U prezydenta Zielonej Góry wykryto koronawirusa. Janusz Kubicki wcześniej pomagał pensjonariuszom Domu Pomocy Społecznej, jednego z ognisk choroby. "Trzeba było tam pójść i tak najzwyczajniej w świecie pracować, podawać im posiłki, karmić, sprzątać, roznosić jedzenie" – napisał. Jednocześnie w ostatnich tygodniach kwestionował podejmowane przez państwo działania w walce z pandemią.
"Walczymy z nim jakbyśmy chcieli zabić muchę przy użyciu armii wojska, samolotów, setek czołgów, armady okrętów i satelitów" – tak o koronawirusie jeszcze kilka dni temu pisał Janusz Kubicki. Teraz i on jest nim zakażony.
"Nie jestem pierwszy i nie jestem ostatni"
"Nie jest to łatwy dzień, miałem zrobiony wymaz, mam wynik dodatni. Tak mam koronawirusa, zaraziłem się. Wiem, że nie jestem pierwszy i nie jestem ostatni, który przejdzie przez koronawirusa. Ale to nie oznacza, że zmieniłem swoje nastawienie do tego" – napisał na Facebooku prezydent Zielonej Góry.
Podkreślił, że nadal uważa, iż wielu ludzi "będzie ściemniać" na ten temat. "Koronawirus jak grypa, jak inne wirusy był, jest i będzie, nie zniknie z dnia na dzień. Musimy się nauczyć z nim żyć. On będzie z nami na lata. Nie da się przed nim uciec, schować, ale nie jest to też coś, co powoduje to iż powinniśmy znowu pozamykać się w domach. Trzeba żyć, trzeba się potrafić cieszyć tym, co przynosi nam każdy dzień" – czytamy we wpisie.
Pojechał do ogniska
W Zielonej Górze największym ogniskiem koronawirusa jest Dom Pomocy Społecznej dla Kombatantów. Łącznie wirusa potwierdzono tam u 106 osób – 71 pensjonariuszy i 35 pracowników. DPS ma pod opieką około 170 osób, a personel placówki liczy ponad 120 osób.
Kubicki napisał, że w związku z problemem w DPS był tam osobiście. "Czemu to zrobiłem, czemu tam poszedłem? Bo ludzie którzy tam mieszkają, żyją potrzebowali pomocy. Trzeba było tam pójść i tak najzwyczajniej w świecie pracować, podawać im posiłki, karmić, sprzątać, roznosić jedzenie. Ktoś się zapyta, ale czemu przecież jest obsługa, zatrudnieni ludzie. Niestety, na miejscu okazało się, że ci którzy powinni to robić … po prostu tego nie robią, nie ma ich tam. Mogłem zwoływać konferencje prasowe, mogłem wygłaszać płomienne przemówienia. Ale dla mnie najważniejsze było i jest bezpieczeństwo tych ludzi. Nie zastanawiałem się ani sekundy, wiedziałem że muszę tam być" - napisał prezydent Zielonej Góry na Facebooku.
Starosta chory, zarząd na kwarantannie
To niejedyny samorządowiec, u którego wykryto koronawirusa. Zakażenie SARS-CoV-2 potwierdzono też u starosty poznańskiego Jana Grabkowskiego. Samorządowiec nie wymaga hospitalizacji. Kwarantannie poddano łącznie 14 osób, w tym wszystkich członków zarządu powiatu, którzy mieli kontakt z zakażonym.
Rzecznik prasowy starostwa Katarzyna Wozińska-Gracz powiedziała, że żadna z tych osób nie miała bezpośredniego kontaktu z klientami urzędu, ani pracownikami obsługującymi mieszkańców.
- Jesteśmy do dyspozycji sanepidu. Urząd pracuje według dotychczasowych zasad, czyli każdy musi mieć maseczkę, należy dezynfekować ręce. Zachęcamy do internetowego umawiania się na wizytę, szczególnie w przypadku Wydziału Komunikacji i Transportu, do którego trafia każdego dnia bardzo dużo osób – podkreśliła.
Dodała, że osoby objęte kwarantanną w ciągu kilku dni będą miały wykonane testy na obecność SARS-CoV-2. - Musimy odczekać jakiś czas. W zależności od ich wyniku osoby z negatywnym wynikiem natychmiast na drugi dzień wrócą do pracy – zaznaczyła.
Źródło: PAP, TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24