Kowalczyk jest bez klasy? "Astma typowa dla sportowców"

Astma dopinguje rywalki Kowalczyk?
Astma dopinguje rywalki Kowalczyk?
Leki na astmę, które stosują rywalki Justyny Kowalczyk, mogą działać jak doping? Polka nie ma wątpliwości. – Marit bez tych swoich wspomagaczy za bardzo nie miałaby co tu robić i ze mną, i z pozostałymi zawodniczkami – powiedziała o podwójnej złotej medalistce z Vancouver Marit Bjoergen. Z Kowalczyk nie zgadza się szef Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie. – Nie są to niedozwolone substancje – mówi Jerzy Smorawiński i ocenia, że Kowalczyk przesadziła.

Szef Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie był oburzony słowami, jakie Justyna Kowalczyk wypowiedziała wobec swoich najgroźniejszych rywalek.

– Takiej klasy zawodniczka nie powinna wypowiadać podobnych sądów – powiedział na antenie TVN24.

Takiej klasy zawodniczka nie powinna wypowiadać podobnych sądów. szef Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie
Marit czuje się zagrożona, bo dobrze wie, że bez tych swoich wspomagaczy za bardzo nie miałaby co tu robić i ze mną i z innymi dziewczynami. Kowalczyk o Bjoergen

Dlatego – tłumaczył Smorawiński - zawodnicy, którzy cierpią na astmę, mogą używać ściśle określonych przez WADA (Światowa Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie) medykamentów. – To preparaty wziewne. Mają przywrócić zawodnikom możliwości, jakie mają ci zdrowi – wytłumaczył Smorawiński. - Poziom tych substancji jest określony i tych dawek nie można przekroczyć, a tego pilnuje WADA – dodał.

"Bez astmy medalu by nie było"

O astmie wśród biegaczek narciarskich zrobiło się głośno po pierwszych startach na igrzyskach w Vancouver. Justyna Kowalczyk po zwycięstwie Marit Bjoergen w biegu łączonym na 15 km zarzuciła jej i innym biegaczkom stosowanie leków na astmę, które wpływają na zwiększenie pojemności płuc. W odpowiedzi norwescy działacze oskarżyli polską narciarkę o przebiegnięcie nieodpowiednim stylem kilkunastu metrów podczas startu na 15 km.

Polka w poniedziałek przeszła do kontrataku. I znów poszło o leki na astmę. Kowalczyk uważa, że Bjoergen nic by w Vancouver nie wywalczyła, gdyby nie przyjmowane przez nią medykamenty.

- Marit czuje się zagrożona, bo dobrze wie, że bez tych swoich wspomagaczy za bardzo nie miałaby co tu robić i ze mną, i z innymi dziewczynami - śmiało wypowiedziała się wicemistrzyni olimpijska igrzysk w Vancouver w sprincie i brązowa medalistka w biegu łączonym.

O pół procent od astmy

Kowalczyk cieszy się, że temat został podjęty przez media norweskie i chciałaby, by lek został dopuszczony dla wszystkich zawodników. - Wiem, że rozpętała się jakaś dyskusja i bardzo się z tego powodu cieszę, bo powinno być tak, że wszystkim dopuszcza się te leki na astmę. A tak się stało, że 90 procent biegaczy, chodziarzy, pływaków czy kolarzy to astmatycy. Ktoś, jak byłam młoda, chyba nie dopatrzył się i zapomniał zrobić także mi papierów. Ja to w ten sposób odbieram - skomentowała.

Polka przyznała również, że sama próbowała robić badanie, które mogłyby potwierdzić u niej astmę. - Zabrakło mi pół procenta, żeby ktoś mnie nazywał astmatyczką. Gdybym nauczyła się odpowiednio oddychać, to pewnie takie papiery bym miała - uważa Kowalczyk.

Norweskie media już skrytykowały Polkę po tym, gdy ta powiedziała, że spośród ścisłej czołówki wszystkie zawodniczki - oprócz niej - "cierpią" na astmę.

ŚLEDŹ Z NAMI RELACJĘ Z VANCOUVER www.tvn24.pl/igrzyska

Źródło: TVN24, tvn24.pl

Czytaj także: