Przed poznańskim cmentarzami kwitnie handel. Oprócz kwiatów i zniczy można też kupić regionalny przysmak, czyli rury. Dla poznaniaków to nieodłączny element Wszystkich Świętych, a dla przyjezdnych - jednak spore zaskoczenie.
W dzień Wszystkich Świętych poznaniacy odwiedzają cmentarze, by zapalić znicze na grobach bliskich i... zjeść rurę. To chrupkie i zarazem twarde ciastko, przypominające kształtem dachówkę. Ten regionalny przysmak wypiekany jest na na Wszystkich Świętych, Boże Ciało oraz kościelne odpusty.
- Wzięliśmy prawie 10 rur, bo to dla całej rodziny - mówił jeden z przechodniów w rozmowie z reporterem TVN24. - Są jak rogale, które się je tylko na świętego Marcina - dodaje kolejna osoba.
Krótka historia rur
Rury poznańskie to ciemne, brązowe, słodkie i chrupkie, ale jednocześnie dość twarde ciasto z zagiętymi rogami i zwykle z ząbkowatymi krawędziami. Mają kształt zrolowanego kwadratu o boku około 15 centymetrów. Swoją nazwę zawdzięczają właśnie kształtowi – wyglądają jakby pieczono je na rurze od piecyka.
Tradycja wypiekania tych regionalnych przysmaków pojawiła się w dwudziestoleciu międzywojennym. Początkowo sprzedawano je jako "trąby" jedynie w oktawie Bożego Ciała. Z czasem handlowano nimi przy poznańskich cmentarzach, a dziś spotkać je można także na regionalnych festynach. Przepis na rury skrywany jest w tajemnicy. Wiadomo, że ciasto, z których są zrobione jest podobne do piernikowego i robione z identycznych składników.
Prawdziwa poznańska rura powinna być nie tylko odpowiednio upieczona, ale także odpowiednio podana. Sprzedawana powinna być z wiklinowego kosza wyścielonego białym obrusem, a sprzedawca powinien podawać nam ją przez papierową serwetkę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań