Szkolne budynki zamieniły się w kolorowe sześciany z popularnej gry, nauczyciele wchodzą na platformy dla graczy, by tam opowiadać o przewadze ich szkół nad innymi. Pandemia sprawiła, że poszukiwanie wymarzonego liceum, technikum czy branżówki odbywa się wirtualnie. - To test pokazujący, komu na nas zależy. Czasem jego wynik może być ważniejszy niż miejsce w rankingu -słyszę od uczniów.
- Czy myślisz, że po tych wszystkich lekcjach przed monitorem mam jeszcze siłę online odwiedzać potencjalne przyszłe szkoły? – pyta mnie Kuba, ósmoklasista z Poznania. I zaraz dodaje: - Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale mam już dość komputera. Telefonu w sumie też.
Kuba będzie musiał się jednak przełamać, bo wszystko wskazuje na to, że w tym roku szkoły ponadpodstawowe (licea, technika, branżówki) nie dadzą rady już zorganizować klasycznych drzwi otwartych. Nie będzie można przejść się po budynku i zobaczyć, jak wyglądają klasy, zapytać po cichu starszych kolegów, czy pani od historii naprawdę jest aż tak wymagająca ani poznać na szkolnym boisku potencjalnych uczniów z tej samej klasy. No, a przynajmniej nie na żywo.
Co w zamian? Minecraft, Discord i wideokonferencje. To doskonały test – uważa wielu uczniów. To, jak szkolne społeczności podeszły do tej nietypowej rekrutacji, jest najlepszym sprawdzianem zaangażowania i atmosfery. Czegoś, co dotąd było trudno zmierzyć. Widać, kto postanowił zawalczyć o uczniów, komu zależy.
Są i tacy, którzy spoczęli w tym roku na laurach i zamierzają w czasie zbliżającej się rekrutacji korzystać przede wszystkim z renomy zdobytej w minionych latach. I tacy, którzy wymyślają nie tylko kreatywne sposoby na oprowadzenie po budynku czy przedstawienie nauczycieli, ale i nowatorskie profile, które mają przyciągnąć uwagę ósmoklasistów.
Przyjrzałam się, jak to wygląda w praktyce.
Budowanie atmosfery
Na początku chciałam przez chwilę znów poczuć się jak uczennica. Wchodzę więc do szkoły, no, a przynajmniej tak to sobie wyobrażam. Rozglądam się. Pierwsze, co zwraca moją uwagę, to półka do bookcrossingu – można tu zostawić przeczytaną książkę i wziąć jakąś inną. Lubię to.
Idę dalej. Mijam sklepik – pusty o tej porze, ale widać, że to miejsce, które normalnie musi tętnić życiem. Fajne krzesła, małe stoliki. Na ścianach w całej szkole kolorowe plakaty. Jest ładnie, nowocześnie, tylko jakoś tak… kwadratowo. A właściwie sześciennie, bo cała szkoła - XV LO w Poznaniu - została zbudowana z wirtualnych kostek. Sześcianem jest nawet piłka do koszykówki, bo tu inaczej się nie da (żeby trafić nią do kosza, trzeba nieco nagiąć zasady gry, ale nie zdradzę wam szczegółów). Tu, czyli w Minecrafcie - jednej z najpopularniejszych gier świata (do 2018 sprzedano około 144 mln egzemplarzy, istnieje jednak też bezpłatna wersja edukacyjna) - poznańską “piętnastkę” stworzył jej nauczyciel, anglista Piotr Goździewicz.
Już w zeszłym roku zbudował sześcienne klasy, aulę, bibliotekę, boiska. Zdecydował się na "budowę", gdy w połowie marca 2020 roku premier Mateuesz Morawiecki ogłosił nauczanie zdalne dla wszystkich uczniów. To był spontaniczny pomysł, Piotr Goździewicz poświęcił na to miesiąc – budował po pracy, w weekendy, pomagali chętni uczniowie.
Liceum, które w ten sposób powstało, zostało w świecie Mincerafta. I wcale się tam nie kurzy – z powodu przedłużającej się edukacji zdalnej w tym roku znów będzie potrzebne.
- Tylko będzie pełniejsze, bo z ludźmi, choć oczywiście wirtualnymi – zastrzega matematyczka i informatyczka z “piętnastki” Katarzyna Sobek. I dodaje: - W tym roku zapraszamy kandydatów na Discorda.
To bezpłatna aplikacja do komunikacji, która podbiła serca graczy. Powstała w celu ułatwienia organizacji wspólnych rozgrywek oraz utrzymywania stałego kontaktu z innymi graczami. Umożliwia wysyłanie wiadomości głosowych, wideo oraz tekstowych. I dlatego w pandemii świetnie sprawdzała się też w szkołach, choć młodym bardziej kojarzy się nie z edukacją, ale z rozrywką.
Szkolny gambit
I dlatego nauczyciele z Poznania postanowili wykorzystać tę popularną wśród graczy (również w Minecrafta) platformę do komunikacji między nauczycielami a potencjalnymi uczniami.
- Będą mogli nie tylko obejrzeć szkołę w świecie gry, ale też wchodząc do poszczególnych klas, skontaktować się z czekającymi w nich wirtualnie nauczycielami i bezpośrednio zadać mu pytania – opisuje Sobek.
Matematyczka śmieje się, że pewnie jeszcze w zeszłym roku to nie byłoby możliwe, by nauczyciele spotykali się z młodzieżą w wirtualnym świecie, który jest przez nią zdominowany. - Zdalne nauczanie było dla nas tamtej wiosny zaskoczeniem, wszyscy potrzebowali czasu, żeby się z nim oswoić, opanować nowe platformy i komunikatory – przyznaje. I dodaje: - Nam się udało. A skoro tak, to chcemy to pokazać też kandydatom do naszej szkoły. Wybraliśmy Discord, bo młodzi ludzie sprawnie się w nim poruszają. Ale dla tych, którzy go nie znają i pewnie dla części rodziców, będziemy też mieli bardziej standardowe formy – podkreśla. Rodzicom nauczyciele będą odpowiadać między innymi na Zoomie, czyli platformie, którą wielu dorosłych zna z wideokonferencji. No i zawsze można też po prostu wysłać mail.
Pierwsze drzwi otwarte w Minecrafcie w tej szkole odbędą się już w sobotę, 17 kwietnia. Ale w liceum nie wykluczają też powtórki drzwi otwartych w przyszłości. - Gdzieś tam jest też nadzieja, że jeszcze będzie okazja spotkać się na żywo – mówi Sobek. - Skoro będziemy mogli zobaczyć się na maturach 4 maja, to może w czerwcu kandydatom uda się pokazać, że w rzeczywistości jesteśmy tak samo fajni jak w sieci. Ale na razie robimy, co możemy – dodaje.
Poznańska “piętnastka” nie jest jedyną, która przeniosła się w świat gry. W tym roku też inne szkoły chwalą się swoimi sześciennymi wersjami i zainteresowaniem. Na przykład Liceum Ogólnokształcące w Nowej Soli cieszy się, że podczas internetowego dnia otwartego stronę szkoły odwiedziło 5 tysięcy osób. Minecraft okazał się tu skutecznym wabikiem.
Wszystko zależy od dawki
Marta Janicka, uśmiechnięta, energiczna blondynka mówi wprost do kamery: - Część, w imieniu samorządu uczniowskiego chciałabym was oficjalnie powitać na dniach otwartych naszej szkoły.
Zaraz, zaraz, coś tu jest nie tak. Jakiej szkoły?! Gdzie są jakieś szkolne elementy: tablica, ławki, mapy? Nie ma. Marta, uczennica XXXVIII LO w Poznaniu, jak tysiące innych uczniów z całej Polski - od wielu miesięcy, gdy mówi o szkole - jest po prostu w swoim pokoju. W tle widzimy więc kwiaty i kolorowe lampki.
Ale Marcie nie przeszkadza to w zachowaniu optymizmu i zachwalaniu liceum. - Mam nadzieję, że już wkrótce dołączycie do nas w tej licealnej przygodzie i uświetnicie naszą szkołę swoimi różnorodnymi talentami – zachęca.
Uczniowie z naszego najbardziej obleganego profilu w zeszłym roku wyglądają na zadowolonych z podjętej decyzji. ;) Będziecie mogli z nimi porozmawiać już w czwartek o 16:00. Do usłyszenia!
Posted by 38. Dwujęzyczne Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu on Monday, March 15, 2021
U nich pierwsze drzwi otwarte odbyły się już w marcu. Nauczyciele i uczniowie również rozmawiali z kandydatami na Discordzie. Pytanie można było wpisać na czacie, uczniowie odpowiadali w formie głosowej. Akcję regularnie od tej pory powtarzają. A kto nie zdążył, będzie miał jeszcze okazję, bo szkoła planuje udział w Targach Edukacyjnych 23-24 kwietnia, a te… oczywiście też odbywają się zdalnie.
Szkoła jest gotowa na takie okoliczności. Ma też kilkunastominutowy film promocyjny, w którym po placówce oprowadzają jej uczniowie.
- Czy coś, co jest w tej pracowni, mogłoby nas zabić? – pytają na przykład nauczycielkę chemii.
A ona odpowiada: - Jak powiedział kiedyś pewien lekarz Paracelsus: “wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, wszystko zależy od dawki”.
Uśmiecha się i już wiemy, że zajęcia chemiczne w laboratorium to mocna strona tego liceum.
Jak zmierzyć atmosferę?
Wielu nastolatków, tak jak Kuba z Poznania, od którego zaczęłam tę opowieść, z pewnością ma już przedawkowane ekrany.
Marta, ósmoklasistka z Warszawy mówi, że jak dotąd nie ma nawet czasu na wybór szkoły. - Zdalne lekcje zajmują mi całe dnie – wzdycha. - Niby mamy w szkole zajęcia online z panią z doradztwa zawodowego, ale wyniosłam z tego głównie wiedzę o tym, że w stolicy szkół do wyboru jest bardzo dużo. Można się z nią też umawiać na prywatne rozmowy i może to trochę bardziej pomoże – dodaje.
Doradztwo zawodowe to akurat jasny punkt w reformie edukacji autorstwa Anny Zalewskiej. Przy okazji likwidacji gimnazjów była minister edukacji zdecydowała, że w wydłużonych z 6 do 8 lat podstawówkach młodzieży w poszukiwaniu dalszej ścieżki edukacji i rozwoju przyda się wsparcie fachowców. W siódmej i ósmej klasie nastolatki mają zajęcia z doradztwa przez minimum 10 godzin w roku. Przedmiot jest traktowany w szkołach dość elastycznie.
Ola Kaczmarek z Gorzowa Wielkopolskiego jest zadowolona ze szkolnych zajęć z doradcą. - Pani nam objaśniała, czym powinniśmy się kierować przy wyborze szkoły średniej. Na przykład, żeby spojrzeć na swoje oceny albo to, jak się uczymy, bo jeśli mamy dwójki z chemii i uczymy się jej całymi godzinami, a dalej nie rozumiemy, to nie dalibyśmy sobie rady w technikum weterynaryjnym – mówi.
Koledzy i koleżanki Oli zaczęli z listy szkół oraz klas w okolicy wykreślać najpierw te, do których nie mają ich zdaniem predyspozycji i gdzie zwyczajnie byłoby im trudno. - Ja na przykład nie radzę sobie z fizyką, więc pani powiedziała mi, że byłoby mi trudno w "elektryku" i żebym poszukała czegoś innego – mówi Ola. I dodaje: - Razem przeglądaliśmy różne strony ze szkołami w mieście. Wszyscy jakoś sobie dobraliśmy szkoły.
Ola wybrała liceum, jej najlepszy przyjaciel idzie do szkoły branżowej. - Jesteśmy dobrzy w różnych rzeczach – mówi ósmoklasistka.
Za młodzi na wybór
Ale Tamara Wnuk, mama ósmoklasistki z Warszawy zwraca uwagę na jeszcze jedną dodatkową trudność związaną z tegoroczną rekrutacją. I to będzie ciemna strona reformy Anny Zalewskiej. Mianowicie o wyborze przyszłości muszą decydować już 14-latkowie (często nawet niespełna). Specjalizacja od lat nie następowała tak wcześnie. Dlaczego wiek wyboru dalszej drogi edukacyjnej się obniżył? Bo w ósmych klasach uczą się dziś tysiące dzieci, które naukę w szkole zaczęły jako sześciolatki i dopiero w 2021 roku kończą 14 lat. Gdy zaczynali szkołę, mieli jeszcze iść do gimnazjum i na wybór dostaliby dodatkowy rok. Ale Zalewska gimnazja zlikwidowała.
- Moja córka uczy się dobrze, jest samodzielna, ma wspaniałą pasję: jeździ konno, skacze przez przeszkody z sukcesami, ale nie ma pojęcia, jaką klasę wybrać – opowiada Tamara. I dodaje: - Żaden z przedmiotów: fizyka, chemia, biologia to nie są przedmioty, z którymi wiązałaby czteroletnią, "rozszerzoną" przyszłość.
Tamara chciałaby, żeby dzieci mogły wybierać klasy, które nie będą profilowane już od początku nauki w liceum. W Warszawie takie klasy ogólne ma m.in. liceum Witkacego, ale w całej Polsce jest ich niewiele, są zwykle w szkołach, które działają w tak zwanym eksperymencie edukacyjnym.
- A młodsza córka ma 14 lat i ma prawo nie wiedzieć, co będzie pisać na maturze, co będzie po niej robić – zauważa Tamara.
Takich uczniów i uczennic bez skonkretyzowanych planów na przyszłość jest wielu. Marta z Warszawy jest jedną z nich. I przyznaje, że łatwiej będzie myśleć o wyborze szkoły już po egzaminach ósmoklasisty (zaczynają się 25 maja). A na nich trzeba po prostu zebrać jak najwięcej punktów.
Marta wie, gdzie sprawdzić, jakie w danej szkole uczniowie uzyskują wyniki na maturze i które miejsce liceum czy technikum zajmuje w rankingach. - Na oficjalnym czacie raczej nikt ci nie napisze, że nauczycielka od geografii jest straszna. No i jak zmierzyć atmosferę w szkole? – zastanawia się jednak kandydatka.
Czy da się bez lukru?
Jej miarą zdaniem uczniów, z którymi rozmawiam, może być jednak zaangażowanie szkolnej społeczności w promocję. Bo to coś, co może świadczyć o wysokim poczuciu przynależności do szkoły. - Jak szkoła jest fajna, to chcesz ją reklamować, starasz się pokazać ją z dobrej strony, bo ci na niej zależy – ocenia Kuba z Poznania.
Karol Pokrywka z pierwszej klasy II LO w Rzeszowie do swojej szkoły jest mocno przywiązany i zastrzega: - Nie wszystko dziś dzieje się w internecie, niektóre rzeczy robimy w szkole.
Jest jednym z uczniów, którzy zaangażowali się w tworzenie materiałów promujących szkołę. - Kręcimy osiem filmów, a do tego potrzeba jest mnóstwo ludzi: statystów, operatorów, montażystów, scenarzystów – wylicza. - Oczywiście samorząd uczniowski boryka się z problemami związanymi z pandemią. Trzeba jakoś połączyć nagrywki w szkole z przestrzeganiem obostrzeń. To mega utrudnienie, bo na przykład nie mamy jak zrobić testu na koronawirusa każdej osobie, która wchodzi na plan. Ale staramy się, bo nam i nauczycielom zależy na tym, żeby szkoła została wybrana przez ósmoklasistów. Wkładamy w to dużo pracy, zaangażowania, działamy – podkreśla. Filmy mają być gotowe w przyszłym tygodniu.
Czasem wsparcie przychodzi też z drugiej strony. Anna Żertka ze Szkoły Podstawowej im. Karola Miarki w Ochabach Małych na Śląsku opowiada, że wymyślili z innymi nauczycielami projekt "Powiedz mi jak (tam) jest". Zaprosili swoich absolwentów, którzy uczą się w różnych liceach, technikach i branżówkach, aby opowiedzieli swoim młodszym kolegom, bez owijania w bawełnę, jak jest w danej szkole. - Dzielili się swoimi przemyśleniami, dawali złote rady. W ten sposób uczniowie mieli wizję szkół bez lukrowania – twierdzi nauczycielka. Chwali przyjazną atmosferę tych spotkań.
W poszukiwaniu nieoczywistego
Młodzież nie wszędzie dowierza takim kontrolowanym prezentacjom i potencjalnym pochwałom. - To trochę straszne, ale ja najbardziej wierzę wpisom na anonimowych forach, gdzie ludzie nie muszą się cenzurować – jasno stawia sprawę Kuba.
Równocześnie przyznaje, że zaangażowanie szkolnych społeczności jest ważne dla niego i jego szkolnych kolegów. Szukają w placówkach czegoś, co wybije je ponad przeciętność, wyróżni, pokaże, że zależy im na uczniach.
Ale już na przykład Maja z Gdańska pisze mi, że kieruje się głównie tym, jakie szkoły mają profile. Minecraft nie jest tym, co przyciąga jej zainteresowanie.
- Wiele oferuje po prostu: biol-chem, mat-fiz, klasę humanistyczną, a żadna z nich mnie nie interesuje – mówi. - Szukam więc szkół z innymi profilami. Mieszanymi, nieoczywistymi. Biorę udział w dniach otwartych online, ale najbardziej kieruję się opiniami starszych znajomych. Wiem, że będą najbardziej szczere.
“Nieoczywiste” profile to też sposób części szkół na przyciąganie uwagi do ich oferty w tych trudnych czasach, gdy młodzieży nie da się po prostu skusić, gdy już przyjdzie obejrzeć budynek. Cała edukacyjna Polska dyskutuje ostatnio o pomyśle I Prywatnego Liceum w Słupsku, które postanowiło zlikwidować działającą tam wcześniej klasę dziennikarską, a nabór przeprowadzić do nowej klasy "vlogerskiej”. Nikt nie zwolni tam uczniów z fizyki i historii – program liceum trzeba będzie normalnie zrealizować, ale na dodatkowych zajęciach i przedmiotach młodzież ma uczyć się m.in. budowania marki w mediach społecznościowych, przeprowadzania wywiadów, tworzenia społeczności. Uczniowie będą mieli też dostęp do studia telewizyjnego i radiowego.
Najpierw po prostu opisali swój pomysł na stronie szkoły. Szybko podłapały go media i od tej pory szkoła w zasadzie już nie potrzebuje dodatkowej promocji – można było o niej posłuchać w programach śniadaniowych i informacyjnych. Mimo to nie odpuszcza i zaprasza na pokazowe zajęcia. 24 kwietnia Arkadiusz "Pan" Pawłowski opowie o hejcie i radzeniu sobie z sukcesem. Wie, o czym ma mówić – to popularny twórca internetowy i komik, którego tylko na Instagramie śledzi ponad 100 tysięcy osób.
Klasa vlogerska nie jest zresztą pierwszym nietypowym profilem w słupskiej szkole. Obok profili znanych już od lat w innych liceach - jak medyczny, psychologiczny czy prawny - mają też profil gamingowy i nowych technologii. Szkoła przygotowała szczegółowe informatory na ich temat.
Ale sam pomysł na wykorzystanie nowych mediów w edukacji nie jest też całkiem nowy. Już w 2015 roku III LO w Gliwicach (dziś część Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 8) zapraszało do klasy - zachwalanej wówczas jako jedyna w Polsce - o profilu artystyczno-wielokulturowym, skupiającej się właśnie na nowych mediach. Uczniów kuszono zajęciami m.in. z grafiki komputerowej i analizowania na lekcjach możliwości, jakie dają Facebook, YouTube, Twitter i Instagram. Miały ich przyciągnąć zajęcia pod hasłem “Jak zarabiać w internecie”. Ale na rok szkolny 2021/22 już takiej klasy w ofercie nie ma. Zostały klasy sportowe. Te kolorowymi zdjęciami uczniów szkoła chętnie promuje na Instagramie i Facebooku.
🔥RYWALIZACJA,CIĘŻKA PRACA, ROZWÓJ, WSPÓŁZAWODNICTWO, ZWYCIĘSTWA!🔥 Głosuj na #Sportowiec Roku 2020 - FINAŁ! 💪💪 Głosowanie...
Posted by Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 8 w Gliwicach on Friday, February 19, 2021
Od klasy dla menadżerów po klasę rozwoju osobistego
Bo warto pamiętać, że nietypowe profile oferują też szkoły publiczne, które konkurują o uczniów. W edukacji publicznej pieniądze z ministerstwa podążają za uczniem. To oznacza, że szkołom zależy na skompletowaniu pełnych klas, a co za tym idzie, nazwy profili ograniczają się w zasadzie tylko do kreatywności dyrekcji.
Na przykład VII LO w Warszawie ma w swojej ofercie klasę z rozszerzonym programem edukacji humanistycznej i rozwoju osobistego. Uczniowie oprócz rozszerzonego języka polskiego, historii oraz wiedzy o społeczeństwie, będą mieli też zarys historii sztuki, zajęcia teatralne, filmowe, fotograficzne. Jak się zareklamuje? Okaże się już 19 kwietnia. Tu drzwi otwarte online zaplanowano na Facebooku.
Stołeczne XX LO kusi klasą ogólną z elementami programowania (uczniowie w krótkim filmie wideo zapraszają na drzwi otwarte 20 kwietnia), XXVI LO – klasą promocji zdrowia (drzwi otwarte i wirtualne oprowadzanie po szkole już się odbyły, szkoła mogła pochwalić się m.in. tym, że ponad 87 procent uczniów czuje się tu bezpiecznie), LVIII LO – klasą ratownictwa medycznego (mają też elementy dietetyki), a LXXV LO – klasą sztuk wizualnych (widać, że uczą się tu też praktyki, bo dni otwarte można było oglądać dzięki szkolnej telewizji).
Drodzy Kandydaci do naszej szkoły! Wiemy dobrze, że czasem łatwiej zapytać rówieśnika niż nauczyciela :) Rozumiemy to....
Posted by XXIV Liceum Ogólnokształcące im. Jana Pawła II w Krakowie on Wednesday, April 14, 2021
W innych miastach też nie próżnują – w XI LO w Krakowie mają klasę menadżerską (w każdej chwili możecie wziąć udział w wirtualnym spacerze po szkole), w XXIV LO – klasę proobywatelską (wytypowano tu ambasadorki, którym każdy może zadać pytania o szkołę), a w XXV LO – klasę bezpieczeństwa publicznego (17 kwietnia będzie można obejrzeć online pokazowy test sprawności wojskowej).
DO XXX LO we Wrocławiu uczniów ma przyciągnąć klasa dziennikarska, ale poszerzona o public relations (to też klasa integracyjna). W Gdańsku, gdzie mieszka Maja, nietypowe klasy mają m.in. II LO (klasa menedżerska), X LO (klasa dwujęzyczna biznesowa). Wszyscy proponują jakąś formę dni otwartych – zwykle jednak najprostszą, gdzie po prostu nauczycielom i uczniom można przesłać pytania.
VIII LO w Łodzi (istnieje też w świecie Minecrafta) ma całkiem klasyczne profile (humanistyczny, biol-chem-mat itd.), ale przygotowało nietypowe lekcje pokazowe. Uczniom zainteresowanym biologią i chemią proponuje lekcję “Skóra - 2 mkw. szczęścia, które pielęgnuję” (29 kwietnia), lingwistom – “Jak nie stać się kosmitą i nie mówić pongliszem?” (10 maja), humanistom – “Ziemniaczana prowokacja. O mechanizmach propagandowego kreowania wroga” (14 maja). Te "lekcje demo" - jak nazywają zajęcia sami nauczyciele łódzkiej "ósemki" - to ich wersja dni otwartych.
WIRTUALNE DRZWI OTWARTE W...
Posted by VIII Liceum Ogólnokształcące im. Adama Asnyka w Łodzi on Monday, April 12, 2021
Wystarczy jednak opuścić duże miasta i wybór nie musi już być tak szeroki.
Katarzyna Dalke w tym roku występuje w podwójnej roli. Jest wychowawczynią ósmoklasistów z Rytla i ma też syna w ósmej klasie. - Gustaw wybiera profil z geografią i wiedzą o społeczeństwie. Tylko jedno z liceów w powiecie oferuje taki profil, więc wybór ma mały, a inne go nie interesują – przyznaje Katarzyna. I dodaje: - Jako drugi wybór to logistyka w technikum. Szukamy tylko w Chojnicach, bo mieszkamy niedaleko. Syn słucha też opinii starszych kolegów o szkole, ale to ma niewielkie znaczenie w tak małym środowisku. Wybór szkół jest w miarę szeroki, ale nie taki jak w dużym mieście. Wiem to również jako wychowawca.
Niesforni uczestnicy atakują
A skoro tak, to wróćmy jeszcze do internetu i tegorocznych zasad gry rekrutacyjnej. W końcu już wyraźnie widać, że to właśnie tu będzie toczyć się walka o uczniów (ci mają w większości nadzieję, że sama nauka rozpocznie się już stacjonarnie). Dni otwarte poza murami szkoły to wcale nie jest taka łatwa rzecz do zorganizowania. Nie wystarczy wrzucić filmik, zrobić zdjęcia, pokazać kilka gadających głów. W sieci - jak w budynku - trzeba wszystkim zapewnić bezpieczeństwo.
Dlatego na przykład Warszawskie Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń (WCIESS), na podstawie wcześniejszych doświadczeń w organizacji spotkań online, przygotowało poradnik wspierający organizatorów dni otwartych w szkołach. Znajdują się w nim praktyczne wskazówki, jak przygotować takie wydarzenie, na co zwrócić szczególną uwagę, jak podzielić role w zespole itp.
Można się z niego dowiedzieć również, co zrobić z niesfornymi uczestnikami drzwi otwartych. Już zeszłej wiosny wielu nauczycieli boleśnie odkryło, że na ich lekcje próbują dostać się osoby postronne. I to zwykle nie jest przyjemne. Opisaliśmy przypadki wyzwisk, włączania materiałów pornograficznych, całkowitego rozbijania wirtualnych lekcji.
WCIESS radzi na przykład: “Reagowanie na niesfornego uczestnika wymaga od organizatorów dodatkowego nakładu pracy i komunikacji w zespole, aby taka osoba została skutecznie usunięta ze spotkania. Dlatego zachęcamy do stworzenia alternatywnego kanału komunikacji pomiędzy osobami zaangażowanymi w organizację i realizację spotkań”. W poradniku są praktyczne porady dla szkół - a to najpopularniejsze w stolicy - które korzystają z platformy Teams.
Nie chodzi o to, żeby blokować tych, którzy zadają trudne pytania. To mogą być rodzice. Chodzi o to, by nie pozwalać rozbijać spotkania internetowym żartownisiom, pilnować zasad netykiety – na przykład nie pozwalać na przekleństwa, obrażanie innych uczestników spotkania. Jeszcze rok temu nie pomyślelibyśmy, że ktoś mógłby chcieć robić podobne rzeczy na cudzej lekcji matematyki. A przecież takie rzeczy się zdarzały.
Czas decyzji
Pandemia sprawiła, że w ubiegłym roku egzamin ósmoklasisty został przesunięty z kwietnia na czerwiec. W praktyce okazało się, że da się go zorganizować później, a egzaminatorzy i tak zdążą sprawdzić go przed końcem roku szkolnego. Dlatego były już minister edukacji (dziś w randze wiceministra) zdecydował, że w tym roku egzaminy na koniec podstawówki odbędą się pod koniec maja.
To zmieniło nieco harmonogram rekrutacji. W tym roku wniosek o przyjęcie do szkoły ponadpodstawowej wraz z dokumentami będzie można składać od 17 maja do 21 czerwca. Ale wyjątków jest sporo. To szkoły ponadpodstawowe dwujęzyczne, oddział dwujęzyczny, oddział międzynarodowy, oddział przygotowania wojskowego w szkole ponadpodstawowej, oddział wymagający od kandydatów szczególnych indywidualnych predyspozycji oraz szkoły i oddziały prowadzące szkolenia sportowe. Tam terminy są krótsze (do 31 maja).
Kiedy uczniowie dowiedzą się, jak poszedł im egzamin, od 25 czerwca do 14 lipca będą mieli czas na uzupełnienie wniosku o przyjęcie do szkoły o ten wynik. Listy kandydatów zakwalifikowanych i kandydatów niezakwalifikowanych ogłoszone zostaną 22 lipca. Ostateczne listy przyjętych poznamy 2 sierpnia. Listy mogą się różnić od tych lipcowych, bo zawsze część uczniów wybiera na przykład szkołę w innym mieście i wtedy zwalniają miejsce, choć się wstępnie zakwalifikowali. To, do ilu szkół równocześnie będą mogli aplikować uczniowie, zależy tylko od samorządu.
Marta Klicińska uczy się w społecznej podstawówce w Kluczborku. - Mieszkając w małym mieście, nie mam za dużego wyboru, jeżeli chodzi o szkoły średnie – zauważa. I dodaje: - Na dziś planuję zostać w szkole, do której aktualnie uczęszczam, bo po prostu będą mi potrzebne dość nietypowe rozszerzenia, a tutaj mam możliwość dobrania ich pod siebie – układamy je indywidualnie. Sprawdziłam też procent zdawalności matur i poprosiłam wychowawczynię razem ze znajomymi z klasy o rozmowy z nauczycielami, którzy uczą u nas w szkole średniej. To raczej tyle z mojego wybierania szkoły.
Marta nie wie, jak by to było, gdyby nie pandemia. Może poszłaby na więcej dni otwartych, zobaczyła szkoły w większym mieście. - Ale nie mam takiej możliwości i jakoś trzeba sobie radzić – przyznaje.
Autorka/Autor: Justyna Suchecka
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: XV LO w Poznaniu