- Myślę, że tym razem czara goryczy u samej Angeli Merkel się przelała - tak najnowsze doniesienia o rzekomym podsłuchiwaniu kanclerz Niemiec przez amerykańskie służby wywiadowcze podsumowuje Jacek Stawiski, komentator spraw międzynarodowych w TVN24.
- Rząd niemiecki otrzymał informacje, że telefon komórkowy kanclerz Niemiec jest być może kontrolowany przez amerykańskie służby - oświadczył w środę rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Jako pierwszy informację o ewentualnej inwigilacji Angeli Merkel podał tygodnik "Der Spiegel". Jak twierdzi redakcja, amerykańskie służby przez lata namierzały prywatny telefon komórkowy pani kanclerz.
W rozmowie telefonicznej z prezydentem USA Barackiem Obamą Merkel domagała się wyjaśnienia zarzutów, przypominając, że niemieckie władze przed kilkoma miesiącami zwracały się do Waszyngtonu z prośbą o wyjaśnienie okoliczności działania służb USA na terenie Niemiec. - Jako bliski sojusznik USA rząd niemiecki oczekuje na przyszłość jasnej podstawy prawnej dla działania służb i ich współpracy - oświadczył Seibert. Rzecznik Białego Domu Jay Carney powiedział w Waszyngtonie, że Stany Zjednoczone "nie kontrolują rozmów kanclerz i nie będą ich kontrolować".
Według komentatora ogólnoniemieckiej telewizji publicznej ARD Ulricha Deppendorfa, obiektem inwigilacji był komórkowy telefon służbowy pani kanclerz, co według niego "czyni tę sprawę jeszcze poważniejszą". Komentatorka drugiej ogólnoniemieckiej telewizji publicznej ZDF uznała incydent za poważną aferę, która uderzyła w niemiecką politykę "jak grom z jasnego nieba".
"Pełzający antyamerykanizm" w Niemczech
Z kolei Jacek Stawiski z TVN24 zauważa, że najnowszy skandal może "przelać czarę goryczy" u Angeli Merkel względem amerykańskiego sojusznika. Jak przypomina Stawiski, jeszcze w czerwcu, gdy pojawiły się zarzuty jakoby amerykański wywiad na wielką skalę przechwytywał i analizował połączenia telefoniczne i komputerowe obywateli niemieckich, Merkel próbowała tonować nastroje rodaków.
Kanclerz prosiła wówczas Obamę o wyjaśnienie zarzutów, ale nie podgrzewała atmosfery napięcia. Spotkało się to z zarzutami opozycji - SPD, Zieloni i Lewica - podczas kampanii wyborczej, że Merkel bagatelizowała kwestię podsłuchów i zajmuje zbyt łagodne stanowisko wobec USA.
Tym razem, zauważa Stawiski, Merkel może nie być w stanie uspokoić Niemców tym bardziej, że "pełzający antyamerykanizm" w Niemczech jest silny.
Autor: mtom / Źródło: TVN24, PAP