Koparka uniosła ziemię i wtedy zobaczyli kości, jak się potem okazało 14 osób. W zeszłym tygodniu miejsce, w którym w Zbąszyniu (woj. wielkopolskie) znaleziono tajemnicze szczątki, zaczęli przeszukiwać członkowie Stowarzyszenia Pomost. I znaleźli szczątki kolejnych 17 osób. Pojawiła się też nowa hipoteza co do ich pochodzenia.
Pierwsze szczątki znaleziono 30 listopada w Zbąszyniu w Wielkopolsce podczas prac budowalnych. Koparka podnosiła ziemię i gdy przerzucała ją na wywrotkę, zauważono, że w hałdach znajdują się kości. Prace zostały przerwane, a na miejsce wezwano policję i prokuratora.
- Nie było okuć trumien, ubrań, jakichś krzyżyków czy guzików – informował 3 grudnia prok. Marcin Jakubowski, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Tomyślu.
O pomoc poprosił biegłą antropolog. Ta oceniła, że szczątki przeleżały w ziemi od 80 do 120 lat. Miejsce, w którym je znaleziono, zabezpieczono, a kości poddano szczegółowym badaniom.
Z "układanki" wynikało, że to 14 osób
- Najważniejszy wniosek jest taki, że nic nie wskazuje na to, by do zgonu doszło w wyniku działania osób trzecich. Nie znaleziono uszkodzeń mechanicznych: ran postrzałowych czy złamań – mówił 5 stycznia prok. Jakubowski.
Znalezione kości starano się zebrać w całość. "Układanka" biegłej pozwoliła doprecyzować informacje dotyczące liczby osób, do których należały szczątki do 14. Wiek większości z nich oszacowano na 35-45 lat. Udało się też określić płeć tych osób. - Wszystko wskazuje na to, że to sami mężczyźni. Wątpliwości są tylko w jednym przypadku, u młodszej osoby – tłumaczył Jakubowski.
Raport biegłej antropolog nie pozwolił natomiast zawęzić przedziału lat, w których doszło do pochówku. Wiadomo było jedynie, że szczątki mogły mieć od 80 do 120 lat.
Wtedy o pomoc poproszono Stowarzyszenie Pomost, które zajmuje się poszukiwanie grobów i mogił żołnierskich oraz cywilnych z okresu II wojny światowej.
- Konsultowaliśmy tą sprawę z Biurem Poszukiwań IPN. Wiedzieliśmy, że były tu obozy pracy dla Żydów, pracowników przymusowych budowanej autostrady Rzeszy na odcinku od Poznania do Świecka. Ale udało nam się dotrzeć do relacji i dokumentów, które wykluczyły, by mogli to być jeńcy z tego obozu. Umarłych chowano na miejscowym cmentarzu parafialnym. Nie byłoby żadnego powodu, by część osób pochować w tym miejscu – tłumaczy Tomasz Czabański, prezes Pomostu.
Jak dodał, zastanawiali się także, czy znalezione szczątki nie należą ludności niemieckiej uciekającej w 1945 r.
Odsłonili kolejne kości
W zasadzie od początku wykluczyli, że mogą to być Żydzi, deportowani z Niemiec do Zbąszynia w 1938 roku. - Po konsultacjach z IPN wyszliśmy z założenia, że nie może być o tym mowy. Ktoś musiałby ich zamordować, a gdyby do tego doszło, to z pewnością zajmowałaby się tym wówczas policja i wiedzielibyśmy dzisiaj o tym – mówi Czabański, który przyznaje, że od początku podejrzewał, że natrafiono na pochówek z okresu II wojny światowej.
- Za terenem budowy była bocznica kolejowa i mieliśmy informację, że byli tam chowani żołnierze, obok w masowym grobie – mówi.
14 i 20 stycznia 2021 r. członkowie Pomostu pojawili się w miejscu, w którym znaleziono kości i prowadzili dodatkowe badania. - Przeszukaliśmy dalej ten teren i znaleźliśmy w sumie szczątki 31 osób. Odsłoniliśmy je w zeszłym tygodniu – mówi prezes Pomostu.
Z ziemi wydobyto też przedmioty, które pozwoliły wskazać, kim te osoby były. - Znaleźliśmy guziki typowe dla mundurów, pieniądze niemieckie czy but wojskowy – wylicza Czabański.
To wskazuje, że ich podejrzenia były słuszne – w ujawnionej mogile pochowano żołnierzy niemieckich z okresu II wojny światowej.
Odkryto także niezniszczony fragment jamy grobowej. Na tej podstawie członkom Pomostu udało się ustalić, że żołnierzy grzebano w transzei, która biegła równolegle do nieistniejącej bocznicy kolejowej.
- Tych grobów może być więcej. Jest duża szansa na jeszcze jeden okop, transzeję, na terenie budowy, w której mogli być pochowani żołnierze. Być może jeszcze coś znajduje się poza terenem budowy – mówi Czabański.
Prawdopodobnie jechali na Syberię
Na razie o znalezionych nowych szczątkach niewiele mogą powiedzieć. – Mamy wszystkie kości zabezpieczone w workach, czekają na oględziny. Zapewne będą to żołnierze, mężczyźni, choć kto wie, czy pośród nich nie było jakiejś kobiety. Zastanawiać się możemy nad wiekiem, bo pierwotnie było dużo osób o młodym wieku. Kości trzeba oczyścić, pomierzyć, policzyć. Czeka nas żmudna praca – przyznaje Czabański.
Według Pomostu, żołnierze, których tu pochowano, nie zginęli w walkach, które toczyły się w Zbąszyniu pod koniec stycznia 1945 r. , a najprawdopodobniej stanowili grupę jeńców wojennych, których przez tutejszy dworzec transportowano w głąb Związku Radzieckiego, do znajdujących się na Syberii obozów pracy.
"Żołnierzy, którzy umierali w wagonach z wycieńczenia oraz różnych chorób zakaźnych chowano na terenach kolejowych, w pobliżu miejsca tymczasowego postoju pociągu" – wyjaśniają członkowie Pomostu na swoim fanpage'u.
Niestety, przy znalezionych szczątkach nie było znaków rozpoznawczych, które pozwoliłyby ustalić ich tożsamość.
- Raczej do ich nazwisk nie będziemy w stanie dotrzeć. Zostaną pochowani w kwaterze wojennej na cmentarzu na poznańskim Miłostowie – mówi Tomasz Czabański.
Członkowie Pomostu pozostają w stałym kontakcie z pracownikami budowy. - Jeśli na coś natrafią, będą nas informować – mówi.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Pomost