Żona opozycjonisty Aleksieja Nawalnego komentowała w środę wyrok, który dzień wcześniej zapadł w sprawie jej męża. Zapewniła, że otrzymuje wsparcie od "wielu dobrych, silnych i sprawiedliwych ludzi" w związku z czym "nie trzeba się cofać, nie trzeba się bać".
Moskiewski sąd zastąpił karę w zawieszeniu dla Aleksieja Nawalnego wyrokiem 3,5 roku kolonii karnej. Lider rosyjskiej opozycji spędził 10 miesięcy w areszcie domowym w 2014 roku, przez co rzeczywista kara to 2 lata i 8 miesięcy. Wtorkowy wyrok nie jest prawomocny, a adwokaci opozycjonisty zapowiedzieli złożenie apelacji. Nawalny pozostaje w areszcie śledczym.
Nawalna: nie trzeba się cofać, nie trzeba się bać
Wyrok dla Nawalnego komentowała w środę jego żona Julia. "Czytam wszystkie wasze wiadomości i myślę, że tylu dobrych, silnych i sprawiedliwych ludzi wspiera Aleksieja i mnie, że nie trzeba się cofać, ani się bać. I tak zwyciężymy" – napisała w mediach społecznościowych. Żona opozycjonisty zapewniła także, że choć wszyscy piszą jej, że jest "silna", to w rzeczywistości jest "zwykłą" osobą. Zapewniła, że u niej "wszystko w porządku".
"Mąż napisał list, mama przysłała gołąbki, córka założyła TikToka, a ja dostałam grzywnę za to, że po prostu szłam ulicą w swoim rodzinnym mieście" – wyliczyła. "Wszystko tak, jak u wszystkich innych" – dodała.
Sprawa Aleksieja Nawalnego
Decyzja sądu dotyczy sprawy karnej, w której Nawalny został skazany za rzekomą defraudację funduszy francuskiej firmy Yves Rocher. Europejski Trybunał Praw Człowieka zakwestionował ten wyrok.
Od sierpnia zeszłego roku Nawalny przebywał w niemieckiej klinice Charite po próbie otrucia substancją typu nowiczok. Nie mógł zatem stawiać się do kontroli. Służby więzienne twierdzą, że opozycjonista został wypisany z kliniki we wrześniu, a w październiku "wszystkie skutki jego choroby minęły".
Nawalny wrócił do Moskwy 17 stycznia i został zatrzymany na lotnisku. Dzień później na komisariacie policji odbyło się wyjazdowe posiedzenie sądu w jego sprawie, a Nawalny został aresztowany.
Źródło: TVN24