Szef Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie był oburzony słowami, jakie Justyna Kowalczyk wypowiedziała wobec swoich najgroźniejszych rywalek.
– Takiej klasy zawodniczka nie powinna wypowiadać podobnych sądów – powiedział na antenie TVN24.
Takiej klasy zawodniczka nie powinna wypowiadać podobnych sądów. szef Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie
Marit czuje się zagrożona, bo dobrze wie, że bez tych swoich wspomagaczy za bardzo nie miałaby co tu robić i ze mną i z innymi dziewczynami. Kowalczyk o Bjoergen
Dlatego – tłumaczył Smorawiński - zawodnicy, którzy cierpią na astmę, mogą używać ściśle określonych przez WADA (Światowa Komisji ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie) medykamentów. – To preparaty wziewne. Mają przywrócić zawodnikom możliwości, jakie mają ci zdrowi – wytłumaczył Smorawiński. - Poziom tych substancji jest określony i tych dawek nie można przekroczyć, a tego pilnuje WADA – dodał.
"Bez astmy medalu by nie było"
O astmie wśród biegaczek narciarskich zrobiło się głośno po pierwszych startach na igrzyskach w Vancouver. Justyna Kowalczyk po zwycięstwie Marit Bjoergen w biegu łączonym na 15 km zarzuciła jej i innym biegaczkom stosowanie leków na astmę, które wpływają na zwiększenie pojemności płuc. W odpowiedzi norwescy działacze oskarżyli polską narciarkę o przebiegnięcie nieodpowiednim stylem kilkunastu metrów podczas startu na 15 km.
Polka w poniedziałek przeszła do kontrataku. I znów poszło o leki na astmę. Kowalczyk uważa, że Bjoergen nic by w Vancouver nie wywalczyła, gdyby nie przyjmowane przez nią medykamenty.
- Marit czuje się zagrożona, bo dobrze wie, że bez tych swoich wspomagaczy za bardzo nie miałaby co tu robić i ze mną, i z innymi dziewczynami - śmiało wypowiedziała się wicemistrzyni olimpijska igrzysk w Vancouver w sprincie i brązowa medalistka w biegu łączonym.
O pół procent od astmy
Kowalczyk cieszy się, że temat został podjęty przez media norweskie i chciałaby, by lek został dopuszczony dla wszystkich zawodników. - Wiem, że rozpętała się jakaś dyskusja i bardzo się z tego powodu cieszę, bo powinno być tak, że wszystkim dopuszcza się te leki na astmę. A tak się stało, że 90 procent biegaczy, chodziarzy, pływaków czy kolarzy to astmatycy. Ktoś, jak byłam młoda, chyba nie dopatrzył się i zapomniał zrobić także mi papierów. Ja to w ten sposób odbieram - skomentowała.
Polka przyznała również, że sama próbowała robić badanie, które mogłyby potwierdzić u niej astmę. - Zabrakło mi pół procenta, żeby ktoś mnie nazywał astmatyczką. Gdybym nauczyła się odpowiednio oddychać, to pewnie takie papiery bym miała - uważa Kowalczyk.
Norweskie media już skrytykowały Polkę po tym, gdy ta powiedziała, że spośród ścisłej czołówki wszystkie zawodniczki - oprócz niej - "cierpią" na astmę.
ŚLEDŹ Z NAMI RELACJĘ Z VANCOUVER www.tvn24.pl/igrzyska
Źródło: TVN24, tvn24.pl