Po decyzji Sądu Apelacyjnego w Łodzi w Sądzie Okręgowym w Kaliszu ponownie ruszył proces 28-letniego Adriana Sz. W listopadzie 2017 r. został on skazany na 25 lat więzienia za zabicie nożem pracownika dworca PKS w Kaliszu.
Wcześniej Sąd Okręgowy w Kaliszu skazał 28-letniego Adriana Sz. na 25 lat więzienia za zabójstwo 59-letniego pracownika dworca PKS. Zdaniem biegłych oskarżony symulował chorobę psychiczną, a jego poczytalność w chwili zdarzenia nie była ograniczona ani zniesiona.
- Wina oskarżonego nie budzi najmniejszej wątpliwości – mówił wówczas podczas uzasadnienia wyroku sędzia Marek Bajger.
Odwołania obrońcy i prokuratora
Od wyroku kaliskiego sądu odwołali się obrońca skazanego i prokuratura.
Według prokuratora Adama Handkego Sąd Okręgowy w Kaliszu popełnił błąd w ustaleniach motywu, który kierował "zabójcą". - Zachowanie oskarżonego może dowodzić, że zrobił to, bo chciał poczuć się panem życia lub przeżyć odczucia związane z odbieraniem komuś życia – powiedział prokurator.
Sędzia Marek Bajger podczas uzasadnienia wyroku powiedział, że "jedno jest pewne, motywem nie jest jego choroba. Stwierdzone u niego zaburzenie osobowości nie jest chorobą psychiczną. Działanie oskarżonego miało charakter logiki przestępczej, a nie chorego człowieka" – podkreślił sędzia.
Adwokat oskarżonego Arkadiusz Jaskuła, który wnioskował o umorzenie postępowania ze względu na stan zdrowia swojego klienta, powiedział, że "są podstawy, żeby sądzić, że oskarżony jest niepoczytalny". W apelacji zawnioskował o przeprowadzenie dodatkowych badań psychiatrycznych.
Sąd w Łodzi uznał roszczenia obu stron i sprawa wróciła do Kalisza.
"Kazały mu to zrobić głosy"
15 stycznia 2017 roku 28-letni Adrian Sz. zaatakował nożem mężczyznę, który odśnieżał chodnik przed kaliskim dworcem PKS. 59-latek został ugodzony w szyję i plecy. Adriana Sz. zatrzymano na miejscu zbrodni. Przyznał się do winy, a funkcjonariuszom powiedział, że jest chory na schizofrenię.
- Policjantom powiedział, że kazały mu to zrobić głosy, które słyszał. Powiedział, że spacerował po Kaliszu z myślą, aby kogoś zabić. W centrum handlowym kupił nóż, tzw. finkę. Dotarł na dworzec PKS i tutaj zamordował przypadkowo napotkanego mężczyznę – mówił rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.
Adrian S. odmówił teraz składania zeznań, ponieważ "nic nie pamięta".
Jego zeznania sprzed roku przypomniał sędzia Marcin Borowiak.
- Po zakupie (noża – przyp. red.) szedłem prosto, słyszałem głosy, szumy. To mnie przeraziło, szedłem prosto aż na PKS i słyszałem głosy "zabij". Te głosy od samego rana mówiły mi, abym zabił. Spotkałem tego pana i zrobiłem to. Ja nie krzyczałem. Nic nie mówiłem. Dźgnąłem nożem w szyję.
Oskarżony odpowiedział przed sądem: "nie zaprzeczam, nie potwierdzam".
"Mówił, że będzie uczył się hebrajskiego"
Jednym ze świadków była matka oskarżonego. Zeznała, że zauważyła u syna oznaki problemów na tle psychicznym. Powiedziała, że syn skarżył się, że słyszy głosy i bał się ich. Zeznała, że znikał z domu na kilka godzin i nie pamiętał, co w tym czasie robił.
- Zaczął zachowywać się w sposób nienormalny. Mówił, że będzie uczył się hebrajskiego, zapalał świeczki w domu – mówiła matka Adriana Sz.
Kobieta oświadczyła, że na skutek jej próśb syn poszedł do lekarza. - Ten stwierdził, że ma depresję i dał skierowanie do szpitala, tam ordynator odmówił hospitalizacji – powiedziała.
Zdaniem kobiety problemy zdrowotne syna pojawiły się w lutym 2016 roku. Wtedy zrezygnował z pracy za granicą, gdzie opiekował się starszymi osobami i wrócił do Polski.
Autor: FC/gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kalisz24 Info