Wbrew zastrzeżeniom dwóch partii opozycyjnych co do przebiegu głosowania, rządząca od 1975 roku lewicowa partia MPLA zwyciężyła w środowych wyborach powszechnych w Angoli. Uzyskała 61,1 proc. głosów. Prawidłowość wyborów potwierdzają obserwatorzy międzynarodowi.
Urząd prezydenta ma objąć za kilka tygodni desygnowany przez MPLA były minister obrony, 63-letni Joao Lourenco.
Dwaj główni przeciwnicy rządu Ludowego Ruchu Wyzwolenia Angoli (MPLA), UNITA i Casa-CE, zdobyli odpowiednio 26,7 proc. i 9,4 proc. głosów. Są to rezultaty ogłoszone w piątek po przeliczeniu 97 proc. głosów. MPLA zachowa w parlamencie większość absolutną, będzie reprezentowana przez 220 deputowanych. Parita odniosła ten sukces na zakończenie mandatu prezydenta Angoli Jose Eduardo dos Santosa, który z powodu choroby postanowił złożyć dymisję w wieku 75 lat, po prawie 38 latach sprawowania władzy.
Za prezydentury dos Santosa, pragmatycznego polityka Angola stała się jednym z najbardziej liczących się państw Afryki. Prezydent uniezależnił się od wpływów Moskwy i rozpoczął współpracę z Waszyngtonem. Dos Santos był następcą Agostinho Neto, lewicowego przywódcy MPLA, intelektualisty i poety zwanego "ojcem niepodległości Angoli", który sprawował urząd prezydenta od ogłoszenia niepodległości przez byłą portugalską kolonię w 1975 r. Pozostawał na tym stanowisku w toku krwawej wojny domowej do śmierci w 1979 r.
Wybory w spokojnej atmosferze
"Proces wyborczy przebiegał w atmosferze tolerancji i spokoju" - ogłosiła misja obserwacyjna Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Środkowej (ECCAS). Analogiczne opinie o wyborach wydali obserwatorzy z ramienia Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej (SADC). Główna partia opozycyjna, Narodowy Związek na rzecz Całkowitej Niepodległości Angoli (UNITA), która wywodzi się z konkurencyjnego wobec lewicowego MPLA ruchu wyzwoleńczego z czasów wojny kolonialnej, wspieranego m.in. przez USA, uznała za "rzecz niemożliwą", aby partia rządząca wygrała wybory we wszystkich prowincjach kraju. UNITA, mimo iż chciała zaskarżyć wyniki wyborów dające MPLA wstępnie 64,57 proc. głosów, oświadczyła jednak w piątek, że nie zakwestionuje końcowych rezultatów głosowania. Jej kierownictwo ogłosiło, że gotowe jest do zawarcia powyborczych koalicji. 23,3 proc. spośród 9,3 milionów wyborców nie wzięło udziału w głosowaniu.
Kryzys finansowy i bezrobocie
Podstawowym wyzwaniem dla rządu przyszłego prezydenta Joao Lourenco będzie kryzys finansowy, którego główną przyczyną jest trwający od trzech lat spadek cen ropy naftowej. Stanowi ona w 70 procentach źródło dochodów państwa. Bezrobocie w tym kraju, bogatym w naturalne bogactwa mineralne, jest określane obecnie przez ekspertów jako "dramatyczne". Lourenco zapowiada "cud gospodarczy", jaki zamierza osiągnąć wydając walkę wszechobecnej korupcji. Obserwatorzy są sceptyczni co do tego, w jakim stopniu poradzi sobie z wpływami rodziny dotychczasowego prezydenta, zwanej przez opozycję finansowym "klanem Santosów". Kontroluje on w znacznej mierze banki, telekomunikację i państwowe towarzystwo naftowe. Według amerykańskiego tygodnika "Forbes" fortuna rodziny Santosów zgromadzona w czasie prezydentury Jose Eduardo dos Santosa i ulokowana głównie w zagranicznych bankach przekracza 20 miliardów dolarów.
Autor: arw\mtom / Źródło: PAP