Mają pokaleczone ręce i poranione nogi. Doskwiera im ból pleców i duszący kaszel - dolegliwości dorosłych. Każdego dnia, zamiast iść do szkoły, zapuszczają się pod ziemię. Niektóre nigdy nie wracają. Wszystko po to, byśmy mogły błyszczeć.
Liczy się każda minuta. Liczy się każde dziecko. Liczy się każde dzieciństwo.
Andranondambo, południowy Madagaskar.
Z lotu ptaka teren wygląda jak powierzchnia Księżyca. Czarne dziury, którymi obsypane są skaliste pagórki, przypominają małe kratery. Są na tyle wąskie, że bez problemu można stanąć nad nimi w rozkroku. Jak studnia albo królicza nora. Wyrobiska zdają się nie mieć dna. Biegną pionowo w dół, sięgając nawet kilkadziesiąt metrów w głąb ziemi. Pod powierzchnią rozgałęziają się, tworząc labirynt ciemnych i dusznych tuneli. Ludzkie mrowisko.
Z niewielkich otworów w ziemi co jakiś czas wyłania się wychudzona postać. Wspina się ku górze, opierając bose stopy na chropowatej skale. Dziecko z twarzą umorusaną w pyle dźwiga na plecach kilogramy kryształowego gruzu.
To mika - magiczny składnik naszych kosmetyków, który sprawia, że lśnimy.
***
Jedno pociągnięcie pędzla zostawia na powiece błyszczący ślad. Brokat w kącikach oczu wizualnie je powiększa. Rozświetlający podkład nadaje cerze promienny i zdrowy wygląd. Policzki muśnięte różem dodają twarzy kolorytu i dziewczęcego uroku. Usta obrysowane pomadką wydają się większe i pełniejsze. Całość dopełnia złocisty rozświetlacz, wklepany w kości policzkowe i czubek nosa, mieniąc się w blasku słońca.
***
Dziecko, które niczym kret wyłoniło się z ziemi, mruży oczy. Jego źrenice zdążyły przywyknąć do ciemności. Natarczywe światło sprawia mu teraz ból. Po jego czole i policzkach płyną strumienie potu, żłobiąc długie, cienkie smugi na brudnej buzi. Słońce grzeje niemiłosiernie. Tam, na dole, jest jeszcze goręcej. Do tego brakuje tlenu. Chłopiec z trudem niesie kosz wypełniony kilogramami połyskującego kruszcu, wysypując go na pnący się ku górze kopiec.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam