Strażacy z Mosiny, którzy uratowali niedawno tonącego w Warcie Fariego, spotkali się z psiakiem i jego właścicielem. Czworonóg świetnie czuł się pośród swoich wybawców; merdał ogonem, tulił się oraz lizał strażaków po twarzach.
We wtorek pisaliśmy o bohaterskiej akcji ochotników z OSP Mosina, którzy wezwani zostali na ratunek psu, pod którym zarwał się lód. Fari resztkami sił trzymał się na lodzie, kiedy strażacy brnęli do niego w tzw. śryżu. Po 40-minutowej, morderczej akcji, udało się uratować psa.
Fari nabawił się zapalenia płuc, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Właściciele psa nie posiadali się z radości słysząc dobre wiadomości.
Na jednym z portali społecznościowych podziękowali strażakom za ich poświęcenie. "Wykonujecie wspaniałą pracę, za którą należy się Wam największy szacunek. Nigdy nie zapomnimy tego, co zrobiliście" - pisali. Postanowili jednak zrobić coś więcej.
"Wielu machnęłoby ręką"
Tydzień po dramatycznych zdarzeniach, kiedy Fari już wydobrzał, jego właściciel Remigiusz zabrał psa na spotkanie ze strażakami do ich siedziby. Raz jeszcze podkreślał jak bardzo wdzięczny jest za pomoc.
- Z perspektywy czasu doceniam każdy ruch jaki wykonali, bo do teraz jest dla mnie niesamowite jak można narazić własne życie ratując zwierze, na które wielu pewnie machnęłoby ręką - powiedział.
Zwierzę było zachwycone. Biegało od strażaka do strażaka, merdając ogonem. Fari otrzymał specjalną, strażacką obrożę, a także zebrał pokaźny aplauz.
Autor: ib/b / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań