Na lotnisku stawili się punktualnie. Na wakacje na Cyprze nie mogli się doczekać, jak ich sześcioletni syn. Ale odprawa trwała dłużej niż zwykle, Łukasz zaczął się zastanawiać: coś chyba jest nie tak. I było. Do samolotu nie wsiadł, trafił za to do aresztu śledczego na warszawskim Służewcu.Artykuł dostępny w subskrypcji
Żona Łukasza i syn byli już po odprawie granicznej. Szybko poszło. Łukasz był jeszcze w kolejce. Stał i czekał. Ale sierpień, środek lata. Żar się z nieba leje, podróżnych mrowie. Pomyślał: "może dlatego". Chwilę później podszedł do niego funkcjonariusz Straży Granicznej. Powiedział: "proszę za mną" i przedstawił mu decyzję Sądu Rejonowego dla Łodzi Śródmieścia: areszt.