Wołał o pomoc i z każdą chwilą był coraz słabszy. Gdy policjanci dobiegli nad jezioro, z 57-latkiem, który wpadł do wody, nie było już kontaktu. Wychłodzonego mężczyznę udało się wyciągnąć na brzeg i przywrócić mu oddech. Dziś już o własnych siłach przyszedł podziękować tym, którym zawdzięcza życie.
57-latek wpadł do Jeziora Górnego w Strzelcach Krajeńskich (woj. wielkopolskie). Do zdarzenia doszło w miniony czwartek, około godz. 20.30. Pomoc sprowadził burmistrz miasta, który akurat był w pobliżu. - Mieszkam niedaleko jeziora, więc często spędzam tam czas. W tamten czwartek poszliśmy z żoną na spacer. W pobliżu wiaty, która jest miejscem spotkań, usłyszałem wołanie "ratunku, pomocy". W pierwszej chwili myślałem, że ktoś sobie robi żarty. Ale ten głos zaczął być coraz słabszy i cichszy – opowiada burmistrz Mateusz Feder.
Jak relacjonuje burmistrz, o tej porze nad jeziorem niewiele było widać, ale łopotanie w wodzie, które usłyszał wskazywało na to, że ktoś rzeczywiście potrzebuje pomocy. Okazało się, że po drugiej stronie jeziora w wodzie jest człowiek. - Chciałem wyciągnąć telefon, żeby wezwać pomoc. Sam niewiele mógłbym zrobić. Nawet trudno było ocenić dokładne położenie poszkodowanego. Obróciłem się za siebie i wtedy zobaczyłem radiowóz. Powiedziałem policjantom, że potrzebna jest pomoc – mówi Feder.
Gdy policjanci pojawili się we wskazanym miejscu, zobaczyli w wodzie, cztery metry od brzegu, mężczyznę, z którym nie było kontaktu. - Policjanci uznali, że jedynym sposobem na udzielenie pomocy jest szybkie wejście do wody. Starszy posterunkowy Krystian Jadwiżyc wszedł do jeziora, natomiast posterunkowy Patryk Lewera zabezpieczał kolegę z patrolu, trzymając go za rękę. Taki sposób działania okazał się skuteczny. Policjanci wyciągnęli mężczyznę na brzeg, ułożyli w bezpiecznej pozycji i powiadomili służby medyczne – relacjonuje mł. asp. Tomasz Bartos, rzecznik strzeleckiej policji.
57-latkowi udało się przywrócić oddech. Chwilę później na miejscu pojawiło się pogotowie oraz straż pożarna. - Temperatura ciała poszkodowanego spadła do zaledwie 28 stopni Celsjusza. To pokazuje, że pomoc przyszła w ostatnim momencie. Sytuacje takie jak ta uświadamiają, jak ważna jest odpowiednia reakcja ze strony obywateli w sytuacji zagrożenia – dodaje Bartos.
Przyszedł podziękować
57-latek czuje się już dobrze i opuścił szpital. Dziś pojawił się w komendzie i w urzędzie miasta, by podziękować tym, którym zawdzięcza życie. - Ten mężczyzna nie pamiętał dokładnie, co się wydarzyło. Wspomniał tylko, że chwilę przed zdarzeniem prowadził rower nad brzegiem jeziora. Może się poślizgnął i wpadł do wody ze skarpy? Brzeg w tym miejscu jest dość zamulony. Ale to nie jest już istotne. Najważniejsze, że ten 57-latek jest cały i zdrowy – dodaje Feder.
Poszkodowany chciał osobiście porozmawiać z funkcjonariuszami, którzy wyciągnęli go z wody, ale akurat dziś nie było ich w komendzie. - Spotkanie zapewne dojdzie do skutku w późniejszym terminie. Cieszymy się, że ta historia pozytywnie się zakończyła. Jesteśmy też dumni z naszych kolegów, którzy bez wahania rzucili się, by nieść pomoc. Warto dodać, że to bardzo młodzi policjanci. Jeden z nich jest w służbie od dwóch lat, a drugi od kilku tygodni. Dla obu to była pierwsza tak trudna interwencja i jak mówią, długo o niej nie zapomną – dodaje rzecznik policji.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KPP Strzelce Krajeńskie