Birmańskie władze ostrzegły przed składaniem skarg na przeprowadzone 7 listopada wybory parlamentarne. Może to sprawić, że uwolniona niedawno noblistka Aung San Suu Kyi, może mieć znowu kłopoty. Liderka opozycji wezwała bowiem do sprawdzenia nieprawidłowości.
Birmańska centralna komisja wyborcza ostrzegła, że partiom politycznym, które będą składać fałszywe skargi wyborcze, grożą dotkliwe konsekwencje prawne. Każdy, kto zgłosi nieuzasadnioną skargę, może być skazany na kary do trzech lat więzienia oraz grzywnę 300 tys. kiatów (ok. 300 dol.).
Ponowny areszt
Ostrzeżenie to stawia laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla, która wyszła niedawno na wolność po siedmiu latach aresztu domowego, w sytuacji potencjalnego konfliktu z rządzącymi krajem generałami.
Agencja Associated Press podkreśla, że teraz musi ona znaleźć równowagę pomiędzy oczekiwaniami prodemokratycznej opozycji a realiami swojego zwolnienia, gdyż w każdej chwili może być ponownie aresztowana.
Oszustwa
Suu Kyi zapowiedziała, że zamierza przyłączyć się do swoich partyjnych kolegów i zbadać informacje o oszustwach wyborczych. Zaznaczyła jednak, że choć zamierzają opublikować raport na ten temat, nie będą protestować przeciwko wynikom wyborów, ponieważ nie brali w nich udziału. Noblistka złożyła również we wtorek do Sądu Najwyższego wniosek o wznowienie działalności jej partii.
20 lat przerwy
Przeprowadzone 7 listopada wybory w Birmie były pierwszymi od 1990 roku, kiedy to wojskowi nie przyjęli do wiadomości przygniatającego zwycięstwa opozycji pod wodzą Aung San Suu Kyi. Od tego czasu z kilkoma przerwami pozostawała ona w areszcie domowym. Chociaż rządząca krajem junta zapowiada powstanie pierwszego rządu cywilnego, to Zachód i Birmańczycy mieszkający za granicą uważają niedzielne głosowanie za farsę.
Źródło: PAP