Osiołki, woły, owce - z tymi zwierzętami wszystkim kojarzy się bożonarodzeniowy żłóbek. Ale i ptaki świętują narodziny Jezusa. Wśród nich orły, kukułki, kwiczoły, a nawet papugi. W Anglii jeden z ptaków jest niemal tak popularny jak Święty Mikołaj.
Nie każde zwierzę może trafić do szopki bożonarodzeniowej. - Ma ona określoną tradycję, pochodzi ze średniowiecza, od świętego Franciszka z Asyżu, który musiał odtworzyć sytuację sprzed dwunastu wieków, jaka miała miejsce w Betlejem. Jedno wiemy z przekazów tradycji i pisma: że zbawiciel, czyli pan Jezus urodził się w żłobie wśród zwierząt. Ale już cała reszta, czyli jak wyglądały te zwierzęta, to efekt pewnej tradycji, ludzkich fascynacji zoologicznych i procesu udomowienia - mówi prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
I wymienia, że z szopką nieodłącznie kojarzą nam się owce, osły i woły, a z racji miejsca narodzin, czyli Bliskiego Wschodu, także wielbłądy i kozy.
Prof. Tryjanowski: - Te zwierzęta łączy jedna cecha: dieta. Wszystkie są roślinożerne, mają zgodne charaktery, chętnie dały się udomowić, trafiały pod opiekę człowieka i to jest taka wzajemna wymiana: za tę opiekę mamy mleko, a w dalszej perspektywie mięso i wełnę.
Zaczęło się od gołębi
Związki ptaków z Bożym Narodzeniem mogą zaskakiwać. Ale w pierwszych szopkach były. - W szopkach wykonywanych według tradycji świętego Franciszka z Asyżu pojawiają się gołębie. Oczywiście nawiązują do chrześcijańskich tradycji, chociaż najprawdopodobniej były w szopce przez przypadek - mówi prof. Tryjanowski.
Do żłóbka trafiały zwierzęta udomowione. W przypadku ptaków mowa mogła być o kurach, kaczkach czy gęsiach. - Nie jest to jakoś specjalnie spektakularne towarzystwo i pewnie dlatego ich się do szopek nie dawało - śmieje się prof. Tryjanowski.
W przypadku najczęściej śpiewanych kolęd przewijają się zwierzęta.
Na kolana wół i osioł przed Nim klękają, Jego swoim Stworzycielem, Panem uznają. Gloria, gloria in excelsis Deo. Gloria, gloria in excelsis Deo.
Ale ptaków w nich raczej nie znajdziemy. Co innego w wiejskich pastorałkach.
Śpiewamy o całej ptasiej rodzinie
Prof. Tryjanowski: - Pamiętam swoje zaskoczenie, gdy zbierając informacje o kulturowym znaczeniu ptaków w folklorze, natknąłem się na opracowanie poznańskiej badaczki profesor Marii Borejszo, poświęcone właśnie ptakom w staropolskich kolędach i pastorałkach. Niezła menażeria i czegóż tam nie ma? Jest orzeł, kaczka, kukułka, kwiczoł, łabędź, a nawet cietrzew, kanarek i papuga. Łącznie ponad 60 gatunków ptaków! Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kolędy śpiewa się zimą, to ktoś musiał nieźle się natrudzić, by w środku ciemnej i mroźnej zimy przywołać obraz tęsknoty do wiosennych gatunków.
Ptaki przy żłóbku mają sporo zadań do wykonania. Wychwalają narodziny Jezusa – w lasach i na polach, we wsiach i w miastach.
Jak w jednej z wersji kolędy "W dzień Bożego Narodzenia":
W dzień Bożego Narodzenia radość wszystkiego stworzenia: ptaszki do szopy zlatują, Jezusowi przyśpiewują. Słowik zaczyna dyszkantem, szczygieł mu dobiera altem, szpak tenorem krzyknie czasem, a gołąbek gruchnie basem. Wróbel, ptaszek-nieboraczek, uziąbłszy śpiewa jak żaczek: Dziw dziw dziw dziw dziw nad dziwy, Bóg i człowiek wraz prawdziwy. A mazurek z swoim synem tak świergocze za kominem: Cier cierp cierp cierp, miły Panie, póki ten mróz nie ustanie. A żurawie w swoje nosy wykrzykują pod niebiosy; czajka w górę podlatuje, chwałę Bogu wyśpiewuje. Sroka wlazłszy na jedlinę odarła sobie łysinę i choć gołe świeci czoło. Dzieciątku nuci wesoło. Kur na grzędzie krzyczy wszędzie: Wstańcie, ludzie, bo dzień będzie, do Betlejem pospieszajcie, Boga w ciele przywitajcie
Drugi wariant ogołocono już z ptactwa. No chyba, że doszukamy się go w nazwie wykonawcy. Bo w wersji "nieornitologicznej" śpiewa je m.in. na corocznych koncertach chór Poznańskie Słowiki.
W dzień Bożego Narodzenia, Radość wszelkiego stworzenia, Aniołowie się radują, Jezusowi wyśpiewują: Hej kolęda, kolęda! Niesłychana to nowina, Panna porodziła Syna, Syna Jednorodzonego, Boga Ojca niebieskiego. Hej kolęda, kolęda! To Anieli oznajmują, Do Betlejem pokazują, Gdzie narodził się Zbawiciel, Wszego świata Odkupiciel. Hej kolęda, kolęda! Gdy pasterze usłyszeli, Do stajenki pobieżeli, Dzieciąteczku się kłaniają, Podarunki oddawają. Hej kolęda, kolęda!
Jak pisze prof. Maria Borejszo z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ptaki wykorzystywane są w kolędach w różnych celach: "w opisach nędznej szopy betlejemskiej, w której nie tylko hula wiatr, ale również gnieździ się pod słomianą strzechą drobne ptactwo (m.in. wróble), przy wyrażaniu żalu z powodu bezdomności Jezusa, w sytuacji gdy nawet ptaki mają swoje bezpieczne i ciepłe gniazda, a przyszły Zbawiciel świata i jego najbliżsi są skazani na tułaczkę i bezdomność, przy okazji wymieniania darów składanych Jezusowi przez pasterzy (jest to wówczas głównie ptactwo domowe: kury, gęsi, indyki, kaczki), w relacji z podróży Rodziny Świętej do Egiptu. Ptaki mogą też pełnić przy żłobku Dzieciątka różne funkcje służebne, np. łapią latające w szopie muszki (sikorki) czy łowią myszy (sowy) lub po prostu wyrażają swą radość śpiewem, bawią i rozweselają małego Jezusa".
Rudzik jak Święty Mikołaj
W Polsce ptaki nie kojarzą się wprost z Bożym Narodzeniem. Co innego w Anglii. Tam nieodłącznym symbolem Świąt Bożego Narodzenia jest rudzik. Zdobi kartki świąteczne, opakowania herbaty, papier do zawijania prezentów. Wydaje się być wręcz częstszy niż Święty Mikołaj czy betlejemski żłóbek.
- To jest zupełne szaleństwo. On wygrywa w cuglach coroczne konkursy na popularniejszego ptaka Anglii - mówi prof. Tryjanowski.
Związek rudzika z Bożym Narodzeniem sięga czasów wiktoriańskich. Wtedy to rudzika nie nazywano jeszcze Robinem, a był znany z nieco dłuższej nazwy Robin Redbreast. Nazwę te zapożyczyli sobie królewscy listonosze, którzy podczas Świąt Bożego Narodzenia mieli pełne ręce roboty. By nie niszczyć całorocznych uniformów, na te dni zwiększonego wysiłku, nakładali na nie czerwone tuniki i z tego powodu nazywano ich nie inaczej jak właśnie Robin Redbreast. Byli wyczekiwani i radośnie witani, bo przecież każdy chciał otrzymać świąteczny prezent albo choćby życzenia.
- W podziękowaniu za okazywaną przez adresatów życzliwość, pracownicy poczty postanowili umieścić wizerunek rudzika na znaczkach pocztowych i świątecznych kartkach. Pozostał na nich do dziś - tłumaczy prof. Tryjanowski.
Jest i inna, bardziej religijna i lepiej wpisująca się w bożonarodzeniowy klimat legenda.
- W stajence Matka Boska była tak zajęta piastowaniem pana Jezusa, że nie miał kto dopilnować ognia. Pewnie święty Józef gdzieś wyszedł, a zwierzęta, które tam były, nie dawały rady. Żeby ogień się palił, trzeba było dmuchać w ogień. Tego zadania podjął się tylko mały brązowy ptaszek, właśnie rudzik Dzielnie pracował, ale jedna iskra padła na niego i wypaliła mu piórka na piersi. Było ono takie pomarańczowo-czerwone i stał się cud. Ta plamka stała się tym co jest dziś elementem charakterystycznym tego gatunku - opowiada prof. Tryjanowski.
Jak przekonuje, rudzik rzeczywiście pasuje do Bożego Narodzenia.
Prof. Tryjanowski: - Jest w miarę pospolity, rozpoznawalny i nie stroni od towarzystwa człowieka. Lubi zaśpiewać nawet zimą, więc naprawdę mógł ukołysać płaczące Dzieciątko, a piosenkę ma przy tym wyjątkowo miłą dla ucha.
W Anglii rudziki zimują i są obecne cały rok. To jednak dość wyjątkowa sytuacja, bo większość europejskich, w tym polskich, populacji rudzika podejmuje tradycyjne wędrówki. - Migruje między innymi przez Izrael do Afryki, co oznacza, że spotkać je można także w okolicach Betlejem. Rudziki lecą nocą, mają świetny kompas magnetyczny, więc ze znalezieniem właściwej stajenki zapewne nie miały problemów. To naprawdę fascynujące ptaszki. W Polsce, wraz ze zmniejszeniem ostrości zim, coraz częściej zimują, podśpiewują i wygląda na to, że razem z nami cieszą się z Bożego Narodzenia - kończy prof. Tryjanowski.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu