Jest pomysłodawcą Łańcuchów Światła czy strajku z wykrzyknikiem na poznańskim placu Wolności wspierającego nauczycieli. Od lat organizuje w Poznaniu Pogrzeb Zimy i miejskie pikniki. Teraz Franek Sterczewski wystartował do Sejmu. I z ostatniego miejsca na poznańskiej liście Koalicji Obywatelskiej zdobył mandat.
Zagłosowało na niego ponad 25 tysięcy osób, dzięki czemu uzyskał trzeci wynik na liście KO, ustępując jedynie Joannie Jaśkowiak i Adamowi Szłapce. Za nim znaleźli się doświadczeni politycy KO: Waldy Dzikowski, Rafał Grupiński, Szymon Ziółkowski czy Arkady Fiedler (dwaj ostatni mandatów nie zdobyli).
W całym okręgu był to piąty wynik. Większe poparcie od Franciszka Sterczewskiego zyskali Jadwiga Emilewicz (PiS) i Katarzyna Ueberhan (SLD).
- Wiedziałem, że są szanse, ale taki wynik i to trzecie miejsce jest dla mnie wielkim szokiem, wielkim zobowiązaniem, wielkim zaszczytem i wielką motywacją - ocenia ten wynik Sterczewski.
Buntownik z wyboru
Czym 31-latek z Poznania przekonał do siebie wyborców? Poznaniacy Sterczewskiego kojarzą z happeningów, które organizuje już od lat.
Pierwszy raz usłyszeć można było o nim, gdy protestował przeciwko budowie Zamku Królewskiego w Poznaniu. Forma budynku budziła kontrowersje, bo odbudowywano go pomimo tego, że nie zachowały się żadne plany tego jak wyglądał. Sterczewski znalazł się wtedy wśród Smerfów, które próbowały "powstrzymać budowę zamku Gargamela".
Zimą 2011/2012 zrobił zdjęcie wydeptanych śladów w śniegu na placu Wolności i pokazywał urzędnikom, że tam gdzie ludzie nie chodzą, warto wiosną posiać trawę. Gdy ci na to nie wyrazili zgody, zrobił "nalot dywanowy" - zaprosił poznaniaków by przyszli z dywanami i spotkali się tam, gdzie mogła by być zieleń.
To on w ramach Parking Day na jeden dzień zamieniał miejsca parkingowe w uliczne kawiarenki i zielone ogródki.
A gdy wycięto drzewa przed wejściem do parku Wilsona - zebrał kilkanaście osób i zapalili na pniach znicze.
Od lat za jego sprawą na pierwszy dzień wiosny na ulice miasta wychodzi kondukt żałobny z orkiestrą i idzie na "Pogrzeb zimy".
Gdy miasto nie dbało o zagospodarowanie brzegów Warty, zaprosił nad nie poznaniaków z lampkami, by w ramach akcji "Pstryk!" podłączyli je do przyniesionych przez niego agregatów i bawili się na wspólnym wieczornym pikniku nad rzeką.
To on koordynował kampanię edukacyjno-informacyjną poznańskiego Parku Kulturowego, w ramach której z centrum miasta znikały jaskrawe i krzykliwe reklamy, a zastępowały je eleganckie szyldy.
W Polsce zasłynął jako inicjator "Łańcuchów Światła". W Poznaniu przyciągał na plac Wolności i pod Arenę nawet kilkadziesiąt tysięcy poznaniaków, którzy sprzeciwiali się zmianom w sądownictwie czy wspierali protestujących nauczycieli. I tworzyli latarkami i zapalonymi telefonami napisy "VETO", "STOP", "SOS" czy formowali się w wykrzyknik.
Od marca Franek Sterczewski jest radnym osiedla Święty Łazarz w Poznaniu.
Przybijał piątki i pieczątki na rowerze i w żółtym swetrze
Podczas kampanii wyborczej chodził od drzwi do drzwi, jeździł po Poznaniu rowerem, gotował z Janem Kuroniem, rozdawał kawę i "przybijał piątki i pieczątki".
Te ostatnie zastępowały mu tradycyjne ulotki. "Zależy mi by moja kampania spełniała wymogi nowoczesnej identyfikacji wizualnej i wzbogacała przestrzeń publiczną oraz by była tak ekologiczna, czyli produkująca minimum gadżetów i śmieci, jak to tylko możliwe" – tłumaczył.
Zamiast tradycyjnego plakatu ze zdjęciem portretowym pod krawatem, Sterczewski reklamował się zdjęciem, na którym siedzi na ławce.
A w miejscach, które lubi odwiedzać na witrynach, zostawiał namalowany farbą kredową obrys swojej twarzy na szybie.
Na debatach nie pojawiał się w garniturze i pod krawatem, tylko w trampkach, kolorowych skarpetkach i żółtym swetrze. Zapewnia jednak, że to nie będzie jego znak rozpoznawczy. - Po prostu trzeba się ubierać zgodnie z pogodą. Jest jesień, mamy pożółkłe liście - tłumaczy.
W internecie wspierali go Szymon Hołownia, Filip Springer, Agnieszka Holland, Janina Ochojska i Aleksandra Dulkiewicz.
- Na pewno wniesie do Sejmu nowego ducha - zapewniała prezeska Polskiej Akcji Humanitarnej.
- Franek Sterczewski ma w sobie najlepsze cechy poznańskości. Wtedy kiedy trzeba, bierze sprawy w swoje ręce, ale też staje po stronie ekologii, zieleni i najważniejszych wartości - podkreślała prezydent Gdańska.
Chce walczyć z betonem i dyskryminacją
Do Sejmu - jak przekonuje - nie planował kandydować. Ale zmusiła go do tego sytuacja polityczna. - Po dziesięciu latach działań społecznych, współpracy z organizacjami pozarządowymi (...) stwierdziłem: w tym momencie żarty się skończyły. To są moim zdaniem najważniejsze wybory w naszym życiu. Grozi nam to, że Polska zamieni się w kraj podobny do Węgier, czy Turcji, dlatego stwierdziłem: wszystkie ręce na pokład - mówił w "Faktach po Faktach".
Jak zapewniał w swoim wyborczym klipie - w Sejmie chce zajmować się sprawami, którymi "inni się nie zajmowali lub zajmowali się powierzchownie".
Zamierza walczyć o uzdrowienie służby zdrowia i poprawę sytuacji w edukacji. Walczyć ze smogiem i ociepleniem klimatu, inwestycje w zieleń, recykling i zrównoważony transport.
Zwraca szczególną uwagę na dyskryminację: prawa kobiet, osób LGBT i mniejszości etnicznych.
W "Faktach po Faktach" na uwagę, że szef PO miał wcześniej kłopot z zajęciem stanowiska, czy powinny być wprowadzone związki partnerskie, czy nie, kandydat KO powiedział: ja nie idę do Sejmu po to, żeby reprezentować Grzegorza Schetynę, tylko moich przyjaciół, osoby LGBT.
Chciałby walczyć o małżeństwa jednopłciowe, nawet o adopcję przez małżeństwa jednopłciowe. - Jest mi wstyd, że wielu moich homoseksualnych przyjaciół musi jeździć do Anglii, czy innych krajów, żeby wziąć ślub. Uważam, że powinni mieć taką możliwość w Polsce - dodał.
Zapowiada kolejne happeningi
Zdaniem politologów Sterczewski przekonał tych, którzy nie chcieli głosować na PiS, a nie przekonywali ich dotychczasowi politycy Platformy Obywatelskiej.
On sam zgadza się z tą tezą. - Ludzie mają dosyć tej twardej typowej partyjnej polityki. Oczekują nowego pokolenia, nowego głosu, nowego języka, który mógłby łączyć ludzi ponad podziałami - tłumaczy.
Sam uważa, że jego siłą jest szczerość. - Ja nie idę do Sejmu po to, żeby reprezentować Grzegorza Schetynę, tylko moich przyjaciół - mówił przez wyborami. I te słowa teraz powtarza. - Zamierzam głosować zgodnie z oczekiwaniami moich wyborców - podkreśla Sterczewski.
Zapewnia, że jako poseł "nie będzie siedział za biurkiem". W Sejmie zamierza dalej działać niestandardowo. - Będę reagował na bieżąco. Chce działać w nowym miejscu zgodnie ze swoim charakterem, po to, żeby nawet czasem dziwnymi sposobami, próbować przekazać jakieś ważne idee, ważne sprawy, tłumaczyć, edukować (...) Chcę żeby ludzie mieli świadomość, że jest na tej Wiejskiej gość, który jest dla nich - kończy.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań