Kiedy kradł, był pijany. Ale kiedy wyparował alkohol, pojawiły się wyrzuty sumienia. 30-latek z Zielonej Góry ukradł rower, ale sumienie nakazało mu zgłosić się na policję i dać znać, gdzie sprzedał jednoślad. Kary jednak nie uniknie.
Z ukrywaniem przestępstwa męczył się dwa dni.
W ubiegły czwartek 30-letni mężczyzna pojawił się w dyżurce komisariatu policji w Zielonej Górze i oświadczył dyżurnemu, że dwa dni wcześniej ukradł rower.
Zastawił w lombardzie
Zabrał go z klatki schodowej bloku na jednym z zielonogórskich osiedli.
- Mężczyzna przyznał, że w chwili popełnienia przestępstwa był pod wpływem alkoholu i nie wiedział, co robi, a gdy wytrzeźwiał, miał wyrzuty sumienia - przekazuje Małgorzata Stanisławska z KMP w Zielonej Górze.
Złodziej wskazał także lombard, w którym zastawił rower. Przyznał się do winy i wyraził chęć dobrowolnego poddania się karze.
Rower wrócił do właścicielki
Mężczyzna będzie musiał odpowiedzieć za to, co zrobił. Ale fakt, że postanowił sam opowiedzieć o swoim występku, może posłużyć jako okoliczność łagodząca karę.
- Przedstawiono mu zarzut kradzieży. Za to przestępstwo Kodeks karny przewiduje karę od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności. Z pewnością prokurator weźmie pod uwagę zarówno to, że mężczyzna sam zgłosił się na komisariat, jak i to, że nie był wcześniej karany - informuje Stanisławska.
Funkcjonariusze odzyskali rower, jest już w rękach prawowitej właścicielki. Jego wartość to około 1800 złotych.
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: KMP Zielona Góra