Miał 12 lat, kiedy postanowił, że koszykówką zajmie się na poważnie. 19 - kiedy dostał się do NBA. W najlepszej lidze świata Jeremy Sochan, przez najbliższych nazywany Jeremim, zadebiutuje w nocy ze środy na czwartek. Wśród fanów oglądających to wydarzenie nie zabraknie tych największych, którym tak dużo zawdzięcza w drodze na szczyt - babci i cioci z Warszawy.Artykuł dostępny w subskrypcji
W Polsce spędzał wakacje i święta, uczył się języka i poznawał kraj swojej mamy. Dużo jeździł, dużo zwiedzał - Kołobrzeg, Władysławowo, Łeba, Krościenko, Zakopane, Mazury - co roku inny kierunek. Z drużyną Jagiellonki wybrał się na obóz sportowy w okolice Olsztyna. Czuwała nad nim babcia, bo był za mały, by puścić go tam samego.