- To była taka niezrozumiała agresja, bez podłoża - mówi ze smutkiem ofiara brutalnego pobicia przez rowerzystę. Mężczyzna bez żadnego powodu skopał ją w parku i połamał jej kość miednicy. Kobieta dopiero w zeszłym tygodniu, czyli po około 2 miesiącach, zaczęła się poruszać. Jej życie zmieniło się diametralnie, nie jest samodzielna, wymaga długiego leczenia.
Dramat kobiety rozegrał się 3 lipca. W godzinach popołudniowych szła przez park im. Mazowieckiego w Poznaniu. Za jej plecami znalazł się rowerzysta. Mężczyzna w pewnym momencie odłożył jednoślad na bok i ruszył do idącej kobiety. Nagle, nie wiadomo dlaczego, kopnął ją w plecy. Na tyle mocno, że upadła na ziemię. Mężczyzna wsiadł na swój rower i jeszcze raz kopnął oszołomioną, próbującą się podnieść pieszą w głowę.
Sprawca w areszcie
Wszystko nagrała kamera monitoringu. Dzięki niej policja dowiedziała się, co się stało i mogła opublikować wizerunek napastnika. W komendzie szybko rozdzwoniły się telefony, ludzie rozpoznali tego mężczyznę. Jeszcze tego samego dnia agresywny rowerzysta został zatrzymany. Okazuje się też, że chwilę wcześniej - w tym samym parku - zaatakował 76-letniego mężczyznę. Okładał go kijem, starszy pan upadł na ziemię i połamał sobie obie ręce.
31-letni napastnik tłumaczył śledczym, że agresja brała się stąd, że miał kłopoty zdrowotne w dzieciństwie i do dzisiaj to przeżywa. Potem wycofał te zeznania. Już nie przyznaje się do winy. Teraz siedzi w areszcie i czeka na proces. Grozi mu pięć lat więzienia.
A jego ofiara, starsza kobieta nigdy już nie wróci do pełni sił. - Jeśli dojdę do jakiejś fizycznej sprawności, to na pewno nie będzie już taka, jak dotychczas - przyznaje kobieta w rozmowie z TVN24.pl.
Ofiara na łóżku
Nadal się boi. Nie chce pokazać twarzy, prosi o zmianę głosu. Ale mówi - w odróżnieniu od napastnika. - Był absolutnie niemy - wspomina ten atak. - Wsiadł na rower jakby nigdy nic. Wyglądało to, jakby wykonał jakieś zadanie - dodaje.
Nie rozumie, dlaczego zaatakował. - To jest dla mnie naprawdę dużym znakiem zapytania. To była taka niezrozumiała agresja, bez podłoża typu kradzież czy jakieś wyrywanie torebki - mówi.
Przyznaje, że sama będzie się bała wyjść na ulice. - Będę stale czuła jakąś chęć sprawdzenia, kto za mną idzie. Już nie mówiąc o rowerzystach, bo z nimi będę miała traumę przez długi czas.
Liczy na to, że jej oprawca zostanie surowo ukarany. - Nie chciałabym, żeby inni w przyszłości tego doświadczyli. Jeśli dojdę do jakiejś fizycznej sprawności, która na pewno nie będzie już taka, jak dotychczas. Ten obraz będę miała w głowie dalej.
Dopiero w zeszłym tygodniu, czyli po około dwóch miesiącach, zaczęła się poruszać. - Mam dosyć leżenia, nie mogłam się przewrócić z jednego boku na drugi, tylko musiałam leżeć kołkiem. To jest okrutne - mówi.
Przed nią jeszcze długa rehabilitacja. Za nią lato i niezrealizowane plany. - Wszystkie plany, wszystko runęło - kończy ze smutkiem w głosie.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań