Rosjanom brakuje możliwości przeprowadzenia remontu swojego jedynego lotniskowca Admirał Kuzniecow. Możliwe, że okręt nie wróci już nigdy do służby - twierdzi rosyjska "Izwiestija". Według gazety pojawiły się głosy, że lepiej byłoby zbudować za potrzebne na remont pieniądze kilka nowych, mniejszych okrętów.
"Izwiestia" po raz pierwszy napisała o problemach z Admirałem Kuzniecowem w pierwszych dniach kwietnia. W kolejnych dniach informacja ta wywołała lawinę komentarzy wśród rosyjskich i zagranicznych ekspertów.
Jedyny rosyjski lotniskowiec od pół roku stoi w porcie w Murmańsku, gdzie czeka na generalny remont. Rozpoczęty został on jeszcze jesienią 2018 roku, jednak tamtejszy pływający dok PD-50, dostatecznie duży, by przeprowadzić taki remont, w październiku zatonął. Tonący dok nie tylko uszkodził znajdujący się w nim już okręt, ale też jego strata uniemożliwiła dalszy remont Admirała Kuzniecowa.
Lotniskowiec czeka na remont
Moskwa ma jeszcze tylko jeden pływający dok dostatecznie duży, by wyremontować lotniskowiec, lecz znajduje się on w Fokino na Dalekim Wschodzie. Odholowanie tam Admirała Kuzniecowa, z którego zdążono wcześniej wymontować turbiny napędowe, prawdopodobnie jest nierealne - turbin z kolei nie można zamontować z powrotem bez dostępu do doku. Tym bardziej niemożliwe jest przetransportowanie dalekowschodniego doku na odległość wielu tysięcy kilometrów, do Murmańska.
"Obecnie nie ma doku mogącego zastąpić PD-50, zbudowanego na zlecenie ZSRR w 1980 roku w Szwecji, co stawia pod znakiem zapytania nie tylko możliwość naprawy Admirała Kuzniecowa, ale też podtrzymanie gotowości bojowej innych jednostek rosyjskiej floty" - podkreśliła "Izwiestia".
Chodzi w tym przypadku zwłaszcza o Flotę Północną, która odpowiedzialna jest za zabezpieczanie regionu Arktyki. Bez doku PD-50 nie jest możliwe zarówno remontowanie największych jej jednostek, jak i budowa nowych.
Lepiej zbudować kilka fregat?
Gazeta dodaje przy tym, że wiadomo już, iż Moskwa zrezygnowała z części planów modernizacji okrętu. Czyni to wątpliwym, czy Admirał Kuzniecow, nawet po remoncie, odzyskałby swój potencjał bojowy. - Nie wszyscy uważają kontynuację remontu za wskazaną - powiedział cytowany przez "Izwiestia" anonimowy rozmówca z rosyjskiego ministerstwa obrony.
- Zdania są podzielone. Wśród nich są takie, że lepiej byłoby za te pieniądze (potrzebne na remont lotniskowca - red.) zbudować kilka fregat lub okrętów podwodnych - podkreślił.
Według tego rozmówcy gdyby nawet przywrócić Admirała Kuzniecowa do służby, służyłby już i tak najprawdopodobniej jedynie jako jednostka szkoleniowa, niezdolna do dalekich rejsów.
- Być może najlepiej byłoby go przetransportować na Morze Czarne, gdzie, dzięki lepszym warunkom klimatycznym, Admirał Kuzniecow mógłby efektywniej pełnić rolę lotniskowca szkoleniowego. Ale to ma sens jedynie wtedy, gdy zapadnie decyzja o zamówieniu dla rosyjskiej marynarki nowego lotniskowca - zauważa źródło.
Informacje o pracach koncepcyjnych nad nowym rosyjskim lotniskowcem Sztorm pojawiają się w Rosji od 2015 roku, wielu ekspertów wątpi jednak, by Rosjanie mieli technologie i fundusze niezbędna do zbudowania takiej jednostki.
Problemem jest również, według rosyjskiej gazety, konieczność modernizacji samolotów stacjonujących obecnie na lotniskowcu. Maszyny Mig-29KR i Su-33 stają się przestarzałe, a wymiany wymaga zwłaszcza ich system radarowy. Montowanie najnowszych radarów na tak wiekowych maszynach jest jednak, jak zauważa gazeta, niezalecane. Brakuje również pieniędzy na produkcję samolotów nowych typów, takich jak myśliwiec piątej generacji Su-57.
Rosyjski "okręt hańby"
Admirał Kuzniecow to jedyny rosyjski lotniskowiec, przenosi do 30 samolotów i śmigłowców. Jest w służbie od 1991 roku, większość tego czasu spędził jednak, stojąc w porcie lub znajdując się w remoncie.
O rosyjskim lotniskowcu stało się głośno w 2017 roku, gdy popłynął na Morze Śródziemne, by wziąć udział w rosyjskich atakach na rebeliantów w Syrii. Była to jedyna operacja bojowa w historii tego okrętu, podczas której stracono dwa samoloty - oba rozbiły się podczas próby lądowania na pokładzie.
W styczniu 2018 roku Admirał Kuzniecow został wycofany i ruszył w drogę powrotną do Rosji. Podobnie jak podczas drogi do Syrii, ciągnął za sobą unoszącą się z kominów gęstą chmurę czarnego dymu, co było obiektem wielu żartów i drwin. Gdy okręt przepływał kanałem La Manche, brytyjski minister obrony Michael Fallon nazwał go "okrętem hańby", komentując w ten sposób udział jednostki w walkach po stronie reżimu Baszara al-Asada.
Po powrocie z Syrii okręt od razu trafił do Murmańska, gdzie rozpoczął się jego planowany na 2,5 roku poważny remont. Niedługo po wymontowaniu z Admirała Kuzniecowa starych turbin napędowych olbrzymi pływający dok PD-50, w którym znajdował się okręt, zatonął w wyniku przerwy w dostawie prądu.
Autor: mm//kg/kwoj / Źródło: Izwiestia, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru