Atak na Grozny to dopiero początek? "Widać, że separatyści mają strategię działania"


14 policjantów zginęło, a 36 osób zostało rannych podczas ataku terrorystów na Grozny, do którego doszło w nocy 4 grudnia - poinformowało rosyjskie MSW. Zginął też cywil przebywający w spalonym Domu Prasy, w którym zabarykadowali się napastnicy. Szef rosyjskiego MSZ skrytykował tymczasem niektórych ukraińskich polityków, którzy poparli atak terrorystów na stolicę Czeczenii.

W nocy z 3 na 4 grudnia grupa uzbrojonych mężczyzn porwała kilka taksówek na przedmieściach Groznego, zabiła trzech policjantów drogówki i zajęła budynek Domu Prasy w centrum miasta.

- Mamy dowody na to, że atak na Grozny został zorganizowany przez brata Doku Umarowa, Ahmata, który przebywa na terenie Turcji - powiedział Ramzan Kadyrow, szef Republiki Czeczeńskiej. Zapowiedział, że zażąda wydania Ahmata Umarowa Rosji.

- 11 bojówkarzy, którzy wjechali do Groznego uprowadzonymi taksówkami, zostało oszukanych - oświadczył Ramzan Kadyrow podczas konferencji prasowej w Groznym. - Powiedziano im, że ich zadaniem jest wejście do Groznego i zabicie policjantów, a wtedy na dźwięk strzałów dołączy do nich grupa 400 uzbrojonych separatystów, którzy już przebywają w Groznym. Nic takiego jednak nie miało miejsca - powiedział Kadyrow.

Oświadczył także, że napastników było 11 i wszyscy zginęli podczas operacji antyterrorystycznej.

Dziesiątki zabitych i rannych

- Podczas operacji antyterrorystycznej, prowadzonej na terenie Groznego w czwartek zginęło 14 policjantów - poinformowało z kolei biuro prasowe rosyjskiego MSW. Poinformowano też o znalezieniu ciała jednego z pracowników salonu meblowego, mieszczącego się na parterze ostrzelanego Domu Prasy. Rannych zostało 36 osób, dwie są w stanie ciężkim, a sześć trafiło do szpitali w Moskwie.

Wcześniej władze informowały o 10 ofiarach i 28 rannych.

W spalonym budynku Domy Prasy i szkole znaleziono ciała 10 napastników.

Ławrow oburzony

Szef MSW Rosji Władimir Kołokolcew zwołał w piątek naradę w związku z atakiem na Grozny, podczas której poinformował, że rosyjski Komitet Śledczy wszczął śledztwo w sprawie ataku, a zabici policjanci zostaną nagrodzeni odznaczeniami państwowymi.

Jednocześnie rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, przebywający w Bazylei na szczycie OBWE, wyraził oburzenie słowami ukraińskiego parlamentarzysty Ihora Mosejczuka.

- To cyniczne i bałwochwalcze, sądzę nawet, że jest powód, by organy śledcze rozpatrzyły tę sprawę z punktu widzenia kodeksu karnego - powiedział Ławrow.

Mosejczuk poparł działania czeczeńskich separatystów i zaproponował "stworzenie drugiego frontu" na Północnym Kaukazie i Azji Środkowej. Nazwał też bojówkarzy czeczeńskich "sojusznikami Ukrainy".

Dukuwacha Abdurachmanow, przewodniczący parlamentu Czeczenii poinformował w czwartek, że mężczyźni, którzy dokonali ataku na Grozny, mogli działać w interesach Stanów Zjednoczonych i NATO, które chcą osłabić Rosję gospodarczo i politycznie.

Odmrożenie konfliktu?

Eksperci zajmujący się problemami Kaukazu ostrzegają jednak, że atak na Grozny może oznaczać odmrożenie konfliktu w Republice Czeczeńskiej, który do tej pory udawało się gasić poprzez znaczące dotacje i nadanie wielu uprawnień szefowi republiki Ramzanowi Kadyrowowi.

Rosyjska dziennikarka "Nowej Gaziety" Jelena Miłaszyna, zajmująca się tematyką Kaukazu Północnego, przypomina, że w ostatnich miesiącach dochodziło do ataków na czeczeńskich policjantów: do ostatniego zamachu doszło 5 października, w Dzień Groznego. W wybuchu bomby zginęło wtedy pięcioro policjantów, którzy zatrzymali zamachowca przed budynkiem, w którym odbywał się uroczysty koncert z okazji dnia miasta. - Teraz z kolei wybrali dzień, w którym Władimir Putin miał wygłosić swoje orędzie do Zgromadzenia Federalnego - powiedziała Miłaszyna. Dodała, że wywiad i służby specjalne miały sygnały o planowanym zamachu, o czym informowano również Ramzana Kadyrowa. Dane wywiadowcze świadczyły jednak o tym, że do ataku separatystów może dojść w Dniu Konstytucji Federacji Rosyjskiej, 12 grudnia.

Jej zdaniem podziemie czeczeńskich separatystów w ostatnich miesiącach znacząco się wzmocniło. - Wyraźnie widać, że mają już i taktykę, i strategię działania - powiedziała Miłaszyna na antenie Radia Swoboda. - W Czeczenii trwają procesy, które zmieniają się w takie akcje zbrojne - podkreśliła dziennikarka.

Atak przed orędziem

W nagraniu, opublikowanym w internecie w trakcie operacji, jeden z napastników przedstawia się jako członek ugrupowania, działającego na polecenie Amira Hamzata - jednego z współpracowników czeczeńskiego bojownika Doku Umarowa.

Napastnicy rozłożyli w Domu Prasy i sąsiadującej z nim szkole ponad 20 ładunków wybuchowych. Oba budynki spłonęły, ostrzelane z transporterów opancerzonych.

Autor: asz\mtom\kwoj / Źródło: Interfax, Dożd, Echo Moskwy, Radio Swoboda