Premium

Diagnoza, recepta i lekarstwo. Doktor Trump chce drugiej operacji

Zdjęcie: Anna Moneymaker/Getty Images North America

- Poziom niechęci znacząco się podniósł, rośnie przyzwolenie na przemoc polityczną, rosną też wskaźniki tej przemocy - ocenia dr hab. Małgorzata Zachara-Szymańska z UJ. - Nagle można było mówić rzeczy i zachowywać się w sposób, który wcześniej był nieakceptowany i kończył karierę polityka - uważa dr Jan Misiuna z SGH. Podsumowujemy dekadę "trumpizmu".

Na scenę pewnym krokiem wchodzi wysoki, postawny mężczyzna, który aż pali się, żeby przemówić do zebranych. Dwa dni wcześniej skończył 69 lat, ale tryska wigorem i zapowiada, że właśnie będzie ubiegał się o prezydenturę.

Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że na scenę - dosłownie, ale i symbolicznie - wkracza człowiek, który w ciągu najbliższej dekady diametralnie zmieni kształt amerykańskiej polityki. Tak swoją decyzję Donald Trump ogłaszał światu 16 czerwca 2015 roku w swoim wieżowcu Trump Tower na Manhattanie.

Magnat na rynku nieruchomości i celebryta, który od dawna przejawiał polityczne aspiracje, zdecydował się wziąć udział w wyścigu o Biały Dom. Podczas swojego wystąpienia rzuca zdanie, które stanie się jego politycznym credo: "Potrzebujemy osoby, który znowu uczyni ten kraj wielkim".

Ponad siedem lat później jesteśmy świadkami niemal takiej samej sceny. 15 listopada 2022 roku, tym razem w swojej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie, Trump ogłasza ponowną chęć startu w wyborach prezydenckich, po raz trzeci z rzędu. Nawet ma na sobie krawat w tym samym kolorze. Kluczowy przekaz pozostaje taki sam jak w 2015 roku - trzeba znowu uczynić Amerykę wielką.

Ta fraza, wypowiedziana przez Trumpa po tysiąckroć na przestrzeni ostatnich lat, to być może najbardziej brzemienne w skutkach zdanie w USA w ciągu ostatniej dekady, które stało się też swego rodzaju politycznym zaklęciem, jakie Trump rzucił na tysiące swoich zwolenników. I chociaż, wraz z jego dojściem do władzy w 2016 roku, nie wszystko się zmieniło tak jak w zaklęciu i jak pewnie oczekiwałby tego sam Trump, to od niemal dziesięciu lat potrafi on czarować swoich wyborców wizją lepszej Ameryki, definiowanej na jego własnych zasadach.

Donald Trump podczas wiecu w Pensylwanii. Zdjęcie z 29 październikaPAP/EPA/DAVID MUSE

Fraza "Make America Great Again" zakorzeniła się już w amerykańskiej kulturze politycznej do tego stopnia, że powstał ruch zagorzałych trumpistów, którego nazwa MAGA to właśnie skrót od pierwszych liter tych czterech wyrazów. Powstały też liczne koszulki, czapki i inne gadżety z wybijającymi się na nich czterema wyrazami, ale - co najważniejsze dla 78-letniego polityka - sformowała się przede wszystkim solidna baza wyborców nowojorskiego miliardera, którzy wierzą w diagnozę swojego mistrza i zdają się w nim widzieć receptę na niemal wszystkie bolączki otaczającej ich rzeczywistości. Prostą, ale skuteczną.

Pytanie, czy tej recepcie nie upłynął termin ważności. Trump stosuje ją od prawie dziesięciu lat, a amerykański pacjent właśnie przychodzi do zaufanego lekarza po raz kolejny. I za chwilę może zdecydować się na drugą operację przeprowadzoną pod jego okiem.

ZOBACZ TEŻ: WYBORY PREZYDENCKIE 2024 W USA. SPECJALNY SERWIS TVN24.PL >>>

Głosujesz na Trumpa? Nie mamy szans na związek

Trumpizm, trumpokracja, trumpoza - językowych tworów opisujących zarówno czterolecie Trumpa w Białym Domu, jak i całokształt jego oddziaływania na amerykańską politykę powstało wiele, a rozmaici publicyści lubują się w coraz bardziej pomysłowym nazywaniu tego, co najprościej można byłoby określić "efektem Trumpa". O tym, na czym on polega, rozmawiamy z ekspertami.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam