Nikt nie może odmówić Zjednoczonym Emiratom Arabskim rozmachu. Niewielkie państewko od lat wydaje miliardy petrodolarów na projekty co najmniej ekscentryczne - od archipelagów sztucznych wysp, przez megawieżowce, aż po budowanie miast na pustyni. Wszystkie one mają być świadectwem potęgi i nowoczesności. Jednak projekt, który ZEA zaczęły przygotowywać sześć lat temu - choć jego skala przewyższa wszystkie dotychczasowe - jest inny. Nie chodzi w nim o prestiż, a przynajmniej nie tylko o to. Chodzi o przetrwanie. Emiraty budują sztuczną górę. Ma im dać coś, czego dotąd nie były w stanie kupić za petrodolary - deszcz.