|

Mówi o sobie "najfajniejszy dyktator na świecie". A jak jest naprawdę?

Nayib Bukele, prezydent Salwadoru
Nayib Bukele, prezydent Salwadoru
Źródło: Rodrigo Sura/PAP
Nie stracić życia jako przypadkowy świadek ulicznej strzelaniny czy prezydentura kraju bez ograniczeń? Mąż, syn lub brat ocalony przed wciągnięciem do gangów czy druga tura wyborów? Co dla ciebie byłoby ważniejsze? Przed takimi dylematami stawiani są właśnie Salwadorczycy. Prezydent Nayib Bukele wybawił kraj od gigantycznej skali przemocy. Ale czy ceną tego musi stać się wolność w Salwadorze?Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Jeszcze kilka lat temu Salwador był krajem, który uginał się pod naporem przestępczości.
  • Prezydent Nayib Bukele wypowiedział wojnę gangom i zaprowadza porządek, ale po stronie kosztów znalazły się prawa człowieka, wolności obywatelskie i demokratyczne wartości.
  • Za kratki można trafić już choćby za "niewłaściwy" tatuaż.
  • USA nie potępiają tego, co dzieje się w Salwadorze. Trump i Bukele zrobili "deal" - CECOT, największe więzienie Ameryki Łacińskiej, stoi otworem dla tych, których w Stanach Zjednoczonych nie chcą.
  • Jaka przyszłość czeka państwo, którego historia zaczęła się od osady o nazwie Święty Zbawiciel?

Pierwsza połowa XVI wieku, podbój ziem na zachodniej półkuli trwa w najlepsze. Konkwistador Jorge de Alvarado zakłada osadę, której nadaje nazwę San Salvador. Czy mógł wtedy przeczuwać, jakie piętno odciska na tych ziemiach?

Wciśnięty między Gwatemalę a Honduras niewielki kraj u wybrzeży Pacyfiku od momentu dotarcia tu Europejczyków wciąż czeka na wybawienie od kolejnych zagrożeń i problemów. Salwador (hiszpańska nazwa kraju to El Salvador, czyli Zbawiciel) do pewnego momentu mógł mówić o szczęściu. W burzliwym XIX wieku kraj został wybawiony od przybyszów ze Starego Kontynentu i ocalił swoją niepodległość oraz suwerenność w czasach przemian politycznych w Ameryce Środkowej. W kolejnym stuleciu wyzwolił się spod rządów junt wojskowych i dyktatorów, przetrwał konflikty zbrojne i okrutną wojnę domową. Ale potem znów szczęście się wyczerpało - Salwador upadł pod naporem przestępczości.

- Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy boimy się po zmroku wyjść na ulicę, gdzie pewne obszary miast, miasteczek są de facto wyłączone spod jurysdykcji państwa, gdzie funkcjonariusze organów ścigania często pozostają w relacji symbiotycznej z gangami, gdzie problem przemocy jest wszechobecny - mówi o niedawnej codzienności w Salwadorze w rozmowie z TVN24+ prof. Stanisław Kosmynka z Katedry Studiów Latynoamerykańskich i Porównawczych Uniwersytetu Łódzkiego. I dodaje: - Kiedy te potrzeby bezpieczeństwa nie są zaspokojone w stopniu absolutnie niewyobrażalnym z perspektywy naszej, europejskiej - to wówczas rośnie akceptacja dla polityka, który bezwzględnie prowadzi walkę z tymi wyzwaniami, zagrożeniami i nawet przymyka się oko na przypadki naruszenia praw człowieka czy dążenia do zagwarantowania sobie kolejnych lat władzy.

Salwadorczyków spod rządów przemocy wybawiła twarda polityka prezydenta Nayiba Bukelego, który wypowiedział wojnę gangom. Ale ta wojna to też koszty dla społeczeństwa - bo zawsze jest coś za coś. W ofierze składane są dziś wolności obywatelskie i wartości demokratyczne.

Aktualnie czytasz: Mówi o sobie "najfajniejszy dyktator na świecie". A jak jest naprawdę?

Nowe Idee. Nie tylko nazwa partii

"Ci, którzy go znają, twierdzą, że jego arogancja dorównuje jedynie jego ambicji" - pisał w ubiegłym roku hiszpański dziennik "El Pais", analizując polityczny sukces prezydenta Salwadoru. A ambicje z pewnością ma duże, co udowadnia jego błyskawiczna droga do najwyższego urzędu w państwie. Wygrywając po raz pierwszy wybory prezydenckie, stał się najmłodszym politykiem wybranym na taki urząd w historii całej Ameryki Łacińskiej.

Czytaj także: