"Nie czuję się pokrzywdzony". Krok od medalu, a miał nie jechać

Sędziowie są wszechmocni i mogą odwołać swą decyzję, nie czuję się przez nich skrzywdzony - powiedział po przegranym pojedynku o brązowy medal judoka Paweł Zagrodnik (kat. 66 kg). Najpierw po jego akcji w pojedynku z Japończykiem Masashim Ebinumą arbitrzy przyznali mu ippon, który dawał zwycięstwo, ale decyzję zmienili. Zagrodnik jeszcze w czerwcu nie liczył nawet, że na igrzyska pojedzie.

W dogrywce, przy stanie 7:0 dla Azjaty, Zagrodnik wykonał akcję, po której na tablicy świetlnej pojawił się ippon. To oznaczało jego zwycięstwo i tym samym pierwszy medal dla Polski w tej dyscyplinie od 16 lat; w 1996 roku w Atlancie na najwyższym stopniu podium stanął Paweł Nastula, a drugie miejsce zajęła Aneta Szczepańska.

Na igrzyska tylnymi drzwiami

- Sędziowie są wszechmocni i mogą odwołać swą decyzję (zmienili na waza-ari, czyli w tym momencie był remis - red.), nie czuję się przez nich skrzywdzony. Mogli przyznać mi ippon, ale równie dobrze nie musieli tego uczynić - powiedział 25-letni Zagrodnik, który do tej pory nie liczył się na międzynarodowej arenie, a najważniejszym jego osiągnięciem było wicemistrzostwo Europy młodzieżowców w 2009 roku.

- Nie chcę przesądzać, czy sędziowie popełnili błąd, ale myślę, że gdyby chodziło o zawodnika z Holandii, Francji czy Japonii, to pozostawiliby ippon - stwierdził z kolei trener klubowy Zagrodnika z Czarnych Bytom, Marian Tałaj.

- Najbardziej żal ćwierćfinałowej walki z trzykrotnym złotym medalistą ME Miklosem Ungvarim, którą Paweł przegrał na kary. Z jednym shido kompletnie się nie zgadzam, bo jeśli już, to powinni otrzymać je obaj - dodał asystent szkoleniowca głównego kadry, Adama Maja.

Zagrodnik pierwotnie miał nie jechać na IO 2012, mimo że zdobył olimpijską kwalifikację. Z danego kraju w Londynie może wystąpić - w przeciwieństwie do MŚ i ME - tylko jeden zawodnik, a z Polaków więcej punktów do rankingu uzyskał Tomasz Kowalski.Ten jednak miał wypadek na motocyklu i jest w trakcie rehabilitacji.

Niewiele zabrakło

W 1/8 finału Zagrodnik w swoim drugim niedzielnym pojedynku zrewanżował się byłemu mistrzowi kontynentu Ormianinowi Armenowi Nazarjanowi za porażkę w finale ubiegłorocznego PŚ w Warszawie i nieoczekiwanie furtka do medalu otwierała się coraz szerzej. Możliwości były dwie - albo wygrana z trzykrotnym brązowym medalistą MŚ Ungvarim, albo - w razie porażki - dwa boje w repesażach. Madziar, mimo ogromnego doświadczenia, nie pokazał nic specjalnego, a wygrał z Zagrodnikiem tylko na kary. W ten sposób odwróciła się sytuacja z walki z Nazarjanem. Wtedy Ormianin otrzymał dwa shido w dogrywce i mógł wracać do szatni.

Walkę z wicemistrzem Europy 2011 Azerem Tarłanem Karimowem w repasażu Zagrodnik kontrolował za to od początku do końca, a decydującą akcję na waza-ari wykonał już w 38. sekundzie.

Niewiele zabrakło też do pokonania mistrza świata Ebinumy...

Autor: adso//mat / Źródło: PAP

Czytaj także: