Atlantis znów nie wystartuje


Amerykańska agencja kosmiczna NASA już po raz trzeci przełożyła start wahadłowca "Atlantis" z siedmioma astronautami. Nastąpi on nie wcześniej, niż w niedzielę, 9 grudnia o godz. 21:21 czasu polskiego.

Według informacji podanych przez rzecznika agencji NASA w piątek wieczorem (w nocy z piątku na sobotę czasu polskiego) w bazie kosmicznej na Przylądku Canaveral na Florydzie, chodzi prawdopodobnie o usterkę w instalacji elektrycznej.

Sześć godzin debaty

Według rzecznika, zaciekłe dyskusje ekspertów trwały przez sześć godzin, aż zrobiło się za późno na start i postanowiono przesunąć go o kolejną dobę. Eksperci debatują, czy można złagodzić regulamin startowy i zezwolić na rozpoczęcie lotu z tylko dwoma działającymi czujnikami paliwa, zamiast czterech. Wymagałoby to wprowadzenia na okres dziewięciominutowego lotu na orbitę uzupełniającego ręcznego systemu awaryjnego, pozwalającego w przypadku awarii paliwowej wyłączać silniki bez automatycznych czujników.

Start musi nastąpić najpóźniej w czwartek lub piątek, inaczej będzie musiał zostać przesunięty aż na styczeń, ze względu na konieczność zmiany oprogramowania komputerów i dostosowanie się do odpowiedniego kąta padania promieni słonecznych po przycumowaniu do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS na orbicie okołoziemskiej.

Misja "Atlantisa" z udziałem pięciorga Amerykanów, Niemca i Francuza miała wystartować pierwotnie w czwartek, a następnie, po kolejnych przesunięciach, spowodowanych awariami czujników poziomu zatankowanego już paliwa wodorowego, w sobotę.

Laboratorium w kosmosie

Wahadłowiec ma przewieźć na ISS wielotonowe europejskie laboratorium kosmiczne "Columbus", za ciężkie, by je transportować w kosmos za pomocą zwykłych rakiet nośnych, nawet o bardzo dużym ciągu.

Według informacji rzecznika, obsługa wahadłowca usilnie próbuje umiejscowić i usunąć usterki, które jak sądzono początkowo mają swe źródło w samych czujnikach, a obecnie lokowane są raczej w pośredniczącej instalacji, gdzie mogło dojść do zwarcia.

Awaria nie jest błaha, bowiem wodór wypełniający zbiorniki jest bardzo silnie wybuchowy. Zadaniem czujników jest m.in. uruchomienie automatycznego systemu awaryjnego, wyłączającego silniki w przypadku pozaplanowego opróżniania zbiorników, co może świadczyć o niekontrolowanym wycieku wodoru, mogącym doprowadzić do wybuchu zbiornika lub do eksplozji samych silników w przypadku normalnej ich pracy pełną mocą przy niespodziewanym odcięciu dopływu paliwa.

Zawodne czujniki

Przed pierwotnym, czwartkowym terminem startu stwierdzono, że nie działają dwa z czterech czujników ulokowanych na dnie potężnego zewnętrznego zbiornika paliwa wodorowego. Mimo wypełnienia ciekłym wodorem sygnalizowały one, iż zbiornik jest pusty.

NASA boryka się z awariami czujników paliwowych wahadłowców od 2005 roku, czyli od czasu wznowienia lotów promów kosmicznych po przerwie spowodowanej katastrofą wahadłowca Columbia. Nie dalej jak w ubiegłym roku NASA zdecydowała się na nadzwyczajne złagodzenie regulaminu startowego i rozpoczęcie lotu z tylko trzema, a nie z wszystkimi czterema działającymi czujnikami.

Źródło: Reuters, TVN24