Kinga Baranowska i Rafał Fronia podjęli w piątek próbę zdobycia himalajskiego ośmiotysięcznika Makalu (8481 m). Jednak ze względu na bardzo trudne warunki pogodowe oraz złe samopoczucie zrezygnowali ze wspinaczki.
- Nasz atak szczytowy musieliśmy przerwać z powodu silnego wiatru i złego samopoczucia na tej wysokości. Schodzimy już do bazy - przekazała Baranowska. Jak wcześniej zaznaczyła, do tej góry podejdzie - po raz drugi - z wielką ostrożnością. Makalu nie było dla niej gościnne dwa lata temu, kiedy wspinała się z Amerykaninem Fabrizio Zangrillim. - Wtedy musieliśmy torować drogę w bardzo głębokim śniegu. Później rozpętała się śnieżyca i musieliśmy zawrócić. Byliśmy na wysokości ok. 8000 m. Czułam się na tyle dobrze, iż gotowa byłam do kontynuowania wspinaczki. Jednak mój partner uznał, że gdybym poszła dalej sama, nie zdołałabym wrócić w tych ekstremalnych warunkach. Nie mogłam go zostawić i zeszliśmy do bazy - wspomniała PAP pochodząca z Wejherowa alpinistka.
Góra niezwykle kapryśna
Zdobywczyni ośmiu ośmiotysięczników podkreśliła, że Makalu to góra niezwykle kapryśna i wymagająca, znajdująca się w trudno dostępnym rejonie, na granicy Chin i Nepalu, 20 km w linii prostej od Everestu.
Granica wiecznego śniegu zaczyna się już na ok. 5700 m. Respekt wynika nie tylko z tego faktu. Opuszczając szczyt trafia się w pułapkę. Trzeba jak najszybciej schodzić z tej wysokości, a z wierzchołka Makalu tak się nie da. Do pokonania jest długi odcinek na granicy przeżycia w sytuacji, kiedy idzie się w stylu sportowym bez wspomagania się dodatkowym tlenem z butli.
Kapryśna aura nie dawała za wygraną
Po założeniu obozu II na 6670 m na początku maja, ze względu na pogorszenie pogody, Baranowska i Fronia zmuszeni byli do zaniechania dalszych działań. 9 maja udało się im dotrzeć do przełęczy Makalu-La na 7450 m. Tam założyli obóz III, w którym spędzili noc. Już wtedy prędkość wiatru oscylowała w granicach 80-100 km/h, a brak szans na poprawę wymusił przeczekanie kolejnego tygodnia w bazie. Kapryśna aura nie dawała za wygraną - przez ostatnie cztery tygodnia na Makalu występowały nieustające opady śniegu, a wiatr utrzymywał wysokie wartości. Poprawa warunków miała nastąpić w okolicach 20 maja. Tego dnia polska para oraz Sebastian z Włoch i Dawid z USA ze swoimi Szerpami rozpoczęli wspinaczkę. W czwartek założyli obóz IV na 7800 m, a w piątek podjęli próbę ataku szczytowego. Ze względu na trudne warunki i złe samopoczucie podjęli decyzję o powrocie do bazy. Wątpliwa jest następna próba, bowiem w sobotę zaczyna się monsun.
Ponowny atak szczytu
Dla Baranowskiej była to druga próba wejścia na szczyt Makalu. Dwa lata temu wspinała się z amerykańskim alpinistą Fabrizio Zangrillim, ale góra, znajdująca się w trudno dostępnym rejonie na granicy Chin i Nepalu, nie dała się pokonać. W środę na szczyt Makalu weszło trzech Niemców i Fin. Po raz pierwszy została zdobyta 15 maja 1955 roku przez Francuzów Jeana Couzy'ego (zmarł w 1958 roku) i Lionela Terraya (zmarł w 1965). Dotychczas na szczyt wspięło się dziesięcioro Polaków: w 1981 roku Jerzy Kukuczka (nową drogą - północnym filarem), 1982 - Andrzej Czok (nową drogą - zachodnią ścianą), 1986 - Krzysztof Wielicki, 1988 - Tomasz Kopyś i Ryszard Kołakowski, który zginął podczas zejścia, w 2002 - Piotr Pustelnik, 2006 - Anna Czerwińska oraz w 2011 - Adam Bielecki, Artur Hajzer i Tomasz Wolfart.
Autor: rf,kde//kdj / Źródło: PAP