Oskarżenie o gwałt w gabinecie ministra obrony. Przed sądem pojawią się politycy i dziennikarze

Źródło:
CNN, Guardian, BBC

W australijskim Sądzie Najwyższym we wtorek rozpoczął się proces Bruce'a Lehrmanna oskarżonego o zgwałcenie koleżanki z pracy Brittany Higgins. Oboje pracowali w przeszłości w sztabie wyborczym Partii Liberalnej, a do gwałtu miało dojść w gabinecie ministra obrony. Jeszcze przed rozpoczęciem głośnego procesu pojawiły się w Australii pytania o właściwą ochronę tak ważnych dla bezpieczeństwa państwa miejsc jak biuro ministra.

Proces, w którym oskarżonym jest były pracownik australijskiej Partii Liberalnej Bruce Lehrmann, rozpoczął się we wtorek 4 października. Jego była koleżanka z pracy Brittany Higgins twierdzi, że dopuścił się wobec niej napaści seksualnej. Do incydentu miało dojść w 2019 roku w gabinecie ówczesnej minister obrony Australii Lindy Reynolds znajdującym się w budynku australijskiego parlamentu.

"Pijana jak nigdy wcześniej"

Wieczorem 22 marca Lehrmann i Higgins wspólnie pili alkohol w jednym z barów w Canberze. Kobieta zeznała, że wypiła wiele drinków i "była pijana jak nigdy wcześniej", gdy po godz. 1 w nocy wsiedli razem do taksówki. Lehrmann miał kazać kierowcy zatrzymać się przy budynku parlamentu, ponieważ – jak twierdził – musiał odebrać stamtąd dokumenty. Higgins poszła tam razem z nim.

Jak przekazał przed sądem prokurator, kobieta pamiętała, że była w biurze ministra obrony, a następnie ocknęła się "na kanapie, gdy była gwałcona" przez oskarżonego. Higgins dodała, że "płakała przez cały czas" i "przynajmniej sześć razy mówiła 'nie'", zanim Lehrmann ją puścił.

ZOBACZ TEŻ: Wydano pilny nakaz aresztowania. Poszukiwany ma na czole napis "bestia"

Lerhmann nie przyznaje się do winy

Kobieta zgłosiła sprawę na policji w kwietniu 2019 roku, jednak wkrótce wycofała zgłoszenie. Jak stwierdzono w sądzie, miała obawiać się, że oskarżenia te negatywnie wpłyną na jej pracę w trakcie trwającej kampanii wyborczej. Dwa lata później Brittany Higgins zdecydowała się jednak ponownie zgłosić sprawę na policji.

Podczas wtorkowej rozprawy Bruce Lehrmann, podobnie jak przy okazji wcześniejszych przesłuchań, nie przyznał się do winy. Twierdzi, że do stosunku seksualnego w budynku australijskiego parlamentu w ogóle nie doszło.

Proces ma potrwać od czterech do sześciu tygodni. W charakterze świadka przed sądem pojawią się politycy, urzędnicy ds. bezpieczeństwa i dziennikarze, którzy zajmowali się sprawą. Oskarżenia postawione przez Brittany Higgins wywołały głośny skandal w australijskiej polityce, w związku z nim pojawiły się też m.in. pytania o właściwą ochronę tak ważnych dla bezpieczeństwa państwa miejsc jak gabinet ministra obrony.

Wyrok wyda zespół składający się z 16 sędziów - dziesięciu kobiet i sześciu mężczyzn. Zgodnie z australijskim prawem, osobie doprowadzającej do stosunku seksualnego bez zgody drugiej strony grozi do 12 lat pozbawienia wolności.

ZOBACZ TEŻ: Gwałt w hostelu. Podejrzany właściciel, były policjant

Autorka/Autor:kgo//mm

Źródło: CNN, Guardian, BBC