Zapytaliśmy partie, które walczą o mandat i zaufanie w wyborach 15 października, czy w następnej kadencji Sejmu zostaną zalegalizowane związki partnerskie, także dla osób tej samej płci. Odpowiedziały wszystkie poza jedną. A Hubert Sobecki z Fundacji Miłość Nie Wyklucza komentuje, że w tej kampanii wróg był gdzie indziej, ale zastanawia się: czy tak zostanie? Podsumowuje dla nas też język i działania polityków oraz ich wyborcze obietnice wobec społeczności LGBT+.
- Społeczeństwo ma krótką pamięć i już zapomnieliśmy, co kto powiedział. Patrzymy politykom na ręce, wykładamy kawę na ławę, co mówią, a co robią w kwestii równego traktowania osób LGBT+. Chcemy, by ludzie 15 października wybrali mądrze - mówi Hubert Sobecki ze Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza.
W rozmowie z tvn24.pl podkreśla, że w tegorocznej kampanii wyborczej wróg jest gdzie indziej: - W tym roku padło na uchodźców i temat migracji. Nas zostawiono w spokoju, ale nie mam wątpliwości, że tylko na chwilę. Od kilku lat nagonka na osoby LGBT+ odbywa się w polskiej przestrzeni publicznej na niespotykaną dotąd skalę. Chcieliśmy przypomnieć, kto ponosi za nią odpowiedzialność - zaznacza.
Stowarzyszenie uruchomiło specjalną stronę "O co im chodzi" i w kompleksowy sposób opisuje język, jakim o mniejszościach wypowiadali się politycy oraz postulaty poszczególnych partii w kwestii ich praw.
Wybory 2023. Co partie deklarują o prawach osób LGBT+?
Stowarzyszenie przypomina, a my zapytaliśmy poszczególne partie: czy w nadchodzącej kadencji Sejmu powinny zostać wprowadzone związki partnerskie, także dla osób tej samej płci?
"Wprowadzimy pełną równość małżeńską, a także instytucję związków partnerskich niezależnie od płci. W mijającej kadencji Sejmu złożyliśmy stosowne projekty ustaw" – deklaruje Nowa Lewica.
Z informatora "O co im chodzi" możemy dowiedzieć się, że partia w 2020 roku złożyła w Sejmie poselski projekt ustawy o równości małżeńskiej. Projekt przewidywał między innymi zmianę zapisów w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym, umożliwiając osobom tej samej płci zawarcie małżeństwa przed kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego. Zakładał także możliwość tak zwanej adopcji zewnętrznej, czyli przysposobienia osoby małoletniej. To dalej idąca propozycja, niż te projektowane w ustawach o związkach partnerskich - w nich była mowa jedynie o adopcji wewnętrznej, czyli o przysposobieniu dziecka przez partnera pochodzącego z jego poprzedniego związku.
Projekt ustawy prawie trzy lata przeleżał w sejmowej "zamrażarce". I tam zostanie, dlatego że tylko projektom obywatelskim nie kończy się z dniem upływu kadencji parlamentu data ważności. Projekty rządowe i poselskie trzeba będzie składać, jakby ich nigdy wcześniej w Sejmie nie było.
To było pierwsze podejście do równości małżeńskiej według Lewicy. Historia walki o związki partnerskie jest o wiele dłuższa, sięga 2003 roku. Wszystkie wylicza na swojej stronie fundacja Miłość Nie Wyklucza:
- W grudniu 2003 grupa senatorów SLD zgłasza projekt ustawy o związkach partnerskich dla par osób tej samej płci autorstwa prof. Marii Szyszkowskiej. Senat głosuje "za", a projekt trafia do Sejmu, jednak Włodzimierz Cimoszewicz (również SLD), ówczesny marszałek, ignoruje go i nigdy nie kieruje pod obrady.
- 2011, SLD składa w Sejmie okrojony projekt związków partnerskich oparty na umowie notarialnej. Trafia on do prac w sejmowej komisji i nigdy już z niej nie wychodzi, a Izba kończy kadencję.
- 2012-2015, SLD i Ruch Palikota kilkukrotnie składają w Sejmie opracowane wspólnie z organizacjami LGBT+ projekty wprowadzenia ograniczonych związków partnerskich. Przez kolejne lata są one kilkukrotnie odrzucane w głosowaniach.
Lewica, jak zauważa stowarzyszenie, głosowała przeciwko zmianom mającym uderzać w społeczność LGBT+. Tak było np. 29 października 2021 - opowiedziała się za odrzuceniem obywatelskiego projektu ustawy "Stop LGBT", za którym stała m.in. Kaja Godek, a który zakładał zakaz domagania się równych praw dla osób LGBT+ w przestrzeni publicznej, w tym organizacji Marszów Równości. Projekt trafił do prac w sejmowej komisji spraw wewnętrznych i tam utknął.
- To jedyna w Polsce partia, która programowo deklaruje pełne wsparcie dla praw społeczności LGBT+ i domaga się ujednolicenia tego prawa ze standardami UE. Temat nie jest zamiatany pod dywan - podkreśla Hubert Sobecki.
Ostatnio w RMF FM Maciej Dyduch (kandydat na posła z list Nowej Lewicy w Wałbrzychu) mówił, że nie zgadza się z Krzysztofem Śmiszkiem (poseł Nowej Lewicy, kandydat w tegorocznych wyborach z Wrocławia) w kwestii prawnego opisania procesu uzgodnienia płci dla osób nastoletnich bez zgody rodziców, a tylko za zgodą lekarzy. - To nie jest program, a pogląd Śmiszka - podkreślał, zaznaczając, że "to powinien być proces dorastania społeczeństwa". "Społeczeństwo się musi godzić na pewne przemiany. Jeżeli coś dzisiaj jest postulatem, nie znaczy, że wejdzie w życie" - wyjaśnił.
Rozmawiajmy w oparciu o współczesną wiedzę naukową i głosy samej społeczności LGBT+, bo chodzi o nasze życie. Nie udawajmy, że to abstrakcja, światopogląd
Sobecki wskazuje, że Nowa Lewica w swoim programie ma wpisaną i równość małżeńską, i związki partnerskie; prawa osób transpłciowych; ochronę przed przemocą i przed mową nienawiści, "co jest ogromnym problemem w Polsce". Ma też wpisane inicjatywy związane z zakazem tak zwanych terapii konwersyjnych, czyli "leczenia z homoseksualności".
- Partia to nie tylko słowa, ale i ludzie. Lewicę cenię za bardzo świadome posłanki, które wyciągały ludzi z policyjnego kotła na Krakowskim Przedmieściu - dodaje.
"Tak, najwyższy czas na ustawę o związkach partnerskich" - odpowiedziała na nasze pytanie o związki partnerskie Koalicja Obywatelska.
Oby - mówią przedstawiciele społeczności LGBT+. A Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza zauważa, że KO "stoi w rozkroku", brakuje jej "jasnego stanowiska w sprawie". Wytyka politykom, że przez osiem lat rządów (2007-2015) nie uchwaliła nawet najbardziej okrojonych ustaw o związkach partnerskich.
Owszem, nieraz deklarowali dla nich poparcie, ale nigdy - według stowarzyszenia - nie wyjaśnili, jakie prawa miałyby przysługiwać osobom zawierającym, jak już będzie to możliwe, związek partnerski.
- W tym roku podczas Campus Polska Donald Tusk znów zadeklarował, że wprowadzenie związków partnerskich będzie "priorytetem na pierwsze 100 dni" nowego rządu. Ale co rozumie pod tym pojęciem? Chciałbym wiedzieć dokładnie, co osobom LGBT+ ta partia proponuje. Prawo do pochówku, podatek od spadku, renta po zmarłym, zasiłek opiekuńczy, wspólnota majątkowa, wspólne rozliczanie, przysposobienie dziecka, adopcja - które z tych punktów mieszczą się w formule "związków partnerskich", a na co już nam nie pozwolą? I dlaczego? W Sejmie leży rozbudowany projekt Nowoczesnej, który od małżeństw różni się nazwą i brakiem adopcji, ale projekt PO sprzed lat był bublem. To o którym z nich mówimy? - pyta Sobecki.
Tusk na Campusie miał powiedzieć (cytat za Onet): "To zobowiązanie, jeśli chodzi o związki partnerskie, wydaje mi się wykonalne i uznaję je za priorytet, za zadanie na pierwsze 100 dni. Śluby jednopłciowe ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami, kontrowersjami są o wiele trudniejszym projektem i nie jestem pewien, że w przyszłym Sejmie czy znajdzie się na to większość".
Brak konkretów Sobecki wytknął też prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu z KO.
Trzaskowski opowiada o równości małżeńskiej, jakby miała być jakimś osiągnięciem cywilizacyjnym, które nie wiemy kiedy w Polsce nastąpi.
I przypomina jego wypowiedź na Campusie Polska z sierpnia 2022 roku, gdy powiedział, że związki partnerskie mają być wprowadzone natychmiast i być "twarde". - Co to znaczy "twarde"? Jak zmieni się życie par, również tych z dziećmi? - pyta Sobecki.
Odniósł się w ten sposób do słów Rafała Trzaskowskiego z debaty z Szymonem Hołownią podczas zeszłorocznego Campusu Polska, który pytany był o to, kiedy w Polsce wprowadzona zostanie możliwość zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci.
- Jeśli chodzi o małżeństwa, powiem wam tak: po pierwsze, i od tego zaczynam, tak jak rok temu - natychmiast związki partnerskie. Natomiast jak związki partnerskie będą wyglądały, wy będziecie decydować o tym - odpowiedział Trzaskowski. Jak zauważył, "konserwatywne partie w Europie wprowadzały związki jednopłciowe, konserwatywne partie, i tak się dziś zmienia rzeczywistość".
- Możecie zawsze powiedzieć - ja to rozumiem - że ktoś jest za mało ambitny w jakiejś sprawie. Ale trzeba zacząć rozmawiać o temacie równości. Wprowadzić twarde rozwiązanie, jeśli chodzi o związki partnerskie i wtedy jestem absolutnie przekonany, że - jak wykonamy ten pierwszy krok - będziemy tak blisko równości, że będziemy w stanie wprowadzać takie standardy, które są standardami cywilizowanego świata i w Stanach Zjednoczonych, i w większości państw Unii Europejskiej - powiedział prezydent Warszawy.
Sam Donald Tusk o plany wsparcia społeczności LGBT+ był pytany podczas spotkań z wyborcami w ramach kampanii, m.in. podczas spotkania wyborczego w Pile 21 września 2023 roku. "Do Rzeczy" cytowało potem odpowiedź lidera KO: "Mamy przygotowane projekty ustaw, dotyczących zarówno zdecydowanego ułatwienia w kwestiach tych dzisiaj bardzo skomplikowanych i upokarzających, upiornych procedur sądowych w przypadku osób transseksualnych". Mówił też o "odbudowaniu języka szacunku".
Dzień wcześniej mówił o szansach w ramach "obozu demokratycznego" na "rozsądny projekt", zgodnie z którym "związki partnerskie staną się nie tylko faktem, ale i zostaną zaakceptowane w systemie prawnym i w emocjach społecznych".
Postulat legalizacji związków partnerskich znajduje się w programie Koalicji Obywatelskiej, którą współtworzą: PO, Nowoczesna, Inicjatywa Polska i Zieloni.
Projekt dotyczący związków partnerskich złożyła już w kwietniu 2018 r. Nowoczesna. Po raz pierwszy w historii projekt poruszał kwestie przysposobienia małoletnich biologicznych dzieci partnera. Projekt przygotowała Monika Rosa, która powołała się na ówczesne wyniki sondaży. Dziś, według badań Ipsos opublikowanych w czerwcu 2023 roku, aż 67 procent Polaków deklaruje, że pary homoseksualne powinny mieć możliwość zawarcia małżeństwa lub związku partnerskiego.
Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050 idą razem do wyborów jako Trzecia Droga. Na jednakowo brzmiące dla wszystkich startujących ugrupowań pytanie sztab odpowiedział: Tak. Należy wprowadzić związki partnerskie, także dla osób tej samej płci.
Polskie Stronnictwo Ludowe deklaruje, że w partii panuje wolność światopoglądowa.
Ale informator ze strony "O co im chodzi" przypomina, że ugrupowanie "używa artykułu 18 Konstytucji RP jako knebla uniemożliwiającego rozmowę o realnej sytuacji rodzin zakładanych przez osoby LGBT+ i wychowywanych przez nie dzieci". A artykuł 18 Konstytucji RP gwarantuje "szczególną ochronę i opiekę państwa nad małżeństwem kobiety i mężczyzny".
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz konsekwentnie sprzeciwia się małżeństwom osób homoseksualnych i adopcji dzieci przez pary jednopłciowe.
W 2019 roku mówił w telewizyjnej Jedynce: - (…) Jesteśmy przeciwko małżeństwom homoseksualnym, a przez to jesteśmy przeciw adopcji. W przeciwieństwie do brytyjskich Konserwatystów, którzy są w koalicji z PiS-em w europarlamencie.
We wrześniu 2021 roku, tuż po tym, jak Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie praw osób LGBT+, w której stwierdzono, że państwa członkowskie powinny respektować małżeństwa jednopłciowe zawarte w danym kraju członkowskim, Kosiniak- Kamysz w Radiu Zet odwoływał się do polskiej konstytucji:
- W polskiej konstytucji napisane jest, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, i ja się z tym zgadzam.
O adopcji dzieci przez pary jednopłciowe mówił: - Tu mówię nie. Ja za takimi rozwiązaniami nie zagłosuję. I nie sądzę, żeby mój klub za tym głosował, choć mamy wolność światopoglądową.
Dodawał jednak, że jest za wprowadzeniem związków partnerskich.
Dopytany przez nas, jaką przyszłość po wyborach będą miały tęczowe rodziny, jeśli Trzecia Droga dojdzie do władzy, odparł, że "każda rodzina będzie miała dobrą przyszłość".
Gdy dociekaliśmy, jakie zmiany zostaną wprowadzone z myślą o nich, oznajmił: - Kiedy byłem Ministrem Pracy i Polityki Społecznej, wspierałem rodziny, wydłużyłem urlopy macierzyńskie, rodzicielskie, ojcowskie. Wprowadziłem Kartę Dużej Rodziny. A teraz proponuję PIT rodzinny, żeby rodzice mogli rozliczać się z dziećmi. Każda rodzina w Polsce będzie miała dobrą przyszłość, niezależnie od światopoglądu. I niezależnie od tego, na kogo będzie głosować.
Sobecki przypomina, że PSL wystawia w wyborach parlamentarnych dziewięciu kandydatów na posłów, którzy wcześniej poparli uchwały o "strefach wolnych od LGBT" w swoich samorządach.
- A na Campusie Polska w tym roku Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia znów mówili, że nie poparliby ustawy o równości małżeńskiej. Nasze rodziny po prostu nie są dla nich ważne - przekonuje Sobecki.
Podczas spotkań z wyborcami powtarzali jak refren: tak dla związków partnerskich, nie dla równości małżeńskiej. Szymon Hołownia wyraził nawet zdumienie, że dotychczas nie udało się prowadzić rozwiązań dla związków partnerskich, ani za czasów rządów PO, ani SLD.
Strona "O co im chodzi" przypomina inne wypowiedzi Hołowni z Polski 2050:
27 sierpnia 2022 na Campusie Polska zapytany o związki partnerskie odpowiadał: "Jeżeli chodzi o związki partnerskie, nie ma tutaj żadnych wątpliwości, ja o tym też jasno mówiłem i chyba nawet w naszym ruchu nie znajdę osób, które myślą inaczej. To jest to, na co czujemy, że jest czas, że to już dawno powinno być zrobione, patrząc po tym, czego oczekują obywatele, a później można rozmawiać o tym, czego obywatele oczekują więcej i mieć w tej sprawie znowu takie samo albo różne zdanie".
A 1 stycznia 2023 roku podczas noworocznej rozmowy w Radiu Zet mówił: "Mam wątpliwości, czy równość małżeńska to dobre rozwiązanie na tym etapie. Patrząc od strony człowieka, który ubiega się o odpowiedzialność za sprawy społeczne, uważam, że rozsądniej jest najpierw wprowadzić związki partnerskie, bo to jest pilnie do załatwienia. Nad resztą możemy dyskutować".
Jednocześnie Hołownia deklaruje, że zdaje sobie sprawę z dyskryminacji osób nieheteronormatywnych w Polsce.
Sobecki: - Hołownia jest dla mnie człowiekiem głęboko niewiarygodnym. Chciał zbudować swój wizerunek osoby koncyliacyjnej, która ponad wszystko stawia dialog. Tylko że dialog ma sens, jeśli prowadzi do rozstrzygnięć, rozwiązań, a nie zamilczenia praw osób LGBT+ jako zbyt zapalnego tematu.
Pan Hołownia będzie nam mówił, na co społeczeństwo jest niegotowe, na co jest za wcześnie, co jest sprzeczne z jego sumieniem bądź wartościami. I z czego powinniśmy się cieszyć. I on domaga się od nas, żebyśmy na niego głosowali, bo wypowiada się w sposób kulturalny i elegancki, nie wyzywa.
- I to jest szczyt tej propozycji, czyli jest takim miłym konserwatystą. No, ale miły konserwatysta nie załatwi sprawy z prawem do pochówku albo z brakiem płacenia podatku od spadku - komentuje Sobecki.
Czy Konfederacja widzi po wyborach możliwość zawierania przez pary jednopłciowe związków partnerskich? "Nie. Prawo nie powinno tworzyć żadnych instytucji konkurencyjnych względem małżeństwa - rozumianego jako związek mężczyzny i kobiety" - odpowiedziała.
Informator "O co im chodzi" zaprezentował kalendarium wystąpień posłów Konfederacji, której czołowi reprezentanci wypowiadają się o mniejszościach z największą pogardą.
Na przykład w maju 2020 roku Krzysztof Bosak kandyduje na prezydenta RP. Deklaruje, że zakaże możliwości tranzycji osobom transpłciowym, a pary jednopłciowe nie będą mogły zalegalizować swojego związku w Polsce.
Dobromir Sośnierz nazwał zaś osoby LGBT+ "nieszczęśnikami dotkniętymi zaburzeniami seksualności", a 2 lutego 2020 roku Robert Winnicki napisał na Facebooku, że winę za samobójstwa wśród osób LGBT+ ponosi "sącząca się z internetu, z mediów, filmów, seriali i książek ideologia LGBT", którą nazywa też "groźną patologią".
W październiku 2021 roku 7 z 11 posłów Konfederacji zagłosowało za skierowaniem projektu ustawy "Stop LGBT” do dalszych prac w komisji.
Dobromir Sośnierz napisał na swoim Facebooku: "Wyjaśnijmy coś. Mój stosunek do LGBT jest taki sam jak do alkoholu. Jedno i drugie powinno być w pełni legalne, chociaż jest paskudne. Problem w tym, że zwolennicy alkoholu nie zabraniają mi nazywać go trucizną, a zwolennicy LGBT zabraniają mi nazywać homoseksualizm zaburzeniem".
W informatorze przypomniano też, że na listach Konfederacji są kandydaci, którzy nazywali osoby homoseksualne "dewiantami", zaś polityk Ruchu Narodowego Witold Tumanowicz publicznie obiecywał w 2014 roku, że wprowadzi "rejestr pedałów", by żaden z nich "nie miał prawa zbliżyć się nawet do żadnego dziecka". Nagranie wyciekło do sieci we wrześniu 2023 roku.
W tym roku kandydatką z listy Konfederacji jest Samuela Torkowska (wcześniej Górska), która dwa lata temu publicznie mówiła, że nie chce w Polsce "żydostwa i LGBT".
Hubert Sobecki: - To jest klub potwornych ludzi. Sporo osób na listach i Zjednoczonej Prawicy, i Konfederacji, po wyborach będzie chciało po prostu zaistnieć. I najłatwiej będzie im zabłysnąć właśnie czymś obrzydliwym i nienawistnym wobec osób LGBT+, byle się klikało. Na przykład Dariusz Matecki, który "dezynfekował ulice" po Marszu Równości w Szczecinie (to kandydat Zjednoczonej Prawicy do Sejmu w okręgu szczecińskim – red.). Takich Mateckich będzie więcej, jeśli dojdą do władzy.
O związki partnerskie zapytaliśmy też Bezpartyjnych Samorządowców.
Odpowiedzieli: "Chcemy podkreślić, że jak w każdej kwestii światopoglądowej, nie obowiązuje w naszym środowisku tzw. "dyscyplina partyjna" i szanujemy osoby o innych poglądach. Większość z nas jest za wprowadzeniem powszechnych związków partnerskich zarówno dla par hetero jak i homoseksualnych. Uważamy, że każdy ma prawo decydować z kim chce żyć, sprzeciwiamy się jednak adopcji dzieci przez pary jednopłciowe".
Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza informuje, że działań tego ugrupowania nie obserwują.
Prawo i Sprawiedliwość - jako jedyne ugrupowanie z tych, które zarejestrowały swoje listy wyborcze w całej Polsce - nie odpowiedziało na nasze pytania, także to o związki partnerskie.
- W tym roku, ku naszemu zaskoczeniu, kampania wyborcza nie zamieniła się w taką pełnokrwistą nagonkę, a tego po roku 2019 i 2020 się spodziewaliśmy. Może wyszło im z badań na temat top trzech lęków Polaków, że nami już dosyć nastraszyli i dlatego skupili się na temacie migracji - przypuszcza Hubert Sobecki.
Przypomina, że w 2019 roku zdarzały się trollerskie konta, które wypuszczały kilkanaście postów z hashtagiem #LGBT dziennie, wszystkie były obrzydliwe, dehumanizujące. - Teraz nic takiego się nie dzieje. Z monitoringu w mediach społecznościowych wynika, że wykres aktywności jest płaski. Ale to, że chwilowo po prostu przestali codziennie wyzywać ludzi od zboczeńców, dewiantów i stwierdzać, że jesteśmy nowym bolszewizmem, to nie znaczy, że coś się zmieniło. Moim zdaniem zostawili temat tylko na chwilę. Wrócą do niego, jeśli wygrają i będzie trzeba odwrócić uwagę od niekompetencji, nepotyzmu, korupcji - ocenia mój rozmówca.
Według informatora na stronie "O co im chodzi" PiS zrównuje społeczność LGBT+ z zagrożeniem. Działacze przypominają, że kampania prezydencka Andrzeja Dudy w 2020 roku opierała się na oczernianiu społeczności LGBT+. Prezydent podpisał tzw. Kartę Rodziny, której elementem jest między innymi "ochrona dzieci przed ideologią LGBT". Na wiecu wyborczym powiedział: "Próbuje się nam wmówić, że to są ludzie, a to jest ideologia".
Lista grzechów PiS wobec mniejszości LGBTQ+ jest długa.
W kwietniu 2020 roku wszyscy głosujący posłowie PiS poparli projekt obywatelskiej ustawy "Stop pedofilii", w którym de facto zrównano rzetelną edukację seksualną z molestowaniem. Był to projekt zainicjowany przez fundację Pro-Prawo do Życia, podpisało go 260 tys. obywateli. "Najważniejszym celem proponowanych zmian jest przeciwdziałanie publicznemu propagowaniu lub pochwalaniu pedofilii. Ustawa ma chronić dzieci m.in. przed szkodliwymi treściami przemycanymi podczas zajęć z edukacji seksualnej" - tak w swojej opinii o projekcie pisze fundacja Ordo Iuris. Tymczasem częścią kampanii były furgonetki jeżdżące po miastach, które z urządzeń nagłaśniających nadawały komunikaty łączące osoby nieheteronormatywne z pedofilią, a edukację seksualną - z demoralizacją dzieci.
W 2020 roku powołano też Rzecznika Praw Dziecka Mikołaja Pawlaka, kandydata PiS, który zasłynął wypowiedzią o tym, że dzieci dostają tabletki "na zmianę płci". Na początku września 2020 roku w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 mówił m.in. o edukacji seksualnej w szkołach. - A czy zagwarantuje pan, że wpuszczamy edukatorów do 20 tysięcy szkół i (że nie) będą wprowadzali takich treści, jak chociażby w Poznaniu, że wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, któremu dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy? - pytał. Według Pawlaka takie sytuacje "zdarzały się i były ostatnio rozpisywane w mediach".
Później Biuro Rzecznika Praw Dziecka poinformowało, że Pawlak "skierował do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nielegalnej sprzedaży osobom małoletnim środków farmakologicznych wspomagających modyfikację płci". Pawlak w uzasadnieniu zawiadomienia powołał się na artykuł "Zmień sobie płeć, dzieciaku", opublikowany w sierpniowym wydaniu "Tygodnika Solidarność". RPD przeczytał w artykule, że "na internetowych czatach dla transaktywistów osoby małoletnie - na przykład 14-letnia dziewczynka - są informowane między innymi o nielegalnych sposobach zdobycia środków hormonalnych mających wpływać na cechy płciowe".
W 2021 roku wszyscy posłowie PiS głosowali w Sejmie za skierowaniem do dalszych prac w komisji projektu "Stop LGBT" firmowanego przez Kaję Godek, który miał zakazać Marszów Równości.
Stowarzyszenie przypomina, że sam Jarosław Kaczyński, prezes PiS, wielokrotnie szydził z osób transpłciowych. Na przykład w 2022 roku mówił, że Donald Tusk, jeśli dotrwa do kolejnych wyborów, "to już pewnie przedstawi się jako kobieta".
Gdy w ubiegłym roku jesienią Kaczyński jeździł po Polsce i spotykał się z mieszkańcami, w sposób lekceważący mówił o osobach transpłciowych. W Częstochowie przekonywał, że transpłciowość jest "sprzeczna z biologią".
Na spotkaniu z mieszkańcami w Chojnicach tak powiedział o tranzycji: "nagle sobie uświadamiają, przynajmniej tak twierdzą, że są kimś innym, w sensie biologicznym". "To się zaczyna rozprzestrzeniać jak epidemia. To jest oczywiście moda, to jest bzdura, to jest niszczenie społeczeństwa, dlatego chcemy się temu przeciwstawić. Chcemy się przeciwstawić tej rewolucji" - deklarował.
W Grudziądzu tak prezes PiS "żartował" na starcie kampanii wyborczej (zobacz video poniżej).
Podczas tegorocznej kampanii wyborczej na listach PiS pojawia się Robert Bąkiewicz, który powiedział, że z "totalitaryzmem LGBT" trzeba walczyć "żywym ogniem, dosłownie żywym ogniem". Słowa te padły 1 sierpnia 2022 roku podczas obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Prawica organizowała wówczas Marsz Powstania Warszawskiego, który politycy nazwali faszystowskim i krytykowali go za nawoływanie do nienawiści. Zbigniew Ziobro stanął wówczas po stronie Bąkiewicza.
Hubert Sobecki: - Obserwujemy, że w PiS co jakiś czas robione są jakieś przygrywki do tego, żeby bić w temat tak zwanej "ideologii gender" i żeby podbijać go głównie pod kątem tak zwanej "seksualizacji dzieci". Czyli mówią o tym, że nie wpuszczą do szkół NGO-sów, które będą "uczyć dzieci masturbacji", więc dzieci nie będą seksualizowane, cokolwiek to znaczy. Wszystko, co zawiera słowo "seks" w połączeniu z dziećmi jest oczywiście straszne, budzi najgorsze skojarzenia. No chyba, że chodzi o Kościół, to wtedy oczywiście słyszymy, że "ksiądz też człowiek, każdy ma jakieś słabości", więc trzeba wybaczyć, a nie rozliczać.
Jeśli chodzi o polityków PiS-u, tych, którzy kreują ich politykę i mają wpływ na moje życie, to mam poczucie, że to osoby głęboko zdemoralizowane. To znaczy, że nie liczą się z konsekwencjami dla żywych ludzi tego, co oni robią dla utrzymania władzy
- Mam wrażenie, że tam nie ma żadnych granic i są w stanie zrobić wszystko, byle móc rządzić. Była w 2020 roku bezwzględna kampania prezydencka, na jednym z Marszy Równości podłożono bombę. Te działania prowadzą do realnego zagrożenia zdrowia i życia ludzi - uważa Sobecki.
Sobecki podkreśla, że PiS sprowadził do Polski narracje znane z Rosji, zwłaszcza o osobach transpłciowych.
PiS gardzi ludźmi świadomie. Sprowadził do Polski skopiowane narracje z Rosji, zwłaszcza o osobach transpłciowych, które opisuje jako niebezpieczne dziwadła
- Ten sam klucz językowy stosowany był wobec społeczności w Ugandzie, a teraz w USA, Wielkiej Brytanii czy Włoszech, gdzie z aktów urodzenia dzieci, które są wychowywane przez dwie mamy, wykreśla się te niebiologiczne. PiS jest według mnie straszliwie niebezpiecznym ugrupowaniem, ponieważ tylko i wyłącznie dla władzy jest w stanie skrzywdzić ogromne rzeszy osób - komentuje Sobecki.
