Dyslektycy dostali test dla upośledzonych

Poniedziałek, 8 czerwca Dorośli się mylą, a za ich błędy muszą płacić dzieci. W gimnazjum w Ostrowcu Świętokrzyskim uczniowie z dysleksją dostali test dla upośledzonych. W efekcie musieli pisać egzamin jeszcze raz - w dodatkowym terminie poprawkowym. Informację o nieprawidłowościach dostaliśmy na platformę Kontakt TVN24 od matki jednego z uczniów.

Ofiary pomyłki nauczycieli to pięcioro gimnazjalistów z Ostrowca Świętokrzyskiego. Musieli powtórzyć egzamin w dodatkowym terminie, razem z tymi, którzy z różnych przyczyn nie mogli napisać testu w maju, zwykle z powodów zdrowotnych lub losowych.

Pisanie egzaminu w drugim terminie oznacza jednak nierówne traktowanie - piątka z Ostrowca nie ma bowiem możliwości poprawki. Gdyby któreś z nich zachorowało, nauczyciele mieliby nie lada problem.

- Gdy uczeń nie może przystąpić do egzaminu w terminie dodatkowym z powodów zdrowotnych, można podjąć procedurę zwolnienia go z testu. To skutkuje nieprzyznaniem punktów za egzamin - tłumaczy matka jednego z gimnazjalistów, Ewa Popławska.

Niesmak pozostał

Brak punktów za egzamin równa się zamkniętej drodze do szkoły ponadgimnazjalnej. Ale uznanie ważności majowych testów również nie rozwiązywałoby sytuacji. - Gdybyśmy mieli wydać dzieciom zaświadczenia o wyniku tego egzaminu, musielibyśmy skłamać - mówi Danuta Zakrzewska z OKE w Łodzi. Jak dodaje, wówczas zdrowe dziecko dostałoby świadectwo dla dziecka upośledzonego.

Chociaż wszyscy uczniowie dodatkowy egzamin mają już za sobą, niesmak pozostał. - To jawna niesprawiedliwość. Dzieci zostały potraktowane instrumentalnie - mówi Ewa Popławska. - Żeby tu padło słowo "przepraszam, zbadamy sprawę, winni zostaną ukarani". Ale za błędy szkoły karę poniosły tylko dzieci - dodaje.

Czytaj także: