 Bośniaków, którzy zdaniem władz zataili swój udział w czystkach etnicznych i innych zbrodniach wojennych podczas konfliktu zbrojnego w byłej Jugosławii w latach 90. - pisze "New York Times".
Dotychczas ustalono tożsamość ok. 300 bośniackich imigrantów, w tym wielu byłych żołnierzy, którzy mieli przemilczeć swój udział w wojennych zbrodniach, gdy w latach 90. przybyli do USA.
Zdaniem przedstawiciela służb imigracyjnych, na którego powołuje się "NYT", wraz z pojawianiem się kolejnych dokumentów liczba podejrzanych może wzrosnąć do ponad 600 osób. Dowody zebrane dotychczas wskazują, że ok. 150 podejrzewanych o zbrodnie Bośniaków w USA mogło uczestniczyć w masakrze w Srebrenicy.
Dokonaną w 1995 r. rzeź, w której siły bośniackich Serbów zamordowały ok. 8 tys. muzułmańskich mężczyzn i chłopców, trybunał ONZ ds. zbrodni wojennych na obszarze dawnej Jugosławii uznał za ludobójstwo. Zbrodnię tę - przypomina "NYT" - uznaje się też za najgorszą masakrę w Europie od II wojny światowej.
Anonimowe źródła
W połowie lat 90. ponad 120 tys. bośniackich uchodźców ubiegało się o amerykańskie wizy. Towarzysząca temu procedura wymagała od nich ujawnienia ewentualnej służby wojskowej i przynależności do innych organizacji, mogących świadczyć o udziale w wojnie.
"NYT" podkreśla jednak, że w przeważającej mierze polegano na prawdomówności osoby ubiegającej się o wizę i nie przykładano dużej wagi do weryfikowania uzyskanych informacji. Wysiłki zmierzające do ustalenia wojennej przeszłości bośniackich imigrantów rozpoczęły się w 2004 r. Informacje przekazywane służbom imigracyjnym USA przez anonimowe źródła oraz publikacja książki poświęconej temu tematowi doprowadziły władze do niejakiego Marko Boskicia, bośniackiego Serba oskarżonego o wykonywanie egzekucji w regionie Srebrenicy.
Boskić został uznany za winnego ukrywania wojennej przeszłości, a następnie deportowany do Serbii, gdzie sąd skazał go na 10 lat więzienia za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Autor: mac//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24