Wstydliwe fakty: "strefy wolne od LGBT"
Informator Fundacji Miłość Nie Wyklucza opisuje nie tylko język, który rani, ale homofobiczne akcje takie jak "Strefa wolna od LGBT", popierane przez dużą część polskiej prawicy.
Wszystko zaczęło się w 2019 roku, gdy "Gazeta Polska" dołączyła do numeru naklejkę "Strefa wolna od LGBT" z przekreśloną tęczą. Sprawa odbiła się szerokim echem w całej Polsce. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał nakaz wycofania wlepek. W odpowiedzi polskie samorządy zaczęły przyjmować uchwały, że będę "powstrzymywać ideologię LGBT" w swoim regionie.
Sprawę nagłośnił aktywista Bart Staszewski, który fotografował się w wielu miejscowościach z przygotowanymi samodzielnie znakami ostrzegawczymi "Strefa wolna od LGBT". A stowarzyszenie zwraca teraz uwagę, że aż 111 polityków, którzy deklarowali poparcie dla akcji "Strefa wolna od LGBT", znów kandyduje w tegorocznych wyborach.
W odpowiedzi na tę akcję oficjalne stosunki z Tuchowem w Małopolsce zawiesiła gmina Saint-Jean-de-Braye we Francji. W ślad za nią poszły kolejne francuskie gminy, zrywając stosunki partnerskie z Kraśnikiem czy Nowym Sączem. Łączyła je długoletnia współpraca, organizowane były na przykład wymiany młodzieży szkolnej. W sprawie interweniowała Komisja Europejska, grożąc karami finansowymi. Polskie samorządy zaczęły wycofywać się z uchwał.
Podręcznik do HiT: książki dla "betonowego elektoratu"
Na stronie "O co im chodzi" znajduje się też omówienie fragmentu drugiej części obowiązkowego podręcznika dla klas średnich "Historia i teraźniejszość”, gdzie autor, prof. Wojciech Roszkowski, przekonywał, że homoseksualność można poddać terapii i wyleczyć. Działacze przypominają, że homoseksualność usunięto ze światowych systemów klasyfikacji zaburzeń w 1973 (DSM) i 1990 roku (ICD). Podręcznik został zatwierdzony przez ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
W czerwcu 2020 roku w TVP Info Czarnek mówił o mniejszościach seksualnych. - Skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją - powiedział minister.
Za te słowa pozwał go prof. Jakub Urbanik ze Stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza. Pozew dotyczył też innej wypowiedzi Czarnka w Radiu Maryja w sierpniu 2020 roku:
- Nie ma wątpliwości, że cała ta ideologia LGBT, wyrastająca z neomarksizmu, pochodzi z tego samego korzenia co niemiecki narodowy socjalizm hitlerowski, który jest odpowiedzialny za wszelkie zło II wojny światowej, zniszczenie Warszawy i zamordowanie powstańców. Korzeń jest ten sam - mówił wtedy Czarnek.
Prof. Urbaniak domagał się od Czarnka przeprosin na antenie TVP i TVN, w dwóch ogólnopolskich dziennikach oraz wpłaty 20 tys. zł na Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza. Obie strony doszły jednak do porozumienia.
- To wszystko chcieliśmy zebrać w jednym miejscu. Można wejść i jednym kliknięciem dowiedzieć się, jak temat został podjęty przez poszczególne partie. Jeśli dana partia nie rządziła, to co zapowiada? Chcemy też pokazać ludziom, którzy się wahają, że niektórzy uśmiechnięci ludzie w białych kołnierzykach, na przykład na listach Konfederacji, wywodzą się ze środowisk neofaszystowskich. Dla nich pognębienie ludzi już pognębionych będzie powodem do dumy i satysfakcji. Dla człowieka, który nie jest zainteresowany, nie ma czasu, ma swoje życie, swoje problemy i nie ma czasu siedzieć w polityce, to są informacje nie zawsze łatwe do znalezienia - podsumowuje Sobecki.
Źródło: tvn24.pl
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam