- Nie cierpię tego mentorskiego tonu starszych pokoleń, które pouczają młodsze. Moje pokolenie bardzo długo miało problem, aby zaistnieć w mediach czy w polityce, długo byliśmy traktowani niepoważnie i z poczuciem wyższości. Nie chciałbym teraz mścić się na pokoleniu mego syna, choć przyznam, nie wszystko rozumiem - mówi Bartosz "Fisz" Waglewski w rozmowie z Esterą Prugar.
Rozglądam się i widzę, jak młodzież stoi na przystanku A ja lubię młodzież, bo młodzież jest nadzieją Bo młodzież jest nadzieją tego świata Dymią papierosy, te elektryczne, i patrzą się w moją stronę Więc ja głośniej robię i widzę, że się wpatrują Duma, duma, duma, pewnie rozpoznają mnie Tak sobie myślę w tej mojej starej głowie
Tak śpiewa, a właściwie deklamuje, Bartosz "Fisz" Waglewski w "OK boomer" - singlu promującym najnowszą płytę Fisz Emade Tworzywo - "Ballady i protesty".
Autor tekstów, wokalista, kompozytor, instrumentalista i producent muzyczny. Karierę rozpoczynał, gdy rozwijała się polska scena hiphopową, ale dziś nie sposób zaszufladkować go w jednym gatunku muzycznym. Z pewną nostalgią wspomina lata 90. na albumie, który sam nazywa najbardziej narracyjnym od czasów swojego debiutu, wydanej w 2000 roku płyty "Polepione dźwięki".
Tworzy razem z bratem - Piotrem "Emade" Waglewskim.
I słyszę przez okno, otwarte okno Słyszę, że coś krzyczą do mnie Więc ściszam muzykę, mijam przystanek I dalej dumnie sunę I słyszę, jak krzyczą za mną OK, boomer! Czy ty w ogóle coś rozumiesz? Ha, ha, ale stary boomer Dzban i stary dureń
Estera Prugar: Jesteś boomerem?
Bartosz "Fisz" Waglewski: Syn uświadomił mi, że chyba tak. Dostałem od niego playlisty z muzyką do przesłuchania - wtedy po raz pierwszy usłyszałem określenie boomer i szczerze się uśmiałem. Nie będę ukrywać, że musiałem najpierw sprawdzić, co to znaczy, i teraz mogę powiedzieć, że na pewno nie jestem człowiekiem, który chce się podlizywać młodzieży, dlatego utwór "OK Boomer" jest raczej ironiczny, to po prostu żart. Natomiast nie cierpię tego mentorskiego tonu starszych pokoleń, które pouczają młodsze. Moje pokolenie bardzo długo miało problem, aby zaistnieć w mediach czy w polityce, długo byliśmy traktowani niepoważnie i z poczuciem wyższości. Nie chciałbym teraz mścić się na pokoleniu mego syna, choć przyznam, nie wszystko rozumiem.
Jestem świadom przemian pokoleniowych, które zawsze były i będą, choć wydaje mi się, że dziś te odległości są znacznie większe. Grzywki Beatlesów czy grunge'owy bunt Nirvany, a nawet cała scena hiphopowa lat 90. były buntem kulturowym przeciwko starszym, konserwatywnym pokoleniom. Natomiast o ile zmieniały się formy, to treść nie do końca, bo dało się wyczuć jej ciągłość - między The Beatles i Beastie Boys nie ma aż takiej przepaści, jeśli chodzi o nonkonformistyczną postawę w poszukiwaniach muzycznych, jaką odczuwa się teraz. Pamiętam, że gdy sam byłem częścią tamtej sceny hiphopowej lat 90., to mieliśmy poczucie, że wąskie, skórzane spodnie, gitary i długie włosy były światem dinozaurów, których dzisiaj zastąpili boomerzy. Chociaż to słowo dzisiaj zmienia znaczenia, ponieważ w Stanach Zjednoczonych "boomers generation" pojawiło się wcześniej, u nas jest ulubionym zwrotem młodych, którzy tak określają między innymi moich rówieśników.
Nie mam potrzeby podlizywać się młodemu pokoleniu. Zwłaszcza że jeszcze przed pandemią zauważyłem, że na nasze koncerty przychodzi raczej starsza młodzież, i zdaję sobie sprawę, że język, którym operuję, dociera przede wszystkim do tych osób, które pamiętają jeszcze świat bez internetu. Nie mam ani ochoty, ani potrzeby kokietowania młodszych - nie zacznę nagle uprawiać trapu [gatunek muzyczny - red.] i nosić świecących butów sportowych, choć - jak wspomniałem - czuję, że moje pokolenie wychowane na "kapitalizmie i katechezie" odchodzi już trochę do lamusa. To naturalna sprawa – w sumie to cieszę się, że pojawia się nowa siła. Do zmiany należy podejść z godnością.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam